Liczba Towarzyszów Mężów nocujących poza domem ze względu na
konieczność złapania samolotu o 6 rano z Krakowa: 1
Liczba Towarzyszów Mężów przytulających córkę w brzuchu i słuchających
jojczenia o tym jak źle się czuje Towarzyszka Żona: 0 (ale z nadzieją na zmianę
tego stanu na 1 późnym wieczorem)
Liczba telefonów o 4:45 rano: 1
Liczba Towarzyszów Mężów którzy zapomnieli paszportu i właśnie
się zorientowali (i to nic, że jest 4:45. Rano): 1 (zawsze mogło być gorzej. Mogło
tu być 2 na przykład. Albo 3)
Liczba poderwanych na równe nogi Towarzyszek Żon (tak, o 4:45
rano): 1
Liczba zatankowanych o 4:53 samochodów: 1
Liczba bramek autostradowych przejechanych przed 6:30 rano: 4
Liczba przejechanych kilometrów: +/- 170 (i to jeszcze nie
koniec na dzisiaj)
Liczba rad, że nie powinnam prowadzić, będąc w takiej dużej ciąży:
1
Liczba rad, że nie powinnam prowadzić tak szybko, będąc w takiej
dużej ciąży: 1
Liczba pączków kupionych przed 7 rano: 2
Liczba pączków zjedzonych przed 7 rano: 2
Liczba pączków niepowodujących zgagi przed 7 rano: 0
Liczba wizyt w kibelku przed 8 rano z racji ewidentnego nielubienia
pączów przez Towarzyszkę Córkę: 6
Liczba pączków pozostałych w żołądku po 8 rano: 0
Liczba drzemek przed 11 rano: 0
Liczba prób drzemek przed 11 rano: 4
Liczba wizyt w ulubionej (zaraz po ‘Byfyju’, o którym tu, ale
asortyment ten sam) kawiarni (‘Kawiarni w Piekarni’) w celu przetestowania kolejnych
pączków: 1
Liczba zjedzonych na mieście pączków: 2
Liczba mandatów za parkowanie: 1
Liczba zapłaconych mandatów za parkowanie: 0
Liczba mandatów które trzeba zapłacić za parkowanie: 0 (ach
ta ciąża!)
Liczba przyswojonych przez Towarzyszkę Córkę pączków: 0
Liczba wizyt w kibelku w celu pozbycia się nietolerowanych przez
Towarzyszkę Córkę pączków: 24
Liczba minut potrzebnych na zjedzenie wszystkich 4 pączków: 10
Liczba minut potrzebnych na zwracanie wszystkich czterech pączków:
128 (i nie wygląda na to, żeby to był koniec)
Liczba zajęć do uczenia dzisiaj w szkole Towarzysza Męża w ramach
pobytu Towarzysza Męża w Anglii: 2
Liczba przygotowanych zajęć do uczenia dzisiaj w szkole Towarzysza
Męża: 0
Liczba minut które zostały mi na przygotowanie: 60
Liczba minut, które powinnam była spędzić przygotowując te zajęcia
a nie pisząc notkę na blogu: 20 (jeśli nie więcej)
Liczba razy, kiedy musiałam przerwać pisanie tej notki, gdyż
Towarzyszka Córka dopatrzyła się śladów pączków pozostałych w moim żołądku i zażądała
natychmiastowego ich pozbycia się: 3
Liczba minut spędzonych nad myśleniem czy powinnam jednak
coś jeszcze zjeść zanim wyjdę prowadzić zajęcia Towarzysza Męża: 35
Liczba rzeczy zjedzonych poza pączkami: 0
Liczba drzemek przed 16:00: 0
Liczba prób drzemek przed 16:00: 5
Liczba prób drzemek przed 16:00 przerwanych przez wizyty w
kibelku w celu pozbycia się pączków: 5
Liczba minut które mam na skończenie tego posta zanim naprawdę
będę musiała wziąć się do roboty (i to bez uwzględnienia ewentualnego czasu na dalsze
wizyty w kibelku): 7
Liczba godzin do powrotu Towarzysza Męża: 6,5
Liczba kursów samochodowych które jeszcze przede mną dziś: 3
Liczba pączków na które mam jeszcze ochotę: 100 000
Liczba pączków które jeszcze planuję zjeść: 0
I taki mamy tłusty czwartek…. A jak u Was? Bijecie pączkowe
rekordy?
Ściskamy,
z&m
Pierwszy pączek o dzikiej porze
I kolejne dwa w ulubionej 'Kawiarni w Piekarni'
MNIAM!
I ulubiona herbata Clipper, która niestety nie pomogła
na córciny brak pączkowego uwielbienia. Po kim ona to ma?
Chyba moj ulubiony post:)
ReplyDeleteFajnie :))))
DeleteProponuję jeszcze tabelkę w excelu :)))))
ReplyDeleteHa! Tabelka w Excelu była by bardzo w moim stylu :p
Deleteuśmiałam się po pachy czytając posta. Tylko po pączkach tak latach do toalety czy ostatnio takie ekscesy na wszystko?
ReplyDeleteCieszę się że się uśmiałaś, chociaż taki z tego pożytek :) Niestety zgaga w trzecim trymestrze daje mi mocno popalić i rzygam praktycznie po wszystkim (ale niekoniecznie tyle razy dziennie!). Czasem zdarzy się dzień przerwy, ale nauczyłam się już, ż eto nic nie znaczy, bo jednak cholerstwo wraca. Ale ponoć przechodzi po porodzie!
Deletehi, hi ;)
ReplyDeleteA ja zupełnie nie miałam dziś ochoty na pączki ani faworki, za to skusiły mnie truskawki i zjadłam całe opakowanie. Te ciążowe fanaberie.. ;))))
pozdrawiam
Mniam, truskawki! Mnie te o tej porze roku jednak nie smakują tak jak mają… Ja mam ostatnio fazę na mango :)
Deletenaprawdę poprawiłaś mi humor o 7 rano.. Młody już nie śpi od godziny, Kropka też coś nie bardzo.. na szczęście zostało trochę pączków z wczoraj :))
ReplyDeleteOj Boroczek, to widzę Ty miałaś dzisiaj taki dzień jak ja wczoraj (pobudkowo przynajmniej, przed 5 czy przed 7 to dla mnie tak bez różnicy jak dla zwykłego człowieka przed 3 czy przed 5). I już się miałam oburzać i pytać o co kaman że zostały pączki z wczoraj, a co z dietą matki karmiącej i tak dalej, ale widziałam Wasz nietłusty post ;) MNIAM MNIAM MNIAM!
Delete:) :) :) Smaczny ten pościk!
ReplyDelete