W zeszłym miesiącu postanowiliśmy z Towarzyszem Mężem (i, rzecz jasna, Mill) pozwiedzać trochę okolicznych miejsc - w sensie, postanowiliśmy, że takowe zwiedzać będziemy. Początkowo chcieliśmy co dwa tygodnie, ale z wizją co drugiego weekendu w Warszawie w najbliższej przyszłości postanowiliśmy mierzyć siły na zamiary i urządzać 'local sightseeing' raz w miesiącu, a co.
Na pierwszy rzut, w październiku, poszła palmiarnia w Gliwicach. Dużo słyszeliśmy, nigdy nie byliśmy. A to przecież rzut kamieniem.
A co to takiego ta palmiarnia? Ano, w wielkim mieście na Śląsku, w okolicach 1880 roku, w parku miejskim postawiono szklarnie, które początkowo miały spełniać zadanie hali wystawowych dla roślin egzotycznych... Ale tak już zostały, i najstarsze palmy w obecnym palmiarium rosną ta sobie już od jakichś dziewięćdziesięciu lat... Od tamtego czasu powierzchnia palmiarni wzrosła do około 2000m2, a najwyższy pawilon mierzy 22 m i największe z okazów mają dość miejsca żeby sobie spokojnie rosnąć (a rosną!). Poza palmami w palmiarni znajdziemy też różne małe zwierzątka i ogromne akwaria z niemałą kolekcją ryb egzotycznych (a więcej informacji dla zainteresowanych tu).
Jak było?
Ano, było super.
A oto kilka uwag technicznych jeśli o zwiedzanie Palmiarni z niemowlęciem chodzi:
a) Rodzice + niemowlę (albo i dwójka dzieci) wchodzą na bilecie rodzinnym za zawrotne 10PLN. Warto!
b) My przezornie nie zabraliśmy wózka, ale i z wózkiem się da, jak ktoś inaczej nie może (ale lepiej bez - można wrócić dołem, ale lepiej wejść po schodkach na górę i wrócić kładkami podziwiając okazy z góry')
c) Fenomenalna jest sala z rybami, w której jest prośba o zachowanie ciszy, czego kompletnie nie wydają się rozumieć niektórzy rodzice pozwalający swoim dzieciom na wrzask (ja rozumiem ekscytację, ale bez przesady)
d) W całej Palmiarni są ławeczki i nawet jeden stolik zdaje się gdzie można przycupnąć i nakarmić dziecko. Myślę że nawet przewinąć od biedy da radę, choć my nie musieliśmy tego robić. Jest też kawiarnia czyli kolejna okazja do karmienia.
e) Liście... Hmmm... Są interesujące. Polecam pilnować zapędy niemowlaków do naręcznego sprawdzania tego, bo Mill udało się jeden listek... tak... y.... tego... delikatnie... naruszyć. Myślałam że się spalę ze wstydu, ale na szczęście żadne nieprzyjemności nas z tego tytułu nie spotkały.
Czy polecam? Bardzo polecam!
A Wy jak? Zwiedzacie lokalnie z dzieciakami? A może możecie polecić nam co-nieco do zobaczenia w tym cyklu comiesięcznego zwiedzania? I co sądzicie o naszym pomyśle?
Ściskamy,
z&m
Nie ma nic oprócz tytułu :-(
ReplyDeleteWiem, wiem, głupio opublikowałam niechcący :( Ale już, już jest! :)
DeleteJak wiesz w moim cyklu "mama silesia miejsca" zwiedzam Śląsk, więc lubię :) ale w tej Palmiarni jeszcze nie byliśmy, dzięki za relację :)
ReplyDeleteJudyta nie uwierzysz, ale... kompletnie zapomniałam o tym cyklu u Ciebie! (ale to oczywiście Twoja wina bo tak długo Cię nie było!:D) Już do Ciebie zmykam po inspiracje na kolejne wyprawy, a palmiarnię polecam, Benowi to się dopiero spodoba!
DeleteDziecko w Tuli = rozpuszczone włosy :D A Palmiarnia przypomina mi Cosmo Caixa z Barcelony, podejrzewam jednak, że to wrażenie złudne (bo zdjęcia mieliście dobre).
ReplyDeletePo tej wyprawie stwierdzam, że dziecko w Tuli absolutnie nie równa się rozpuszczone włosy. NEVER ever again! W Cosmo Caixa nie byłam, więc nie porównam, a Towarzysz Mąż dziękuje za zdjęciowy komplement :)
DeleteSuper miejsce - szkoda, że wyjechałam z tamtego regionu bez oglądania...A gdybyś chciała pozwiedzać północ Polski poza morzem, są tu też śliczne ogrody - Hortulus Dobrzyca. Byłam, polecam :)...tylko nie da się wejść z wózkiem..
ReplyDeleteBrak wózka to nie problem, od tego mamy Tulę :) I dzięki za polecenie, będę to mieć na uwadze na wypadek wypadu w tamte rejony!
DeleteW Palmiarni byłam dawno temu na wycieczce szkolnej :) Wspominam miło, chętnie się wybiorę z Alicja jak tylko będzie bardziej zainteresowana takim zwiedzaniem :) Bo my z mężem wręcz uwielbiamy zwiedzać a nasz ukochany Śląski to już w ogóle :D
ReplyDeleteNoooo! :)))) To ja rozumiem! Mill jest zainteresowana WSZYSTKIM i choć ja mam świadomość że ona prawdopodobnie nie będzie tego jeszcze pamiętać (no chyba że wymyślą jakieś ustrojstwo do przywoływania tak wczesnodziecięcych wspomnień kiedy nasze dziewczyny będą starsze, kto wie:).... to przynajmniej my co nieco zobaczymy :)
DeleteByłam tak na wycieczce z klasą w podstawówce. Czyli hohoh i jeszcze raz ho. :)
ReplyDeleteheheheh :) Ja nawet w podstawówce nie byłam:)
DeleteAleż piękne miejsce. Szkoda, że tak daleko :-(
ReplyDeleteOj, podejrzewam że i w Waszych okolicach są obłędnie piękne miejsca... A zaproszenie na Śląsk... wiesz... w razie czego jest! :)
Delete