Saturday 29 November 2014

M8 Osiem miesięcy, pełzanie i powiew zimy

Mill skończyła dziś osiem miesięcy. Niniejszym popełniam więc standardowy blogowo-parentingowy wpis który dziś może wydawać się cheesy, ale odgrzebany za kilka miesięcy lub lat z pewnością będzie (mnie, przynajmniej!) ciekawić. Każde dziecko rozwija się inaczej, wiadomo, a nasze statystyki na osiem miesięcy wyglądają tak o:

Długość: 69 cm
Waga: 8,520 kg (podejrzewam że już z hakiem bo to dane sprzed ponad tygodnia)
Głowa: 42,5 cm
Klatka piersiowa: 44,5cm
Pieluszki: Pampersy białe lub zielone 4, ostatnio również Dady lub w UK u Angielskiej Teściowej 4+ Pampersów pomarańczowych - odkąd pupa piękna żadna pieluszka nie straszna
Zęby: dwa (dolne jedynki)
Ciuchy: 74 cm
Dieta: podstawą ciągle jest moje mleko, do tego 3-4 posiłki dziennie, głównie warzywa, owoce, zupki Matki Polki, trochę mięsa, trochę jajka, trochę kaszy (hit: pęczak!), trochę chleba, wciąż kombo BLW+papek (je wszystko, chętnie)
Lubi: książeczki, nosić się na rękach, spędzać czas z najbliższymi, noski noski, machać łapkami, bawić się niedozwolonymi rzeczami (hity: witamina D jako grzechotka, pilot jako gryzak, klawiatura komputera jako perkusja, kable jako spaghetti, te sprawy. Gwoli jasności - kablami bawić się nie pozwalamy), urywać listki kwiatkom, ciągnąć za włosy (czyjeś, choć i swoich tak jakby przybyło), jeść, wygłupy, kąpiele, jazdę samochodem, inne niemowlęta i dzieci, spać z rodzicami.
Nie lubi: wózka (czasem z łaską pozwala się powozić, ale Tula w zapasie zawsze być musi), spania w dzień (niestety), bawienia się bez sprawdzania czy jestem tuż obok (niestety), pić z niekapka, mleka modyfikowanego (w sumie nie wiem czy nie lubi - kiedyś sto lat temu kiedy jeszcze miałam w planie zostawić ją na noc pod opieką dziadków i Towarzysza Męża - a plany spełzły na niczym - próbowałam jej podać MM, ale nie przeszło. Pluła. Nie rozpaczam z tego powodu.), zabierania jej niedozwolonej zabawki (patrz wyżej), czekania, spania w swoim łóżeczku (niestety!).
Umie: siedzieć. Turlać się we wszystkie możliwe strony. I przemieszczać się pełzając w dziwny sposób podciągania się na rękach z totalną ignorą faktu że z użyciem nóg było by jej łatwiej. Otwierać szuflady. Chwytać najmniejsze paprochy (tfu, tfu, ziarenka ryżu) kciukiem i palcem wskazującym. Śmiać się w głos. Podparta - stać i to dłuższą chwilę. Wskazywać na przedmioty które zrzuciła (tfu, tfu, upadły) przy jedzeniu. Pokazywać kiedy coś jej się podoba a kiedy nie (wiadomo, foch trenowany od maleńkości).
Nie umie: chodzić. Raczkować. Pełzać z użyciem nóg. Mówić (poza 'Hello daddy', 'tatatatattatatta', 'baba', 'grandad Bob' i 'nie' - ale raczej są to powtarzane sylaby bez łącznia ich ze znaczeniem, więc chyba się nie liczy). Pokazywać części ciała (trening trwa, ale idzie opoooornie). Robić kosi-kosi łapci. Machać pa-pa. Kucać. Prowadzić samochodu. Ani samolotu, też nie (za to pięknie się bawi z mamą w samolocik, z turbulencjami włącznie).

Ta-daaaaam, taką już dużą mam dziewczynkę w domu:

(aaaa, zapomniałabym: Rocker Napper ma jeszcze jedną, do niedawna nieznaną przez nas funkcję: można pod niego wpełzać i gryźć rurki, czyż nie?)

 A jak się mają Wasze dzieciaczki? Też Wam się wydają już taaaaakie duże?

Ściskamy,
z&m

PS. Acha, donoszę, że zrobiło się zimno. W Szczyrku i Zakopcu śnieg, marzę o nartach. Może się uda w tym sezonie? A w ramach nocnego -5'C w Kato niniejszym ukradam Towarzyszowo-Mężowe polarowe łanzie (takie o) i idę pokokosić się z Mill w łóżku czytając książki warszawsko-egzaminowe. Takie świętowanie, a jak!

13 comments:

  1. Wspaniała jest Milly, taka duża i... chyba zaczyna się wyciągać wzdłuż, czy się mylę? U nas wiele podobieństw- związanych ze snem i łóżkiem rodziców oraz sposobem pełzania (nie siedzimy jeszcze niestety). I ja marzę o wyjeździe w góry na deskę, o jak bardzo marzę...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ooo ja też o desce marzę! :)

      Delete
    2. Towarzysz Mąż też. Ale mnie nie przekonacie, boazerie nad parapety! :D <3
      A Mill rzeczywiście ostatnio jakby dłuższa.... :)

      Delete
  2. Hello daddy?! Klękam!
    No a kable jako spaghetti to standard u nas też ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to ufff... Choć muszę przyznać że odciąganie niemowlęcia od kabli pierdyliard razy dziennie nie jest moim ulubionym zajęciem. W niedzielę uderzamy do Ikei i innych budowlanych marketów pod kątem baby-proofing mieszkania. Najwyższa pora, ups.
      A 'Hello daddy' to jej popisówa :D

      Delete
  3. N to niezłą Lalę macie! Nie przejmuj się, że nie chodzi, długo to jeszcze potrwa, ja bym się raczej cieszyła :P Gada za to wspaniale, Ignaś, chyba połowę tego co ona mówi...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hehehe, nie przejmuję się że nie chodzi, luz. Pełza jak wariatka i zaczyna ostatnio kumać prawą nogę - więc dostała megaaaa przyspieszenia. Ups.

      A Ignaś się jeszcze rozgada, ma czas przecież!

      Delete
  4. Mówi "hello daddy"? wow, bystrzak mały:) tja pełzanie tylko na rękach, pamiętam, pamiętam...:) My też coraz to śmielej (choć jeszcze nie głośno) wizualizujemy sobie nasz wypad na narty, ale taki weekendowy i taki zupełnie "childfree"...no zobaczymy.

    ReplyDelete
    Replies
    1. O rany o rany o rany! Weźcie mnie ze sobą, prooooooszę!

      Delete
  5. Moja łobuziara 10 grudnia skończy 9 miesięcy a raczkuje od 6 mieisąca i chodzi jezeli sie czegoś trzyma. Julka tez nie lubi pic z kubka niekapka zacznijmy od tego że jest "tadek niejadek" bo wazy hmm ok 7,800 :-/ jest drobna a ze wszystkiego najbardziej uwielbia wodę :P nie cierpi soczków, herbatek, mleko tez jest bleee- zawsze jest płacz jak ma pić. całe szczęście umie się sama zabawić i śpi w soim łózeczku :P oczywiscie nad ranem jak sie obudzi o np. 5 to biore ją do siebie. Ale nie ma co porównywac bo każde dziecko inaczej sie rozwija :-) Pozdrawiamy

    ReplyDelete
    Replies
    1. Umie się zabawić!? Śpi w swoim łóżeczku... Ach! :)

      Delete
  6. Mój Pawełek jest starszy od Mill o całe 5 dni. Patrzę na niego, kiedy się bawi i nie mogę się nadziwić, że to już przecież nie jest dzidziuś - to jest mały chłopczyk. Jest samodzielny pod względem jedzenia (BLW sprawdza się w 100%) - siedzimy sobie wspólnie i każde zajada swoje śniadanko/obiad. Kawa jest wreszcie ciepła, kiedy ją piję. Kilka dni temu też pełzał, czołgał sie podciągając się tylko na rękach, a od wczoraj nagle raczkuje. Szaleństwo! :) Cudny czas, pozdrawiam gorąco z zimnych Gliwic ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. U nas BLW sprawdza się trochę a trochę nie - Mill ładnie je, ale dużo się dławi więc karmienie jej (a raczej - niekarmienie jej) mnie przyprowadza o palpitacje serca... Nie mniej jednak ciągle dostaje BLWowe rzeczy i radzi sobie. Też pijam ciepłą kawę (sekret - kiedy tylko Mill zaśnie ją robię. Piję. Mill wstaje. Tyle ze spania w dzień :/) Raczkuje!??!!? Wypas!!!! Mill do rąk dołączyła prawą nogę, więc jest mega szybka, nie mniej jednak tyłek wciąż na podłodze :))) Buziaki dla Pawełka! I dla Gliwic, w których byłam jeszcze całkiem niedawno :)

      Delete