W40

Thursday, 17 July 2014

M4 Sexi mama (?)

W ramach braku Towarzysza Męża i niczym nieograniczonego dostępu do polskojęzycznej telewizji (żeby nie było - Towarzysz Mąż mi polskojęzycznej telewizji oglądać nie zabrania, ba, on mi niczego nie zabrania, ale jak jest to jakoś oglądać się nie chce bo są ważniejsze do roboty rzeczy. I w ogóle od zawsze telewizor u nas służy do gier konsolowych Towarzysza Męża, a raczej służył, bo teraz służy głównie do zbierania kurzu, za co zresztą oberwało mi się od rodziców, bo przecież dziecko mam, więc ta funkcja telewizora powinna zdecydowanie zostać zniwelowana, a zniwelowanie jej wcale nie zajmuje dużo czasu, więc dlaczego tego nie robię co chwila, ale jak zwykle odbiegam od tematu a nie o telewizorze miało być!) obejrzałam dzisiaj mało ambitne i jakże kontrowersyjne 'Rozmowy w toku' o jakże wymownym tytule 'Matka Polka chce być sexy!' (dla zainteresowanych odcinek do obejrzenia tu).

Dało mi to do myślenia. Bohaterki programu, jak dla kogo sexy, ale nie uznawały macierzyństwa za stan usprawiedliwiający tłuste włosy i brak makijażu (mówiąc oględnie, bo różne osoby tam różne rzeczy mówiły).

Ja nie jestem aż tak kategoryczna. Uważam, że jak ktoś ma ochotę na tłuste włosy i brak makijażu, zarówno z małym dzieckiem jak i bez - be my guest. Sądzę, że nie ma jednego kanonu, jednej recepty, że nie to jest ładne co jest ładne ale co się komu podoba i że i amator tłustych włosów się pewnie znajdzie (co ja się tak uczepiłam tych tłustych włosów, ja nie wiem!), wszak dziwny jest ten świat.

Jeśli ktoś ma ochotę paradować po porodówce w pełnym mejk-apie i szpilkach - proszę bardzo, jeśli ktoś ma to wszystko glęboko w d. i poród jest dla niego przeżyciem czysto duchowym, a nieogolone nogi nie spędzają mu snu z powiek - również proszę bardzo. Miejsce dla wszystkich jest.

Ja sama jestem gdzieś pośrodku. Szpile, megafryzura i pełny makijaż każdego dnia z niemowlęciem to kompletnie nie moja bajka, ale też nie jestem abnegatką w stylu 'ja już urodziłam, to już nic nie muszę, i jestem teraz w 100% dla dziecka, a dziecku wszystko jedno czy mam 20 kilo nadrwagi czy 5 niedowagi i zupełnie nie zwróci uwagi na długość pokrytych bądź nie maskarą rzęs.'

Myślę, że najważniejsze, żeby w całym okołodziecięcym szaleństwie znaleźć chwilę dla siebie, żeby czuć się dobrze we własnej skórze (nawet jeśli nasze pociążowe ciało nie wygląda od razu tak, jakbyśmy chciały - jeśli dres zastąpimy sukienką z przeceny w rozmiarze 'przejściowym' i zrobimy lekki makijaż nawet z kilogramami możemy czuć się zadbanie i pięknie, a w międzyczasie i z kilogramami coś się zrobi - chyba, że ktoś się czuje nader dobrze w dresie i braku makijażu, wtedy nie trzeba robić nic i po problemie, ale osobiście takiej kobiety chyba jeszcze nie spotkałam).

Kiedy Mill ma 3,5 miesiąca ja, mimo wagi sprzed ciąży odzyskanej w tydzień po porodzie, nie czuję się jeszcze tak ładnie i zgrabnie jakbym chciała. Mam dni, jak dziś, że kompletnie, mimo wyjść, nie chce mi się malować - nie maluję się więc, ale z pełną premedytacją. Upinam włosy, ubieram coś wygodnego i ładnego i jest ok. Jeśli nie jest - jednak się maluję. Co poza tym? Za wczorajszą zgodą nowej pani ginekolożki (idę na rehabilitację z wszystkimi poporodowymi komplikacjami o których było tu, kiedy doczekam się efektów dam znać!) mogę znów ćwiczyć, więc ćwiczę, kiedy Mill śpi. Wczoraj o 23:00, dziś o 17:00. Przecież mogę grafik do dziecka dostosować, kto mi zabroni. Kiedy nie mogłam ćwiczyć chodziłam na spacery, długie. Dalej chodzę. Dzięki temu mam poczucie że robię też coś żeby wyglądać lepiej (i tak, dalej jadam ciasto, z  tym że nie codziennie). Raz na 3 tygodnie Matka Polka (czyli moja mama, w odróżnieniu od Angielskiej Teściowej) zasuwa do parku z Mill a ja pędzę na hybrydowe mani-pedi. Od drzwi do drzwi zajmuje mi to godzinkę, więc dziewczyny sobie spokojnie radzą, a ja się cieszę że mam ładne paznokcie. Podkładu do twarzy nie używam, podobnie jak szminek i błyszczyków, żeby nie mazać tym Milly, ale już tuszu do rzęs ani cieni nie widzę powodów żeby sobie żałować. A od razu się wygląda tak... no jak człowiek.

I dobrze mi ze sobą, czasem zrobioną bardziej, czasem mniej, a o to chyba w tym chodzi.

A u Was jak to było albo jest? Olałyście się totalnie pociążowo zmieniając priorytety czy podobnie jak dziewczyny u Drzyzgi sądzicie że ciąża i małe dziecko nie powinny nic zmieniać w podejściu do wyglądu?

Ściskamy Was mocno, z & m

 'Bingo wing' musi odejść czyli zu ćwiczy!

 ...kiedy Mill smacznie śpi niewzruszona pod

 A kiedy wychodzimy to obie się ubieramy niekoniecznie w powyciągane dresy! (tu w przepięknym ogrodzie Ruby Soho)


10 comments:

  1. Uwielbiam czytać Twoje teksty. Są zawsze pełne humoru, a jednocześnie trafiają w sedno. A jeśli chodzi o pociążowe dbanie o wizerunek to wyznaję teorię taką jak Ty- nie ma co przesądzać z obcasami i długimi pazurami na co dzień, ale tusz do rzęs zawsze spoko! Pozdrawiam! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Och dziękuję mamo Krzysia, zaczerwieniłam się (i to że właśnie skończyłam ćwiczyć nie ma z tym oczywiście nic wspólnego!) Fajnie że mamy podobne teorie pociążowe, w kupie raźniej :) Odzdrawiam!

      Delete
  2. Ja jestem gdzieś po środku, bo nie straszę obcych ludzi na ulicy wyciągniętym dresem i brudnymi włosami, ale też nie paraduję w szpilkach i skórzanych spodniach:). Lubie mieć ładnie pomalowane oko, dopasowane dżinsy i baletki, taki mały standard. Zupełnie inaczej jest teraz kiedy wróciłam do pracy w biurowcu, ale to wiadomo :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oooo, to też moje ukochane kombo, dżinsy i baletki (i sukienki, uwielbiam sukienki!)
      Praca w biurowcu... kiedy to było? :) ale fajnie też się 'zrobić' do pracy w biurowcu, nie? :>

      Delete
  3. Mam identyczne podejście :)

    ReplyDelete
  4. Ja staram sie dbac o siebie, bo jestem takze partnerka i kobieta nie tylko mama.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda, ale o tym łatwo zapomnieć w ferworze walki z ulewającym i ząbkującym prawie czteromiesięczniakiem! :)

      Dziękujemy za zaproszenie! Oł łał, ale jesteście śliczną rodzinką! x

      Delete
  5. Zawsze się maluję :-) i też staram sie ćwiczyc kiedy Julka pozwoli :-) no i uwazam na to co jem nie lubie tłustych rzeczy :P i ograniczam słodkie (chociaz uwielbiam) ze względu na moją cerę :-/

    ReplyDelete
    Replies
    1. Podziwiam za ograniczenie słodyczy - ja też uwielbiam i też ograniczam, ale w moim przypadku ograniczanie to zjedzenie kawałka ciasta albo dwóch a nie pięciu i gałki lodów zamiast opakowania :) Tłustych rzeczy też nie lubię, więc o tyle łatwiej :) No i wiadomo, makijaż zawsze pomoże, choć mówiąc szczerze w te upały maluję tylko rzęsy (ale to już coś:) Buziaki dziewczyny!

      Delete