W40

Saturday, 26 July 2014

M4 Do dupy

Piękne mamy lato, słońce, bezchmurne nieba, śpiewające ptaki i inne cykady cykladujące wieczornie.
Cudo.

Czas bez Towarzysza Męża leci szybciutko, tęsknimy bardzo ale jesteśmy dzielne i zajmujemy się wszystkim ile się da (patrz: M4 Wieści z frontu), udzielamy towarzysko, odpoczywamy, nabywamy nowych umiejętności (Mill: podnoszenie się na dłoniach a nie przedramionach, kopanie maty edukacyjnej żeby jej grała, przewracanie się z pleców na brzuch, choć to udało jej się dopiero dwa razy; ja: ogarnianie mieszkania i zabawianie dziecka w tym samym czasie, wyłączanie światła nogą i chodzenie w japonkowych sandałach co rzeczą łatwą dla kogoś kto nie miał na sobie japonek od x lat nie jest) i cudownie spędzamy czas.

Z jedną tylko rzeczą, która jest, jakby to ująć, do dupy.
Całkiem dosłownie.

Pupa Mill od urodzenia praktycznie nie jest za fajna. Że permanentnie zaczerwieniona to jedno, ale bywa że robią jej się otwarte rany i strupki i wygląda to mówiąc delikatnie nie za ciekawie. Walczymy na wszystkich frontach, ledwo podleczymy - pupa psuje się na nowo. Ja płaczę rzewnymi łzami, Mill wydaje się kompletnie nie przejmować. Za każdą zmianą pieluszki boję się że robię jej krzywdę, a ona się śmieje. I nie wiem, czy mam takiego małego Ironmana w domu czy nie obchodzi jej to tak mocno jak mnie. Dziecka szkoda, ale robię co mogę. Serio.

Kiedy Mill była zupełnie maleńka byłam z nią z okazji pupy u pediatry razy około 5. Dostała Maleńka probiotyk BioGaia, który w ogóle nie pomógł (a pomóc miał na śluzowate brzydkie kupy robione około 15 razy dziennie), ale ostatnio do niego wróciłyśmy i liczba kup po dwóch dniach zmniejszyła się o co najmniej 50%. Jestem w głębokim szoku - to naprawdę bywają pampersy bez kup?! Dostała też Delicol, który nie zrobił absolutnie nic (no ale to lek na kolki a kolek nie miała).

Do tego: przez dwa dni jadłam suchy ryż - kupy bez zmian. Przez dwa tygodnie nie jadłam nabiału - kupy bez zmian. Raz w życiu jeden jedyny dostała MM - kupa bez zmian. Podczas całej kupowej historii dokonała się jedna zmiana w kupach na lepsze - po tym jak zjadłam kawałek pizzy i tort bezowy. Choć podejrzewam że to przypadek i miał mało wspólnego z tym co zjadłam (albo hello pizzo! hello torcie bezowy!).

Kupa poszła do posiewu żeby zobaczyć czy jakichś bakterii/grzybów niepożądanych tam nie ma - nie było.

Kremy do d. przetestowałyśmy w ilości ogromnej. Nasze wrażenia (choć podejrzewam że Wasze, jeśli nie macie AŻ tak zmasakrowanej pupy - Wasze dzieci jeśli nie mają to jest, będą zupełnie inne. Szczerze czekam na czas kiedy pupa będzie kompletnie wygojona i będę mogła się zachwycać Bepanthenem, na przykład):

LINOMAG z różowym wieczkiem - początkowy ultrazachwyt, sprawdzał się super... aż do pierwszego zepsucia pupy i otwartych ranek
LINOMAG A+E (biały z zielonym napisem,w  tubce) - świetny do zaczerwienień, ale w przypadku strupków procesu nie przyspieszył, więc poszedł na przeczekanie. Podobnie Bepanthen i Alantan Plus
ZIAJKA - pogorszyła sprawę, koszmarek! Nivea to samo!
TORMENALUM - naprawdę pomógł i pomiędzy zepsuciami, kiedy z pupą Mill jest lepiej, to wyłącznie jego zasługa. No, prawie wyłącznie, bo przetestowany niedawno Emolium którego miałyśmy z 5 próbek tak się sprawdził że kupiłam pełnowymiarowe opakowanie. Idzie ku lepszemu.
Z kolei krem do pupy z cynkiem BabyDream z Rossmana, słynny Sudocream, Penaten, którego matka Polka czyli moja mama z powodzeniem używała na mnie (taki sam, to znaczy, nie ten sam, żebyście mnie nie podejrzewały o stosowanie niemal trzydziestoletnich antyków kosmetycznych na i tak już biednej pupie M.) i przedroga Mustela okazały się nie robić z pupą absolutnie nic (nie pogorszyły ale i nie polepszyły sprawy w żadnym wypadku).

Do tego dostała Mill też na recepcie od pediatry sterydowy Pimafucort, który co prawda w miarę pomógł, ale za to dorobiła się pleśniawki (nie urok to sracka, jak mawia porzekadło).

Do tego wszystkiego:

1) fiolet (odkaża!)
2) mycie pupy szarym mydłem (mycie w krochmalu się nie sprawdziło lepiej niż szarym mydłem, więc po co się babrać w krochmalu skoro ten sam efekt można osiągnąć łatwiej mniejszym nakładem wysiłku)
3) Zmiana pieluszek 12-20 razy dziennie + 2/3 razy w nocy (za każdym razem kiedy wstaje)
4) Suszenie pupy zimnym powietrzem suszarką przy każdej zmianie pieluchy
5) Wietrzenie pupy ok. 2h (i 10 podkładów) dziennie

I ciągle mało....

Dziś na Mill zerknęła zaprzyjaźniona najlepsza w województwie ponoć dermatolog (dziękujemy i pozdrawiamy!!!!) i do powyższych punktów, które są w porzo (podobnie jak Emolium, które zdaje się lekko pomagać) dostałyśmy kolejny antybiotyk (Mupirox) i kolejną maść (Clotrimazolum) i pokładam w nich wielkie nadzieje i po cichu liczę że w końcu rozprawimy się z tym cholerstwem i Mill będzie miała pupcię... no jak pupcia niemowlaczka, no!

A... w międzyczasie dowiedziałam się że Towarzysz Mąż też miał takie problemy z pupą kiedy był maluszkiem. Teraz ma pupę niczego sobie, więc jest szansa, i to całkiem spora, że i Mill się z tego prędzej czy później (prędzej, please!) wykaraska.

A jak było u Was? Pupa bezproblemowa czy lekko problemowa czy może macie jakieś mrożące krew w żyłach pupowe historie (najlepiej z happy endem na moje skołatane nerwy!) przebijające moją?

Ściskamy,
z&m

Matka Polka (babcia Mill) zmienia pieluchę. Mill na wybitnie nieszczęśliwą nie wygląda, więc chociaż tyle z tego...





16 comments:

  1. U nas problemów z pupą nie było. Raz się zdarzyło mocne zaczerwienienie, ale to wina brzydkich kup po antybiotyku, mąka ziemniaczana dała radę :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to cudnie że u Was tak bezproblemowo! Mąkę ziemniaczaną oczywiście też testowałam, nie dała rady :(

      Delete
  2. Ja od początku za poradą angielskiej położnej jadę na wodzie i płatkach kosmetycznych (w domu) a na wyjścia stosuje chusteczki WaterWipes. Ogólnie nic sie nie dzieje, po Twojej historii dziękuje że tak jest :D Oby nowe maście pomogły!

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas podobnie - w domu tylko woda i płatki kosmetyczne, a chusteczki (extra sensitive z Rossmana, bo po innych nie było fajnie) na wyjścia. ostatnio na wyjścia też tylko płatki i woda (więcej zachodu, ale szkoda pupy). Fajnie że u Was bezproblemowo w tych rejonach! A nowe pmaście - pomagają, mega!!!! Po jednym dniu jest O NIEBO lepiej!

      Delete
  3. a pieluchy? powrot do starej dobrej tetry czyli pieluchy wielorazowe? ja jestem goracym zwolennikiem:) i mycie platkami kosmetycznymi i woda, a nie chusteczkami...
    taki cichy podczytywacz, posiadajacy Stasia 3,5 miesiaca, chociaz powinno byc 1,5;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Witam cichego podczytywacza, uwielbiam kiedy się ujawniacie! I Stasiowe gratulacje wcześniaczkowe, Stasie to super chłopaki!

      Tetra do mnie przemawia, ale z jej częstotliwością sików i kup uzgodniłyśmy z pediatrą że wcale nie było by lepiej (ja pampersy zmieniam megaczęsto, z tetrą bym nie wyrobiła). Chusteczek nie używamy (sporadycznie podczas wyjść, a ostatnio nawet i nie podczas wyjść) i myjemy płatkami, ale w przypadku Mill nie wystarczyło. Za to nowe maści działają cuda!

      Delete
  4. Raz pojawila sie malenka kropka akurat jak wypadala wizyta u lekarki. przepisala pimafucort i pupa zrobila sie cala czerwona. Poszperalam w necie i kupilam tormentiol krem i po 3 dniach ani sladu. Drugi raz walczylismy z czerwona pupa po chusteczkach aloesowyc pampers.
    Kupke mamy co dwa dni (jak jadlam nabial byla po kazdym karmieniu) uzywamy daddy i chusteczki z rosmana i jak na raze wszystko gra,

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie, nam ten Pimafucort chyba też tak średnio pomógł... Tormentiolu się bałam, bo ma kwas borny który nie jest zalecany dla dzieci poniżej 3 roku życia (choc podobno jest mega skuteczny) - ale wyszperałam też że jego ekwiwalentem dla noworodków jest Tormentalum i on rzeczywiście cośtam ruszył (sprawdził się lepiej niż cała reszta, ex-aeqo z Emolium, jednak można go stosować max. 3-4 razy na dobę).

      Ja jak przestałam jeść nabiał nie zmieniło się nic więc jedzenie/niejedzenia nabiału olałam, ale tak mnie natchnęłaś Twoim komentarzem (dzięki!) że od jutra odstawiam nabiał vol. 2 i zobaczymy.

      Dady u nas też spoko i pampersy zielone (byle nie pomarańczowe, masakra!),a chusteczki bardzo okazjonalnie na wyjścia, extra sensitive te różowe, które wydają jej się nie szkodzić jako jedyne...

      Delete
    2. Moja ma bardzo silna reakcje na nabial. Wykluczylam nawet produkty ktore zawieraja "slaowe ilosci mleka lub serwatki" :/ Kupki mamy juz ok chociaz na skorze dalej pojawiaja sie czerwowne plamiki i dlatego doszla mi jeszcze dieta bezjajeczna :/

      Delete
    3. O rety:/ Współczuję. Mill ma skórę idealnie gładką, tylko ta pupa.... (która po nowej pani dermatolog i nowych kremach jest już o niebo lepsza!!!!)

      Delete
  5. Zuzi, a nie myślisz może o tym aby pokombinować w stronę jakiejś nietolerancji/alergii pokarmowej? Ulewanie plus częste i nieładne kupy to może być to.A źródłem odparzeń musi być kupa- jej częstość, rzadkość i pewnie pH. Piszę, bo ja jestem aktualnie w temacie brzydkich kup i ogólnego kombinowania skąd to. U nas czasem czerwieni się przedziałek- zdecydowanie wystarcza przemywanie wacikami z wodą (chusteczki pogarszają) i zwykły Linomag biała tubka, zielony napis.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Myślę kejt, myślę. Kombinowałam już w tą stronę, jak jak pisałam w poście, i nic mi odstawienie wszystkiego nie dało. U nas zero alergii, ani ja ani TM, więc nie skupiałam się na tym jakoś bardzo (po standardowym podejrzeniu skazy białkowej i wyeliminowaniu nabiału na 2 tyg z zerową poprawą), ale ostatnio im więcej o tym czytam tym bardziej podejrzewam jakieś peirońskie alergeny, więc od jutra dieta (o mamo, nienawidzę diet, ale czego się nie robi dla własnego dziecka?!) i zobaczymy...

      Z chusteczkami podobnie (jedynie Rossmanowe różowe są ok, ale i tak stosujemy je tylko na wyjścia), a Linomag był super, ale nie na otwarte rany, bo to już była grubsza sprawa bakteriowo-grzybowa (maści od dermatolożki rozwiązały sprawę w jeden dzień - tzn dalej jest słabo, ale poprawa taka, że jak za 3 dni będzie jeszcze jakiś ślad po pupnej masakrze to będę zdziwiona).

      Informuj nas o swoich odkryciach kupowo-ulewaniowych, też się za to porządnie biorę!

      Buziaki dziewczyny! x

      Delete
    2. Niestety z alergią to jest ruletka. Ale najczęstsze alergeny uczulające w Polsce to białko krowie, białko jaja kurzego, pszenica, cytrusy, kakao i orzechy. Żeby wymiernie coś stwierdzić trzeba 3 tygodnie być na diecie. Ja nie jem obecnie nabiału (uwaga mleko w proszku i serwatka czai się w różnych dziwnych produktach- słodyczach, parówkach i pasztetach!) i jajek. Skóra jest lepsza, właściwie bardzo ładna, ale też nie była w jakimś wybitnie złym stanie. Kupy generalnie lepsze, ale nieraz zdarzają się i gorsze, daję też probiotyk Dicoflor i sama biorę. Kupy wciąż wodniste, śluz wciąż się zdarza- jest go mniej i bywa rzadziej, ale jednak.Dobrze zrobiłaś z tym posiewem, ja też to sprawdzę. Z tego, co czytałam czasem nie uda się znaleźć przyczyny i dzieci z tych kup po prostu muszą wyrosnąć...

      Delete
    3. Widzisz, mój lekarz mówił ze 2 tygodnie wystarczą, ale jak piszesz że trzy to mogę spróbować i trzy. Ale hardkor jest, źle znoszę dietę (Mill póki co bez zmian,a le nie spodziewam się cudów po jednym dniu). Cytrusów nie jem, podobnei jak kakao, orzechy sporadycznie (teraz już nie), ale nabiał i pszenica i jajka w mojej diecie na co dzięń funkcjonowały.... Odstawiając wszystko kompletnie nie wiem co jeść :/ Jaglanka z warzywami też się w końcu nudzi. Może Wy macie jakieś przepisy/miejsca z przepisami na to co jeść? Bo ja jestem głodna ciągle, bez sensu, długo tak nie pociągnę, a nie chcę!!!

      Fajnie że u Was, mała bo mała, ale jednak poprawa!

      Buźka!

      Delete
  6. Zuzanek! Jedz duzo kaszy: jaglanej, gryczanej, mozesz makaron ryzowy, ryz, ziemniaki, bataty, wszelkie warzywa: najelpiej polskie- korzenne, buraki, selery, marchwie, brukwie, ( pieczone najsmaczneijsze i najlepsze dla Ciebie), brokuly, kalafiory. Miesko mozesz - to jedz. Zoltko jaja jesli juz jajo potrzebujesz bardzo ( chociaz jak jesz mieso i ryby, watrobke- to nawet zoltko Ci nie potrzebne). Masz do dyspozycji wszelkie owoce ( znowu najlepsze te polskie-sezonowe), wiec swiat niekonczy sie na pszenicy, jajach i mleku:) !!!!!! Na sniadanie polecam pozywna jaglanke na wodzie z szczypta kurkumy, rodzynkami, jablkiem i cynamonem ( orzechow nie mozesz wiec trzeba je tu ominac). Wszelkie salatki i warzywa, dania miesne mozesz na obiady wszamaniac. Zuuuupy, zupy kremy (bez smietany oczywiscie- ale nie wiem czy wiecie, ze jak ugotujesz ziemniaka np z brokulem na wywarze i zmiksujesz z kilkoma lyzkami oliwy to zupa staje sie kremowa jak bajka!). Na mopim blogu nie znajdziesz wielu przepisow dla matki karmiacej (chyba ze surowizna Ci odpowiada), ale w sieci jest ich mnostwo. Nie poddawaj sie! I faktycznie z ta dieta- tez mi lekarz mowil, ze dopiero po 2-3 tyg mozna obserwowac czy sa jakies efekty.... Trzymamy kciuki i wspieramy!!! Pozdrawiam i sciskam ( ps. nie mam pl klawiatury na chwile...:P)

    ReplyDelete
  7. O jacie ! Współczujęęę :((( U nas pupa zero problemów więc nic nie poradzę ani nie pocieszę, za to trzymam kciuki żeby szło i szło ku lepszemu ! :*

    ReplyDelete