Odkąd jest z nami Milenka rodzina wariuje, co było do przewidzenia. Pierwsza i jedyna wnuczka, pierwsza i jedyna prawnuczka, szał ciał. I o ile moi rodzice mają do M. stosunek superluzacki i twierdzą że my wiemy lepiej co robi się z małymi dziećmi niż oni, bo przez 30 lat wiele się zmieniło i w sumie niby się tego nie zapomina ale jednak się zapomina, więc pytają nas jak mogą pomóc, pomagają tyle na ile im pozwalamy, ale nie naruszają naszej przestrzeni, pozwalają zająć się naszym własnym dzieckiem tak jak my uważamy za stosowne, podpowiadają, jeśli prosimy o podpowiedź, ale nie narzucają własnego zdania. Sielanka, innymi słowy.
Nie można powiedzieć tego jednak o mojej babci. Moja babcia jest cudowna, babciowa i kochana i ciągle jednak młoda, ale różnica pokoleń wychodzi na każdym kroku. Babcia uważa że Towarzysz Mąż i ja chcemy chyba zabić swoje dziecko. No bo jak to tak, trzytygodniowe niemowlę bez czapki, na dwór?! Nic że są 22 stopnie, my wszyscy jesteśmy w koszulkach z krótkim rękawem, wiatru ani widu ani słychu i w domu jest chyba zimniej niż na zewnątrz. No ale przecież jest kwiecień i nie dość że przed chrzcinami ją wynosimy na dwór, co kiedyś było nie do pomyślenia, to jeszcze bez czapki? Jak to?
Ale dlaczego my jej te nóżki tak wyginamy? Przecież ona tego nie lubi. Nie, żeby leżała spokojnie i się uśmiechała, nie nie. Nie lubi tego, bo to wygląda niekomfortowo, jakby się ktoś zastanawiał. Nieważne, że pan doktor od bioderek przepisał tak ćwiczyć z nią, przecież wedle babci co najmniej robimy jej krzywdę.
O, i podnoszenie główki z nią ćwiczymy kiedy leży na brzuchu. Ale przecież ona jest ZA MAŁA!
Że M. ma odparzoną pupę wszyscy wiemy (stąd), ale pupa goi się ładnie (viva fiolet, Tormentalum i wietrzenie) acz dość wolno (no ale była dość mocno zmasakrowana, więc poprawa jest znaczna) ale oczywiście coś z tym trzeba robić. Zupełnie jak ja bym z tym nic nie robiła. Nic tak nie podnosi morale matki płaczącej przy każdej zmianie pieluszki nad tyłkiem swojego potomka jak potomka prababcia wytykająca pupę na każdym kroku i mówiąca 'Ale ona to ma czerwone! Z tym trzeba coś robić!' około stu razy dziennie. OK, może nie stu, hiperbola i ten tego, ale z dziesięć razy wczoraj przynajmniej to usłyszałam. I kolejne pięć dziś.
Przecież robię z tym COŚ. Robię ile mogę. Więcej nie dam rady.
W foteliku samochodowym wedle babci też jej niewygodnie. Co więc, mam ją wozić bez fotelika?
Kocham moją babcię nad życie (zresztą drugie imię Milly dostała właśnie po niej), ale moje dziecko też kocham. Nad milion żyć. Zaufania trochę, jedyne czego mi potrzeba. Naprawdę, nie dam swojemu dziecku zrobić krzywdy. Nie trzeba obserwować każdej mojej albo Towarzysza Męża zmiany pieluszki, bo naprawdę nie urwiemy jej kończyn przy tej operacji. Nie trzeba nam rad, że tego nie wolno, tamtego nie wolno, bo kiedyś nie wolno było. Nie trzeba nam totalnej nieprzerwanej inwigilacji i wiedzenia lepiej od nas.
Jasne, pewnie nie jesteśmy najlepszymi rodzicami na świecie, ale próbujemy. Robimy co możemy.
Milly jest spokojna, rośnie jak na drożdżach, wygląda na szczęśliwą, nie wydaje odgłosów niezadowolenia (o ile oczywiście nie chce jeść. Choć głodzić też jej nie głodzimy, żeby nie było), jest umyta, ubrana, zabawiana i wysypiana.
Dlaczego nie możemy więc po prostu robić rzeczy po swojemu?
Czy to typowe? U Was też tak było, czy jak w przypadku moich rodziców mieliście idealne wsparcie, czy jednak ktoś się wtrącał na tyle, że wytrącał Was z równowagi?
Ściskamy mocno,
mimo prababcinych obaw wciąż mające się dobrze,
z&m
I nasz śpiący wielkanocny królik, w gratisie! :)
moi rodzice, mimo że są kochani, to też wtykają trochę nosa z racji że mieszkają po sąsiedzku. czasem są trochę jak Twoja babcia. Wychodzę z dzieckiem (w czapce) na zewnątrz, a moja mama krzyczy "USZYYYY!!!" bo akurat dziecku wyszedł kawałek ucha, a przecież zapalenie ucha to największe spacerowe zagrożenie. Taaak. Gdy się coś odparzy lub zaczerwieni czuję się jak wyrodna matka, co zapomina pewnie dziecko przewinąć przez pół dnia. A jak dziecko kaszlnie parę razy i ryczy w niebogłosy.. z bliżej nie znanego powodu (ja wiem, może to być niepokojące, ale może po prostu brzuch je boli czy coś) moja matka patrzy na mnie jak na lekkoducha, nie dbającego o potomstwo, bo uważam, że jechanie w środku nocy na pogotowie, bo dziecko płacze to lekkie nadużycie. Ehhh... nie ma lekko, wszystkich nie zadowolisz :)
ReplyDeleteNo nie zadowolisz. Ale z ulgą słucham Twojej historii o rodzicach, mimo tego że nie zazdroszczę, to jednak dobrze wiedzieć że nie tylko ja tak mam;) Buźka!
Deletew zyciu bym 3 tyg malenstwa bez czapki nie wziela sluchaj babci to za wczesnie trzeba chronic uszka i ciemiaczko
ReplyDeleteAle chronić, przepraszam, przed czym? Skoro nie przed zimnem (na zewnątrz cieplej niż w domu) ani nie wiatrem, którego nie ma? PS. Byłam dzisiaj u pediatry której na dzień dobry powiedziałam że M. była na dworze bez czapki na co pediatra: 'No i? Ciepło było. Dzieci w Anglii chodzą bez czapki non-stop i żyją'. Tak więc, drogi Anonimowy, to że Ty byś w życiu maleństwa bez czapki nie wzięła nie znaczy, że to jedyne słuszne podejście. Ja wzięłam i krzywda jej się nie stała. Amen,
Deletejestes bardzo nierozsadna nie stalo sie nic na szczescie ale jak ci zahoruje na uszy topiero pojdziesz po rozum do glowy chcesz byc nowoczesna mama a jestes glupia i nieodopiwedzialan matka nasmiewasz sie z dobrych rad babci wstyd!!!!!1
DeleteWybacz, ale skoro lekarz mówi że wszystko w porządku i przy takiej pogodzie jak wczoraj zdecydowanie dziecko czapki nie potrzebuje - to ja w to wierzę, bardziej niż w anonimowe komentarze twierdzące że jestem głupia i nieodpowiedzialna. Dlaczego ma mi chorować na uszy, bezwietrzne ciepłe świeże powietrze dzieci nie zabija, wręcz przeciwnie. Jeśli posługujesz się angielskim polecam poparty badaniami naukowymi artykuł o czapkach: http://modernalternativepregnancy.com/2013/09/06/take-it-off-why-you-should-drop-your-newborns-hat/#.U1bTaKLKjBN
DeletePoza tym ja się absolutnie nie naśmiewam, nie wiem skąd to przypuszczenie.
I jakoś mi, kurka, nie wstyd.
W każdej rodzinie i w każdym otoczeniu znajdą się takie osoby niestety.. u mnie również, ale wszystko z umiarem, podejrzewam że te pokroju troski Twojej babci mieszkają ode mnie daleko więc nic nie mogą powiedzieć, na szczęście ! Ci najbliżsi wiedzą żeby się zbyt dużo nie wcinać bo bardzo widać emocje na mojej twarzy i w tonie głosu hihi ;)
ReplyDeleteWięc pozostaje mi życzyć powodzenia i cierpliwości...
A Milly jak pięknieje ! Króliczek :)
Nowy aparat wymiata ! U mnie iphonowo :( nie wiem czy się kiedyś dorobimy bo ciągle coś ! ;)
Ps. Kurczę ! Nie udało mi się być pierwszą!
i zazdroszczę bezwietrznej pogody bo u nas głowy urywa !
Marzę żeby w końcu wyjść bez czapki i skarpetek na stópeczkach !
he he, to dobrze ich wyszkoliłaś żeby się nie wtrącali za bardzo :) Mam nadzieję że mnie się ta sztuka też uda! Nowy aparat to stara lustrzanka taty, która od dwóch lat leżała i się kurzyła więc ją przejęłam :)
DeletePS. Kurczę, następnym razem!
Pogoda cudowna, prawda to, choć dzisiaj letnio-burzowo, więc w drodze do pediatry przetestowałam folię przeciwdeszczową mojego wózka - działa! :D
A bez czapki i skarpetek wkrótce, na majówkę ma być podobno 27'C!
My akurat mieszkamy w Krakowie a cała rodzina w Kielcach więc "dobre" rady nas omijają. A Twoja babcia czasem jak zobaczy, że mała jest zdrowa is szczęśliwa to sama zrozumie, że jesteś dobrą mamą i dbasz o własne dziecko.
ReplyDeleteMam nadzieję że właśnie tak będzie! Ja mimo wszystko cieszę się że mam wszystkich blisko, w razie 'W' :) Ściskam całą trójeczkę xxx
DeleteMoim zdaniem nie powinnas zabierac 3 tyg niemowlaka bez czapki, nawet najciensza powinnas jej zalozyc. Z podnoszeniem głowki tez za wczesnie zdecydowanie, zapytaj pediatry czy mozesz z nia tak robic. Szyja dziecka w tym wieku chwieje sie na kazda strone, mozesz zrobic jej krzywdę, wydaje mi sie ze to troche nieodpowiedzialne. Pisalas ze czytasz internet na rozne "dzieciowe" tematy to poczytaj na temat podnoszenia glowki. Absolutnie nie wolno tak robic..niedlugo pewnie zaczniesz ja trzymac w pozycji pionowej. Ona ma dopiero 3 tygodnie nie 3 miesiace, jest za mala. Posluchaj babci.
ReplyDeleteWidzisz, Twoim zdaniem. Szanuję Twoje zdanie, ale bardziej niż zdanie anonimowego czytelnika z internetu cenię zdanie pediatry mojego dziecka i naszej położnej środowiskowej, które dziecko znają, oglądają i podobnie jak ja czuwają nad jego dobrostanem. Podnoszenie główki ćwiczymy z nią na polecenie położnej, asekurujemy ją i zdecydowanie nie robimy jej krzywdy. Nieodpowiedzialne było by niećwiczenie i doprowadzanie do słabego napięcia mięśni. Babci słucham, ale nie w kwestiach, w których bardziej ufam lekarzom i osobom które zajmują się tym profesjonalnie.
DeleteMój pediatra i położna środowiskowa odradzali takie rzeczy, dopóki dziecko nie skończy 3 miesięcy, skoro u Ciebie jest inaczej to OK, ale jestem troche zszokowana.
DeleteNo widzisz, a moi nie. Żeby nie było, ja z reguły zakładam jej czapkę na zewnątrz i wczoraj to pierwszy i tak naprawdę jedyny raz kiedy około 10 minut spędziła na zewnątrz w ogródku bez czapki. Proszę nie robić ze mnie wyrodnej matki która uważa że czapki to zło. Ale też nie ma co przeginać. Pewnie ile lekarzy tyle opinii, ja ufam swojemu, Ty swojemu, i jest OK. Byle dzieci były zdrowe. I wcale nie myślę że moje będące na zewnątrz (w 22 stopniach, przypomnę, a ponoć optymalna temperatura dla niemowląt to 19, i bez wiatru, też przypomnę) się od tego natychmiast rozchoruje.
DeleteJezuuu...Ty chcesz temu dziecku kark skręcić, przecież takiego niemowlaczka nie wolno na brzuch przekręcać. Napewno jesteś dobrą mamą, ale nie rób tego więcej, bo to tylko jej zaszkodzi.
ReplyDeleteJezuuu... Co za atak! zdecydowanie nie chcę jej karku skręcić! Wręcz przeciwnie, nie zaszkodzi jej to! Polecenie od położnej, że mamy ją właśnie na brzuchu kłaść, ale oczywiście wszystkie anonimowe głosy internetowe wiedzą lepiej.
DeletePS. takie przykładowe pierwsze lepsze internetowe:
http://www.mjakmama24.pl/niemowle/rozwoj/kiedy-dziecko-powinno-zaczac-podnosic-glowke,159_4393.html
http://www.osesek.pl/zdrowie-i-pielegnacja-dziecka/pielegnacja-dziecka/1240-niemowle-na-brzuszku.html
I'm sorry, I don't usually entertain uninformed internet trolls, but you are plainly wrong. There is a wealth of information from a wide range of reliable sources about the enormous benefits of so called 'tummy time' for even the youngest babies. Short periods of time on their stomachs help to develop crucially important muscle groups in the neck and upper body which help to prevent (among other things) SIDS. Other important benefits include strengthening the thoracic diaphragm, which is crucial for breathing. What with babies craniums being so malleable, placing a baby on its belly goes some way to preventing a flattening of the back of the head also.
DeleteOj, się zdenerwował Towarzysz Mąż!
Deletez biegiem czasu się uspokoją te komentarze albo przestaniesz reagować :) Zawsze tak jest na początku. Ja swojego dwulatka do tej pory mrożę, bo mu nie zakładam za każdym wyjściem czapki i szalika. Serio ;)
ReplyDeleteO mamo, i ten dwulatek żyje? bez czapki i szalika? Seriooooo? :)))
DeleteDzięki za słowa pociechy!
śliczny malec :) teza mam takiego skarba w domu
ReplyDeleteNo bo takie skarby fajne są :)
DeleteMatko co za kontrowersje tu widzę :D Zuzi jestem całym sercem z Tobą, jesteś świetną mamą i nie przejmuj się negatywami, bo konsultujesz swoje kroki z lekarzem i połozną (co niektórzy nie chcą chyba przyjąć do wiadomości) :) i podchodzisz do wszystkiego zdroworozsądkowo! To chyba najlepsze z możliwych podejść - przynajmniej według mnie, sama tak robię :)))
ReplyDeleteA co do rodziny, to tu też byśmy się dogadały, bo moi rodzice są wspierający, ale na luzie, jak u Ciebie, za to moi teściowie, to już inna bajka. Ben ma prawie półtora roku, a oni wciąż patrzą na mnie jakbym mu czasem krzydwę robiła, a najbardziej wtedy, kiedy mówię żeby nie nosili go bez przerwy pół dnia, bo potem stale domaga się tego od nas (właściwie ode mnie, bo to ja z nim jestem), chodzi za mną non stop z wyciągniętymi rączkami i chce na ręce, a oni twierdzą, że przecież jak na rękach nie płacze, to wszystko jest ok. I jak im mam czelność zabronić, to nie dość, że jestem złą matką, to jeszcze wyrodną synową, która zabrania im nosić ich -własnego - wnuka. I weź tu wytłumacz, że to nie tak, yhy, przecież wiedzą swoje :D
No burza rozgorzała jak nie wiem, szał jakiś!
DeleteUwielbiam Twoją historię o teściach i mimo tego że współczuję, to trochę mi ulżyło że nie ja jedna mam przeboje dziecięco-wychowawcze :)
Zu kochanie, sprawdz czy Babusia Ilonka nie zalozyla konta i nie spamuje ci bloga:) hehe zartuje:) choc ten Anonymous to mi troche zalatuje typowa pluskiewka, ktora wszystko komentuje na nie:) otoz kochanie nie robisz nic zle, widzialam na wlasne oczy. Dziecko Twoje jest nad wyraz silne - toz to dziewczyna w koncu! Na brzuchu podnosi tylek do gory i prze do przodu jak ta lala. I takie silne dziecko ma nie podnosic glowki?moje oba dwa tak robily i zyja i maja sie dobrze:) love;*********
ReplyDeleteHahaha, teoria o babci boska!
DeleteLove zwrotne! x
Zuzi nie przejmuj się babciami i ... anonimami i rób swoje. Nasze babcie i mamy zawsze wiedzą lepiej. Moja to chce trzymiesięcznemu dziecku dawać już bułkę, bo żeby się przyzwyczajało do jedzenia.
ReplyDeleteA drogi anonimie powyżej. Zapalenia uszu nie łapie się od tego, ze dziecko nie ma czapki. To jakiś mit obecny tylko w Polsce.
Bułkę!? Trzymiesięcznemu dziecku!? To mój nowy hit! :))))) Dzięki!
Delete