Zakochałam się!
No cóż zrobić, zakochałam się.
Ogólnie nie jestem osobą z hoplem totalnym na punkcie gadżetów okołodziecięcych i nie mam ich pierdyliarda, choć lubię rzeczy ładne i dobrze wykonane, bezpieczne i cieszące mnie tak samo jak i Mill (jak na przykład mata Skip-Hop czy produkty Lela Blanc). Nie upierałam się na nic specjalnie kiedy Mill się miała urodzić, wózek Bebetto, czyli jeden z tańszych, łóżeczko używane, wyprawka głównie prezentowo-odziedziczona. Bez spiny.
Podobne podejście miałam do zakupu krzesełka do karmienia, ot, krzesełko jak krzesełko, i już już oglądałam krzesełka na olx i w dziecięcych sklepach internetowych żeby rozeznać temat, tylko pech (pech nie pech, no) chciał, że w tym samym czasie rozmawiałam portalo-społecznościowo z
Ruby Soho, która jest jak wiadomo całkiem logicznie i prawdziwie samozwańczą Ruby Samo Zło, która usłyszawszy o moich poszukiwaniach podzieliła się ze mną wszystkimi swoimi zakładkami na pintereście (tak, ja nie używam pinteresta i nie wiem jak on działa i nie mam chwilowo czasu się dowiadywać) i przepadłam.
Kiedy zobaczyłam Cosatto powiedziałam że albo to albo nic. A jako że wcześniej żadnych fanaberii dziecięcych nie miałam czułam się usprawiedliwiona.
Stanęłam na głowie żeby go zdobyć, marka wszak wycofała się z Polski parę lat temu i swój asortyment zastąpiła też ponoć niezłym Mamas&Papas. Może i niezłym, ale dla mnie to krzesło to było absolutne TO, widziałam je w naszym mieszkaniu oczyma wyobraźni i nawet rundka po sklepach w poszukiwaniu podobnego (i pomyśleć że miałam w lecie czas na rundki po sklepach w celu poszukiwania odpowiedniego krzesełka, oooooch, marzenia!) skończyła się tylko jeszcze większym uparciem się na Cosatto.
Jako że, jak już pisałam, w Polsce marka nie istnieje (choć kiedyś ktoś sprzedawał cały jeden raz na allegro, widziałam, widziałam w archiwum!) trzeba było szukać dalej. Towarzysz Mąż był wtedy w UK, a że Cosatto wbrew temu co sugeruje nazwa jest brytyjskie (czy tylko ja pomyślałam że włoskie?!) - stwierdziłam że jakoś to trzeba wykorzystać.
Na ebayu czy gumtree nawet kilka używanych Cosatto było, ale nikt nie pisał się na wysyłkę (jak zobaczyłam - i o zgrozo podniosłam - pudło w którym finalnie przyszło do nas 'krzesełko' - to przestałam się dziwić - ważyło ze sto kilo i zajmowało szerokość drzwi wejściowych, i tak, to jest hiperbola, ale nawet nie aż taka bardzo) więc opcja odpadła.
A cena nowego krzesełka na stronie producenta - 165GBP - powaliła mnie z nóg. Ja wiem, że miłość absolutna, ale kurka - to, bądź co bądź tylko krzesełko do karmienia. Bez przegięć.
Spięłam się więc i znalazłam o 1/3 tańsze (i tak drogie!) na brytyjskim Amazonie. Z darmową wysyłką (oh yes) ale tylko do UK (oh no). Przypomniałam sobie za to o mężu koleżanki który kiedyś spracował w spedycji na wyspach i wspominał coś kiedyś, gdybym potrzebowała i takie tam... Uruchomiłam wszystkie potrzebne kontakty i udało się załatwić darmowy transport do Polski (co prawda trochę musiałam na niego czekać, ale nie robiło mi to kompletnie różnicy, bo wiedziałam że i tak przed jesienią Mill nie będzie potrzebować krzesełka w ogóle), a w międzyczasie Towarzysz Mąż jeszcze dostał pracowy bunus w postaci vouchera na Amazonie... No więc jak tu nie skorzystać, no jak!
Uparłam się, stanęłam na głowie, załatwiłam.
Veni, vidi, vici.
Ale czy na pewno vici?
Obiecałam recenzję już dawno dawno, i w końcu ja popełnię. Zanim ją jednak popełnię powiem tylko że dobrze że wstrzymałam się z nią trochę bo wiecie jak jest z miłością - na początku same zachwyty, a małe zgrzyty wychodzą później w praniu. W przypadku naszego Cosatta też wyszły.
Tak więc: jest piękne. Rzecz gustu, oczywiście. Mnie zachwyca, Towarzysz Mąż kreci nosem i mówi że nie wie o co mi chodzi. Że krzesełko jak krzesełko.
W salonie wygląda dokładnie tak, jak sobie je wizualizowałam. Jest dziecięce, wesołe, ale mimo tego że zajmuje miejsce - 'ma stajla' i kompletnie mi nie wadzi. Na początku mieszkało koło kanapy:
A później Towarzysz Mąż wyniósł jedno z czterech krzeseł w jadalni i zastąpił je Millowym Cosattem. Tym sposobem może jeść z nami posiłki przy stole, co lubimy najbardziej. Ale jako że dieta BLW w przypadku Mill ciągle jest w fazie semi, to i tacka się przydaje bo wygodniej mieć dziecko na przeciwko kiedy się je karmi łyżeczką, nie ma się co łudzić. W każdym razie sprawdza się takowy sposób przechowywania dodatkowego, jakby nie patrzeć, mebla na małym metrażu.
Przesuwa się ciężko. jest solidnie wykonany, to fakt, od spodu w bazie rzekomo ma jakieś kółka które przesuwanie mają ułatwiać. Cóż, nie powiedziałabym, idzie to dość topornie, w przeciwieństwie do lekkich rozkładanych krzesełek. Nam ta funkcja nie jest potrzebna, ale jeśli zamierzacie karmić dziecko po całym domu to radziłabym to jeszcze przemyśleć. Karmienie po całym domu albo piękne Cosatto - wybór należy do Ciebie, hue hue.
Moją ulubioną funkcją tego krzesełka jest fakt, że ma regulowaną wysokość. Tym samym Mill może siedzieć z nami przy stole, ale jak chcę wsunąć tackę pod spód stołu to obniżam krzesełko i pyk, wchodzi. Albo mam ochotę karmiąc Mill obejrzeć coś w telewizji (i nie że niepedagogicznie, Mill jest do telewizora tyłem!) przesuwam je, mimo trudności przesuwania, około pół metra dalej w kierunku sofy, siadam na sofie i dopasowuję wysokość (w tym wypadku raczej niskość) mebla do moich potrzeb. Wygląda to tak:
Czerwony przycisk, którym regulujemy ową wysokość, służy też za bonusową atrakcję dla pełzającego/raczkującego niemowlęcia, bo dziwnym trafem pełznie do niego niczym do najlepszej zabawki kilka razy dziennie*
*uwaga, funkcja uzależniona od modelu. Niemowlęcia, nie krzesełka, bo krzesełko owy przycisk ma zawsze.
Kolejne plusy to bardzo plamoodporne wyłożenie krzesełka (to w jabłka. Tudzież inne piękne rzeczy), łatwe czyszczenie (tacka do zlewu, reszta szmatką. Zajmuje to kilka chwil, serio, a ja raczej z tych które nie lubią sprzątania, a już tym bardziej docierania ze szczoteczką do zębów w najmniejsze z zakamarków, bo ponoć i tak bywa) i pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa które trzymają naprawdę solidnie. Dwie tacki (jedna z miejscem na kubek, dla starszego dziecka, a na to druga, zapinana na klips, która funkcjonuje bardziej jak talerz. U nas ciągle w użyciu wszak jeśli dać Mill cokolwiek na normalnym talerzu można mieć pewność że cokolwiek by na tym talerzu nie było wyląduje na podłodze a ona będzie próbowała zjeść talerz) też na plus. I to że można krzesełko obracać dookoła, zwłaszcza jeśli karmicieli jest akurat większa liczba...
Więc pod tymi względami miłość trwa...
A co w krzesełku mnie wkurza?
Ano, cena. Z perspektywy czasu nie wiem, czy warto było aż tyle zapłacić - mimo że dużo mniej niż prosto od producenta, mimo że z bonusem Towarzysza Męża, to ciągle kupa pieniędzy. U rodziców ma Mill zwykłą
Ikeowską antylopkę i też się dobrze sprawdza.
Czystość pasów. Pasy trzymają, jasne. trzymają świetnie. Ale oprócz tego chłoną wszystko co nie trafi do buzi Mill, a jak wszystkie mamy wiedzą tego potrafi być sporo. W każdej knajpie pasy w krzesełkach dla dzieci wyglądają strasznie (ja jestem wariatką i obkładam je chusteczkami przed włożeniem Mill (ku uciesze Mill która te chusteczki od razu próbuje zjeść. Ale fuuuuuj), więc to nie tak, że pasy od Costatto świnią się dużo bardziej niż w innych modelach. Ano, nie. Ale mogły by świnić się mniej,a świnią się dokładnie tak samo. Pralka pierze, ale długo schną, a bądź tu człowieku choćby jeden dzień bez pasów w foteliku do karmienia. No da się, ale ciężko, a wolałabym się nie męczyć, wiadomo.
Czy kupiłabym jeszcze raz?
Chyba... tak. Mimo wad, ja po prostu uwielbiam to krzesełko!
A Wy? Macie jakieś swoje dziecięce szaleństwa? Albo krzesełka do karmienia godne polecenia które są może łatwiej dostępne?
PS. Na jesieni w Smyku widziałam ewidentną podróbkę Cosatto. Nie wykonana aż tak solidnie, widać, że to podróbka, ale dizajn szerokopojęty ma podobny i cenę zdecydowanie przyjemniejszą. No, i jest dostępny na miejscu. Także jeśli model Was zainteresował to polecam spytać tam. Na stronie internetowej sklepu go nie ma, ale w Katowicach w sklepie stacjonarnym jak najbardziej był, widziałam na własne oczy!
A oryginalne Cosatta to wglądu tu: http:
//www.cosatto.com/explore-our-range/products/highchairs/all/3sixti
Ściskamy!
z&m