Zachęcona wpisem Olgi o hasaniu bez dziecka (tu) postanowiłam na chwilę wyrwać się i ja. Co prawda dziś wybywam na dłuższą chwilę na panieński przyjaciółki B., zapasy mleka rozmrażają się w lodówce, a ja w ramach śpiącego dziecka i burzowej pogody postanowiłam, jak do tej pory co roku, wyskoczyć na Industriadę.
Industriada to święto zabytków techniki, a przy okazji happeningi, koncerty, wystawy i inne tego typu atrakcje na terenie całego województwa Śląskiego.
Tak oto festiwal reklamuje oficjalna strona:
Jeden dzień, 43 zabytki techniki, ponad 300 atrakcji i darmowy transport
koleją oraz autokarami. Do tego specjalne konkursy, koncerty,
happeningi, wystawy, warsztaty, wydarzenia adresowane do dorosłych i
dzieci. Chcesz poznać dawnych Śląskich odkrywców i konstruktorów?
Popłynąć z węglem do morza? Wsiąść w kolejkę wąskotorową? Sprawdzić jak
pracowano pod ziemią? Produkowano czystą wodę? Pieczono chleb? Drukowano
prasę? Warzono piwo? 14 czerwca wybierz INDUSTRIADĘ – Święto Szlaku Zabytków Techniki – poznawaj, eksperymentuj,
zwiedzaj, słuchaj, oglądaj i... baw się dobrze.
Kompletny program (na megabogato!) do zobaczenia tu (może i Wy się na coś skusicie), a ja jak zwykle skusiłam się na mój ukochany Nikiszowiec i jeszcze bardziej ukochany Byfyj (o którym pisalam już sto lat temu z okazji jarmarku świątecznego tutaj) z najlepszymi pączkami ciepłymi prosto z blachy, najlepszą pizzą z włoskiej mąki i włoskiego pieca i najlepszym tortem bezowym z serkiem mascarpone. Tak, wiem, wszystkie te smakołyki nie stanowią wszem i wobec zalecanej podstawy diety matki karmiącej,a le jako że mam (tfu tfu i odpukać w niemalowane!) cudowne nieuczulone na nic dziecko, to raz na jakiś czas mogę chyba sobie tak dietetycznie zaszaleć, a co! Zwłaszcza że ze względu na późniejsze wyjście wieczorne podstawę Millusinej diety i tak będzie dziś stanowić wcześniej odciągnięte mleko...
Pogoda w kratkę, niczym z bollywoodzkiego filmu, a moja mała wyjściowa przyjemność na zdjęciach poniżej. Pierwszy raz (nie licząc fryzjera przed chrzcinami) wyszłam gdzieś bez Milly i nie do pracy. Było cudownie. A Wam, jak mija sobota?
Ściskam,
z. wyjątkowo bez m.
PS. Córeczka niewzruszona maminą dwugodzinną nieobecnością 3/4 tego czasu przespała, a potem nakarmiona i przewinięta z powodzeniem została zabawiana przez Towarzysza Męża i słała uśmiechy na prawo i lewo kiedy tylko weszłam. I wiecie co? Trochę dziwnie tak, że jednak nie jestem niezastąpiona...
ojeeeej, widzisz, ja nie znam Nikisza i chętnie się z Tobą kiedyś wybiorę na takie ciacho!! bez dzieciaków ma się rozumieć :) Baw się giiit na panieńskim kochana! pozdro jeszcze z gór :)
ReplyDeleteNo ja chętnie po Nikiszu się poszwędam z Tobą, to bardzo moje tereny. Ciacho bez dzieciaków brzmi jak plan, i to bardzo dobry plan! :) Panieński był super (i też z Nikiszem w tle), a szczegóły po południu! Pozdro zwrotne w kierunku gór, odpoczywajcie ile wlezie!
DeleteAle fajnie ! U mnie nie ma takich ciekawości !
ReplyDeleteW toruniu były od czasu do czasu a we Włocławku tylko Dni Włocławka haha :D
Jeszcze trochę i odczujesz jak bardzo jesteś potrzebna dziecku, Małgosia od 6 miesięcy umie wyciągać rączki i dopiero zobaczyłam jak często chciałaby i potrzebuje żebym ją wzięła i przytuliła ! Najlepsza babcia i najlepszy wujek nie zastąpi mamy bo i tak wyciągnie łapki do mnie ;) hue hue
Przytulałam ją, jak była najmniejsza bardzo dużo ale nie zdawałam sobie sprawy że dla niej mogłybyśmy spędzać dzień razem 24/24 :))
och, ooooch, obyś miała rację! Czekam już a te rączki! Póki co doczekałam się zęba, o zgrozo :)
DeleteFajnie tam u was :-)
ReplyDelete