Nie chcę dostawać pierdół. Tym bardziej nie chcę, żeby Milly dostawała pierdoły. Nasze mieszkanie jest malutkie. Nie chcę tony plastiku, kolejnych pluszaków, których worek już czeka na swoją kolej, bo ma ich tyle, że nie mieszczą się w pudełku na zabawki. Nie chcę żeby w moim salonie nie było miejsca dla mnie, bo tyle jest zabawek, których tak małe dziecko zdecydowanie nie potrzebuje (a czy potrzebuje większe dziecko też jest dyskusyjne). Tym bardziej cieszę się, że nasi bliscy to rozumieją i mimo szaleńczego zakochania w jedynej wnuczce nie wykupują połowy asortymentu Smyka, zwłaszcza tego krzyczącego interaktywnością, światełkami i melodyjkami. Tudzież misiami większymi od Mill. Lub (nie daj Boże) chodzikami innymi tego typu Made in China atrakcjami.
Pierwszy Mikołaj był - bo musiał być. Wiadomo. Do Mill przyszli dziadkowie z bardzo rozsądnymi darami - klockami drewnianymi (o których więcej tu) i dwoma książeczkami. Takiego Mikołaja to rozumiem! Dzięki Matko Polko i Dzidku! Za prezenty, za brak ich nadmiaru i za obecność. Za bawienie się z Mill, za okrzyki radości na jej 'brawo brawo' i zmotywowanie nas do wyjścia na zewnątrz i poznanie prawdziwego (hue hue) Mikołaja. Było super!
A i tak największa frajda była z rozrywania papieru, w który prezenty były zapakowane.
Pyszny ten prezent, yum yum yum
Ucho mam tuuuu!
Przyszła też w końcu apaszka od Natalki z ekoubranek. Jak znalazł na Mikołaja. Lubię to!
Towarzysz Mąż też się załapał na prezent mikołajowy. Powyższy obrazek wymaga jednak 'background story'. Oto i ona.
Dzwoni Matka Polka.
MP: A co N. lubi ze słodyczy?
Z: Yyyy... kabanosy? A czemu?
MP: A, bo jak przyjdziemy na tego Mikołaja to mamy coś dla Mill, dla Ciebie, to jemu też coś chciałam kupić.
Z: To piwo mu kup.
MP: Ma w kalendarzu. Poza tym od piwa dupa rośnie.
Z: A od słodyczy nie rośnie?
MP: Racja, też rośnie. To niech będą te kabanosy.
<3
A, ja też się załapałam na marcepan, pierniki i zestaw do samodzielnego robienia kartek z Lidla (wedle życzenia, bo kartki staram się co roku DIYować, a wiadomo jak to w UK - bez kartki Święta się nie liczą). I tego, pokazałabym Wam, ale marcepan zjadłam (tak, cały), pierniki napoczęłam, a kartkami się pochwalę kiedy będą gotowe, bo bez sensu tak na sucho się chwalić, no.
Gdzie Mikołajów trzech...
Tegoroczna osiedlowa choinka. Matka Polka: Ej, a nie uważasz że ona wygląda trochę jak radiowóz?
A po spotkaniu z Mikołajem... prezentów część dalsza.
A u Was jak tam? Był Mikołaj?
Ściskamy,
z.-
Był. Ale mam takie same podejście jak Ty. I zauważ, ze pomiędzy Mikołajem a świętami wypadają nam jeszcze urodziny dziecia naszego, także czuję, że grudzień już zawsze będzie kojarzył nam się z debetem:) Ale przyszedł i przyniósł sorter z Ikei za 19,19 zł i jest taaaka radość i fun:) Dobra kabanosowa historia:)
ReplyDeleteSorter z ikei to nawiększa najtańsza zabawka, jaką mamy :)
DeleteEj, sorter z Ikei to nasz prezent Gwiazdkowy :)
DeleteJa Mikołajki UWIELBIAM, ale to family thing :) Co do prezentów, to... generalnie mam identyczne zdanie, jak Ty. Polka dostała praktyczniaki (no dobra, nie mogłam się powstrzymać przed kupieniem jej body i czapeczki świątecznej...) i maskotkę - moją, z dzieciństwa, wypraną. Cieszy się Polka, ja się wzruszam. Bajka.
ReplyDeleteBajka!
DeleteTak był :) Ale bardziej od prezentów cieszyliśmy się dziś rodzinnym pieczeniem pierniczków na święta :)
ReplyDeleteWspaniale! Ja jak zwykle nie upiekłam, kurczę. A co roku sobie obiecuję że upiekę :)
DeleteU nas też na Mikołaja podarunki dajemy sobie skromniejsze, takie bardziej symboliczne.
ReplyDeletePozdrowienia dla MP :)
MP dziękuje :)
DeleteMiło mi zaprosić Cię do zabawy Liebster Blog Award. Szczegóły tutaj:
ReplyDeletehttp://mamo-blog.blogspot.com/2014/12/z-zycia-mamy-blogerki.html
O - dzięki! Ogarnę jeszcze w tym roku, na pewno!
DeleteOj, to u Was szaleństwo;) My, z przekonania, nie świętujemy religijnie, ale tradycyjnie w domu coś się zawsze dostawało. Mąż dostał słoik mała kokosowego, mniam! A Ignaś, kompocik ;)
ReplyDeleteO, prezenty w sam raz dla mnie :) Mniam mniam!
DeleteMili - Ty słodziaku !
ReplyDeleteA kabanosy wymiatają :))
:))))
Deleteheheh dobre z tymi kabanosami :-) Milenka cudaśna :-)
ReplyDeleteNo ba!
DeleteDlaczego ja dopieronteraz czytam tego posta??!!! Kabanos rozłożył mnie na łopatki! Uwielbiam Wasz dystans;) NO i Twoich rodziców też!!! Pozdrów ich mocno ode mnie!
ReplyDelete