W tym roku można też wysyłać zgłoszenia na 'tekst roku'. O, o tym nawet myślałam. W końcu kilka porządnych (chyba?) mam nadzieję udało mi się popełnić. Nie z nadziejami na zwycięstwo, ale na poszerzenie grona czytelników. Wiadomo - więcej czytelników, większe możliwości. A i niemała praca włożona w to, żeby blog miał ręce i nogi może była by doceniona w związku z tymi większymi możliwościami. Ale oczywiście stchórzyłam. Może w przyszłym roku się szarpnę, kto wie. W tym roku jeszcze nie. Ale... gdybym wystawiła swoją kandydaturę na tekst roku to byłby to chyba ten:
W36 Tłusty czwartek w liczbach (bilans musi wyjść na zero)
Czemu go lubię? Nie wiem. Ze zwykłego sentymentu, chyba. Nie jest tekstem ważnym globalnie. Nie tyczy się prawd objawionych, życia i śmierci, przewartościowywania priorytetów. Ale czuję że jest mój. I w moich bardzo specyficznych kryteriach - jest całkiem dobry i śmieszny (zwłaszcza z perspektywy! Nic tak nie pomaga na ocenę wydarzeń jak perspektywa). Mimo tego że śmierdzi Bridget Jones na kilometr.
Do innych (subiektywnie, subiektywnie!) ulubionych w tym roku należą te:
M1 Narodziny superbohaterki czyli relacja z porodu
Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Moje życie nie zmieniło się o 180'C, nie nabrało sensu, bo wcześniej też go miało... A jednak prawdopodobnie najważniejszy moment mojego życia jest opisany właśnie tu.
M1 Instrukcja obsługi noworodka - wersja polska i brytyjska
Różnice kulturowe do tej pory mi nie znane wyszły na jaw przy okazji rodzicielstwa. Nowe wychodzą cały czas, więc zapewne za jakiś czas pojawi się i instrukcja obsługi nieco starszego niemowlaka, oczywiście w dwóch wersjach.
M4 Trzy Gracje
Tekstu tu nie ma za dużo. Ale cóż poradzę, po prostu uwielbiam to zdjęcie. To zdjęcie, ten tytuł i te trzy małe dziewczynki, które z rozkosznych niemowlaków w gondolach po cichu zmieniły się w całkiem interaktywnie się kontaktujące prawie-roczniaki.
M6 Czytelnia
Najlepsze miejsce do czytania i odpoczywania ever.
M9 Dzień bez dziecka: przeżyć i nie zwariować
Totalnie pamiętnikowy wpis... O tym, o czym jest w tytule. Przeżyłam i nie zwariowałam. Chyba wystarczy za rekomendację?
Ściskamy,
z&m
Ja uwielbiam M9: Dzień bez dziecka: przeżyć i nie zwariować! Głosowałabym!
ReplyDelete(na każdy inny też, przez sam wzgląd że Twój, ale ciii... no ale ja kocham jak piszesz i nic na to nie poradzę!)
I tak, ja się porwałam z motyką na słońce i startuje w kategorii Tekst Roku, a co! Plan był taki, aby w ogóle nie głosować i o głosy nie prosić, ale zdanie zmieniłam :)
Tak więc tekst tu: http://www.blogroku.pl/2014/kategorie/dajcie-lzya-matce-nie-karmia-cej,9gf,tekst.html
a esemes: T11297 na numer 7122, koszt 1,23.
Dzięki Mamo Juniora! I ja Was uwielbiam czytać i śledzić! <3
DeleteA ja startuję ;) Ale na blog roku nie liczę. Zgłosiłam się zanim zobaczyłam kategorię tekst roku. No i wysłałam, moim zdaniem najlepszy tekst, jaki napisałam: http://instytutdoswiadczen.blogspot.com/2014/02/list-do-poli.html. Świetna ta kategoria bo w jednym miejscu masz dużo reprezentatywnych tekstów z całego półświatka blogowego. Można sobie uzupełnić listę czytelniczą o nowe, fajne pozycje ;) A wygrana wiadomo - każda świetna. O głosy proszę tylko tych, którym mój tekst się faktycznie spodoba.
ReplyDeleteMoim ulubionym Twoim tekstem jest ten o przygodach samochodowych, choć podejrzewam że on mało parentingowy :)))))
DeleteJa uwielbiam czytać Twoje teksty bo jesteś mega pozytywną osobą i ten pozytywizm i zdrowy rozsądek widać w każdym wpisie.
ReplyDeleteNie mam ulubionego posta ale smsa na pewni bym wysłała! :D
Monika - dziękuję! Szalenie mi miło!
DeleteZamieszanie wokół konkursu, afery z kupnem głosów, i to, że tak naprawdę liczy się to jak aktywna jest czyjaś społeczność czytelniczo/fejsbukowa a nie to, jak dobry jest jego tekst... Trochę mnie zniechęca jednak.