Sunday, 8 February 2015

M11 Warszawa, opieka niemamy i jak się bawić z nieswoim dzieckiem

Towarzysz Mąż w Zakopanem. Ja muszę zasuwać na mój warszawski kurs (który, swoją drogą, nie idzie mi za dobrze. Co jest wielkim kopem w moje rozbujałe nauczycielskie ego i przyzwyczajona do wszelkich pochwał, ponadstandardowych ocen i najwyższych możliwych ocen ze wszystkich innych nauczycielskich kursów znoszę to nader źle) więc opcja (nie za) prosta: trzeba znaleźć opiekę do dziecka.

Szybki szpil, mama chrzestna Mill, jeden telefon, mimo dwójki dzieci własnych na stanie zgadza się od razu. Ave!

Mill nigdy nie została z nikim poza najbliższymi (Matką Polką/Dzidkiem/Babcią Pra) samopas i nie wiem jak to będzie. No ale jak ma być. ABB wie co robi, w końcu ma dwójkę swoich dzieci, i mimo tego że jak podkreśla Babcia-Pra każde dziecko jest inne (co wiemy, bo i dzieci ABB są kompletnie różne) to jak ktoś ma swoje dzieci to generalnie jest w stanie ogarniać dzieci lepiej niż osoba która dzieci nie ma (ok - może to nie jest złota reguła, ale z autopsji wiem, że teraz zdecydowanie mniej boję się zostać z cudzym dzieckiem, choć zdarzyło mi się to tylko raz, niż zanim miałam swoje dzieci, że już nie wspomnę o tym że percepcja bardzo się zmienia, o czym pisałam w Macierzyństwie fast forward - teraz byłby chyba lajcik, ale znów dygresja mi wyszła na sześć linijek więc ad rem), jestem pewna że ogarnie.

Łapiemy pociąg dowarszawski, Mill zafascynowana wszystkim dookoła, nie śpi. Ledwo wkładam ją do Tuli żeby wytarabanić się z pociągu - usypia. Klasyk.

Doczłapujemy tak ze śpiącą Mill do hotelu, wyciągamy (ciągle śpiącą) z Tuli, karmię ją szybciorem i lecę. W międzyczasie ona się budzi. Spoko. Kiedy wychodzę uśmiechnięta od ucha od ucha układa na dywanie klocki z ABB. W sensie z ABB te klocki układa, a nie że dywan jest z ABB, bo to by było podejrzane. Wychodzę i nie wiem co się dzieje. Wróć, wiem, z relacji. Moje dziecko dostaje przyspieszenia godnego Harleya w kierunku drzwi i ryczy.

Brzmi znajomo?

Szczęśliwie szybko znów usypia, budzi się w humorze, nie ma mnie, ale to nic, bo jest ABB. Co robi się zniecoponaddziesięciomiesięcznym niemowlakiem powierzonym do opieki na prawie 5 godzin? Karmi się obiadkiem (cośtam z łososiem ze słoika, w ramach wyjazdu. Nie zjadła za dużo, ale obyło się bez plucia), bawi się klockami z Lidla (bądź innymi dostarczonymi przez mamę niemowlaka), nosi się na rękach bądź w Tuli jeśli opiekun jest Tulolubny (ABB jest), idzie się na spacer jeśli pogoda sprzyja (ABB nie sprzyjała), usypia się jeśli za długo wcześniej niemowlę nie spało, bawi się w kosi-kosi łapki i inne podobne, odciąga się od kontaktów, robi się zdjęcia na bloga mamy (o ile mama ma bloga), śpiewa się/puszcza się z telefonu 'Jesteśmy Jagódki' względnie dowolny utwór Kultu (te dwa zdaje się lubić Mill, preferencje mogą zależeć od modelu niemowlaka i rodziców/opiekunów niemowlaka) i uczy się niemowlę tańczyć, zmienia się pampersy, pozwala się bawić wytartym uprzednio mokrymi chusteczkami pilotem od hotelowego telewizora... No opcji jest multum. Ponoć nie było tak źle. Wierzę na słowo bo co mam nie wierzyć. I wdzięczna jestem bardzo zwłaszcza że następnego dnia ABB i Mill miały powtórkę  z rozrywki.

Jeśli mama przy okazji tej powtórki jest zajęta i może się pojawić z doskoku na 5 minut po to żeby znów zniknąć na kolejne pół godziny - cóż, sobie polecam się więcej w takich okolicznościach nie pojawiać, wszak widok mamy to super uśmiech i radocha, a mama znikająca... Cóż... ryk, no. A wszyscy wolimy dzieci nieryczące, umówmy się.

Poza tym biję pokłony dla ABB. Sukces pełen. Uroczyście blogowo i na piśmie obiecuję nie nadużywać tegoż sukcesu.

I w gratisie sprzedaję Wam hasło wyjazdu. Autorem jest Tymo, mój siedmioletni chrześniak.

T, dzwoni do ABB: Mamoooo, i jak, radzisz sobie? Bo wiesz, Ty dawno nie miałaś małego dzidziusia!

A Wy jak? Zostawiacie swoje dzieci pod opieką innych? I jak im idzie?

Ściskamy już domowo,
z&m





19 comments:

  1. Jeszcze nie zostawiam, na razie zaliczam etap oswajania się z myślą, że mogłabym. Huh, ciężkie to.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ale Wy sobie na medal poradziłyście, szapoba!

      Delete
    2. Dzięki. Ja jeszcze miesiąc temu byłam na podobnym etapie. Teraz jestem na etapie: roczek za siedem tygodni, muszę się jakoś oswoić z myślą żeby ją częściej zostawiać. I powiem Ci w sekrecie - mimo tego że ta jej zależność ode mnie niezwykle mnie nobilituje i wzrusza - trochę też marzę o tym, żeby wrócić do bycia sobą czasem, nie tylko mamą.

      Delete
  2. U mnie też idzie z tym ciężko, nie mam potrzeby i tyle na głowie co Ty więc... Poczekam jeszcze trochę ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pewnie, jeśli tylko możesz! Każdemu według potrzeb :)

      Delete
  3. Widzę, że Mill ma kubek lovi 360 :) Jak sobie z nim radzi? Bo Lenka go kompletnie nie ogarnia

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, też jestem bardzo ciekawa! U nasz ten kubek to też czarna magia, a mamy go od kilku miesięcy. :( Przechyla go, czeka aż zacznie coś lecieć i tyle.

      Delete
    2. Będzie dzisiaj post o nim, więc stay tuned dziewczyny!

      Delete
  4. No cóż - brawo dla dziewczyn, że sobie poradziły.
    Ja jako matka studentka i normalny człowiek wybywający czasami na zakupy - zostawiam Baśkę często pod czyjąś opieką. Ale dobór opiekuna jest tu mocno selekcjonowany. Podczas niedzielnego zjazdu na uczelni - to tylko i wyłącznie maż zostaje z naszą dziewczynką. Ale jeśli jest to sobota, lub środek tygodnia ( gdzie to towarzysz mąż jest pilnym pracownikiem mechanikiem ), to musimy sobie radzić w inny sposób. Wtedy to pałeczkę przejmują teściowie lub ( w przypadku weekendów ) moi rodzice. W sumie o wiele bardziej wolę jak to moi rodzice zostają z naszą pociechą ( standard prawda?). Ogólnie nikt inny do tej pory nie zostawał z Basią sam na sam na dłużej.

    Matko - życzę ci powodzenia w tym kursie ! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Matko - za życzenia dzięki. Ciężko jest, i tak nie śpię za dużo. Jasny gwint.

      Fajnie że macie opcję teściów - moi mieszkają w Anglii więc nie bardzo. Moi rodzice raz w tygodniu kiedy idę do pracy też z nią zostają na prawie 6 godzin... Ale to w sumie tyle. W razie 'W' mogę poprosić o dodatkowy dzień, ale raczej tego nie nadużywam. Więc... Jest ciężko. Na szczęście Towarzysz Mąż też z nią zostaje bez problemu, więc tego nawet nie liczę. A 'normalny człowiek wybywający czasami na zakupy'... hmm... Przyznam szczerze że wybywam zdecydowanie za rzadko :)

      Delete
  5. My też już mamy za sobą zostawienie Matyldy na kilka godzin pod opieką dziadków. Na początku panikowałam, ale dziadki jak to dziadki trzęsą się nad dzieckiem bardziej niż ja, więc jestem spokojna, że zawsze jest w najlepszych rękach. I jak tylko możemy, to korzystamy. Ej, wiesz, jakby Ci było trzeba kiedyś to chętnie pomogę. Wszak jakieś doświadczenie już posiadam:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dziadki to wiadomo, raz w tygodniu zostają, bez problemu. Ale ktoś kto jest niedziadkiem - pierwszy raz :)
      Za ofertę pomocy DZIĘKUJĘ mega - i uważaj, bo jeszcze skorzystam! :)))

      Delete
  6. Kiedy nie ma mojego męża a ja ide do pracy Julka zostaje z babcia (moją mamą). Babcia bardzo dobrze sobie radzi bo miała do ogarnięcia 3 dzieci w tym mnie i siostre (bliźniaczki) wiec jeden mały brzdąc jej nie straszny :-) Ale na prawie 2 godzinki Julka idzie również do sąsiadki i jest tam przeszczesliwa.. Siedząc w pracy nie martwię się że coś złego dzieje się z moim dzieckiem:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trójka dzieci w tym siostry bliźniaczki?! Respect dla mamy!

      Moja mama ostatnio ogarniała mnie 30 lat temu, a ja, podobnie jak ona, nie mam rodzeństwa. Mill ma już ponad 10 miesięcy a moja mama dalej z nią sama nie zostanie bo się boi (ale jak jest Dzidek albo Babcia-Pra to spoko). Babcia Pra radzi sobie z Mill super ale wiadomo, nie chcę jej nadwyrężać. Też się nie martwię jeśli jest z kim innym, nie mniej jednak ciągle mam wyrzuty sumienia że za mało z nią jestem (choć jestem z nią naprawdę prawie cały czas słowo 'czas wolny' nie istnieje w moim słowniku. Cóż, życie każdej mamy chyba :)

      Delete
  7. Ej, ja jej pilota do zabawy nie dawalam:D na prawde bylo ok, obawy Tyma i babci Pra rozwiane;) obsluge Milly mam juz opanowana;) a poprzytulac troche malego dzidziusia, ktory jest taki miekki i pachnacy (co tam ze lososiem czy kaszka sloikowa, grunt ze jadla;)) -bezcenne:):************

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie, pilota ja jej dałam. Mill uwielbia piloty :) Na przytulanki zapraszamy w każdej chwili :))) Jeszcze raz dzięki :****************************

      Delete
  8. Młody zostawał z opiekunką od czwartego miesiąca. Bezproblemowo :-) Zdarzały nam się wyjścia całodniowe, calonocne ;-), wyjazdy na weekend we dwoje. Teraz ma 3,5 roku i chodzi do przedszkola, ale w weekendy często zostaje z nianią. Widzę z jaką radością ją wita i jak się świetnie dogadują. Nie mam z tym żadnego problemu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. A byłaś z nim w domu zanim poszedł do przedszkola? I karmiłaś MM/z butelki swoim mlekiem? Bo myślę że może to ułatwia... Jeśli ja na dwa dni w tygodniu idę do pracy, a co drugi łikend jestem po 4-5 godzin na zajęciach to cała reszta czasu (mimo wszystko dość dużo, ale w moich perfekcyjnych standardach nie dość) jest dla Mill. Choć chciałabym (och, jak bym chciała) pojechać na weekend we dwoje.... Choć nie nastąpi to prędko, nie sądzę. Ups.

      Delete
  9. Jak to dobrze, że masz Agę!!!!! Pozdrawiam Was obie!! Jagoda

    ReplyDelete