Friday 18 April 2014

M1 Połogowe fakty i mity

Z góry zaznaczam że tekst ten jest mega indywidualny. U Was może być kompletnie inaczej więc niniejszym oświadczam że nie ponoszę odpowiedzialności za to, jak będzie u Was. Oby było jak u mnie w kwestiach przyjemnych a w nieprzyjemnych nie. Tak tytułem wstępu...

Poza tym ostrzegam że jest fizjologiczno-anatomicznie-dosadnie. Radzę odstawić jedzenie przed przystąpieniem do lektury.

Genialny słowniczek pojęć połogowych znajdziecie u Ruby Soho (a dokładnie tu). Przeczytałam go od deski do deski i chyba bardziej niż porodu (który jak hardcore'owy by nie był to maksymalnie doba i po sprawie) bałam się połogu właśnie (6 tygodni krwawienia, WTF?!).

Po prawie trzech tygodni od urodzenia Milly sprawa połogowa wygląda u nas tak.

PO PORODZIE BRZUCH CIĄGLE WYGLĄDA TROCHĘ JAK W CIĄŻY

Miał zostać może nie tak wielki jak w 9 miesiącu, ale bodajże w piątym. Zanim ważąca 1,5 kilo mniej więcej macica się obkurczy i wróci do stanu sprzed dziecięcia. Mój nie został.

Jak już pisałam w relacji z porodu (tu) nawet lekarze i położne na porodówce komentowali, że wyglądam po porodzie jakbym się grochu najadła a nie dziecko urodziła.

W sensie, że mały mam brzuch a macica się obkurczyła jakoś ekspresowo.

Przyznaję, brzuch mam chyba lepszy niż przed ciążą (choć umówmy się, rzeźba Chodakowskiej to nie była ani nie jest, żeby nie było złudzeń) - do tego stopnia że pas poporodowy w rozmiarze M okazał się zdecydowanie za duży a i na ten w rozmiarze S się załapałam ledwo-ledwo (dwoma centymetrami).

Poza tym złudzenie optyczne - przy giga-pełnych cyckach (patrz niżej) niczym Pamela bądź inna dziunia za Słonecznego Patrolu mój brzuch wygląda na naprawdę mały.

Nie mam też rozstępów ani obwisłej skóry. Fuksiara ze mnie. Wiem.

Werdykt: MIT

ODCHODY POŁOGOWE SĄ TROCHĘ JAK PRZEDŁUŻONA MIESIĄCZKA

Trochę tak. Tylko:

1) W przeciwieństwie do miesiączki nie można przy nich stosować tamponów. Co dla takiego tamponomaniaka jak ja jest szalenie upierdliwe, ale wiedziałam że tak będzie jeszcze w ciąży, więc zaskoczenia nie ma.
2) Miesiączka jednak boli bardziej (przynajmniej bolała mnie)
3) Miesiączka nie znika na cały dzień po to, żeby znów pojawić się w nocy. Albo odwrotnie. A odchody, w moim przypadku, i owszem.
 

Werdykt: FAKT/MIT

SZWY PO NACIĘCIU KROCZA ROZPUSZCZĄ SIĘ W CIĄGU DWÓCH TYGODNI

 Ha ha. Ha ha ha ha ha ha (śmiech na sali).

Po pierwsze, czegoś takiego jak 'rozpuszczalne' szwy nie ma, one się po prostu 'wycierają' (wyłażą w sensie), z już zagojonej rany. Pod warunkiem że biegamy dookoła bloku z godzinkę dziennie, co w połogu jest dosyć trudne. Choć bardzo bym chciała biegać dookoła bloku z godzinkę dziennie, ale zielonego światła na to jeszcze nie mam i muszę zadowolić się spacerami. Tymczasem szwy sobie zaropiały elegancko (gdyż tak fantazyjnie mnie pan doktor poszył że chyba trochę za mocno je zainstalował) i gdyby nie położna środowiskowa (moja najnowsza miłość, a o niej tu) i fakt, że mi je wyjęła (jako że same wyjść nie chciały) to męczyłabym się dalej. Polecam położne. I nie wierzcie w szwy rozpuszczalne, to bujda.


Werdykt: MIT

TRUDNOŚCI W ODDAWANIU STOLCA

 Przepraszam jeśli czytacie tego posta przy kolacji/śniadaniu/obiedzie bądź jakimkolwiek innym posiłku (ale szczerze mówiąc czytanie o połogu przy jedzeniu - to na Waszą własną odpowiedzialność! Ostrzegałam!) ale cóż, bywa i należy się tego spodziewać. U mnie zdecydowanie problem wystąpił i cztery doby i podwójną porcję błonnika (i podejrzewam wizja czopka glicerynowego też pomogła, nienawidzę czopków!) zajął mi cały interes. Fakt że nie mogłam siedzieć kompletnie przez dwa dni po porodzie pewnie nie ułatwiał sprawy. Ale ten, tego... lepiej być przygotowanym.

Werdykt: FAKT

 TRUDNOŚCI W ODDAWANIU MOCZU/NIETRZYMANIE MOCZU

Obie wątpliwe przyjemności mnie ominęły. Z siuśkami gites majonez.

 Werdykt: MIT

W DOMU NALEŻY CHODZIĆ BEZ STANIKA


Internet aż huczy od takich rad. I o ile rozumiem wietrzenie krocza i wietrzenie sutków i wietrzenie ogólnie jako przyspieszacz gojenia (na odparzoną pupę Milly działa, ale wolno coś), o tyle rada ta jest chyba dobra dla szczęśliwych posiadaczek miseczki B. OK, po porodzie to i D w porywach, może.

Mój wielki biust ze względu na laktację stał się megawielki (do tego stopnia że staników w takim rozmiarze nie uświadczysz) i najmniejszy ruch bez stanika to masakra.

Stanik ściągam tylko pod prysznic. Na noc mam staniki z końcówki ciąży, w rozmiarze nieidealnym, ale dającym radę, bez fiszbin i nie do karmienia, ale ściągam ramiączko razem z ramiączkiem koszulki na ramiączkach i działa. Na dzień tylko z fiszbinami w powalającym rozmiarze 70L. Ale za to typowo karmiące więc zakres ciuchów które mogę nosić jest zdecydowanie większy.

Jeśli zmuszam się do siedzenia bez stanika muszę opierać cycki o poduszkę do karmienia, inaczej nie da rady.

Ciężko jest, no. Kto ma wielki biust na pewno rozumie.

 Werdykt: MIT

 Czekam już bardzo na koniec połogu i powrót do jako-takiej normalności. Jeszcze trzy tygodnie, więc jesteśmy na półmetku. Dam radę!

A jak było u Was? Które połogowe twierdzenia sprawdziły się u Was a które kompletnie nie? Szybko doszłyście do siebie czy zajęło Wam to dłużej?

Pozdrawiamy ciepło,
z&m

(obrazek stąd)

10 comments:

  1. Spieszę donieść, że i owszem u mnie miesiączka zanika na kilkanaście godzin, każdego miesiąca, więc to zjawisko występuje, przynajmniej u mnie ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ja przecież nie twierdzę że nie występuje, tylko że u mnie nie występuje. Przecież problemy z siuśkami i brzuchy, które po ciąży zostają też się zdarzają, tylko, jakimiś cudem, mnie się nie zdarzyły :)

      Delete
  2. mój słowniczek.. genialny :) ehh.. rumienię się. CIeszę się, że u ciebie idzie to raczej gładko, z brzuszkiem mam trochę gorzej, przed ciążą był jednak lepszy chociaż przy większych cyckach na szczęście wszystko wygląda proporcjonalnie i ciągle słyszę że brzuszka nie widać. Gorzej w łazience przy naszym wielkim bezlitosnym lustrze, którego nie da się oszukać. Wówczas widzę że brzuszek zdecydowanie JEST. Teraz masz już z górki, pierwsze tygodnie połogu są najgorsze, potem.. u mnie było niemal normalnie, już nie odczuwałam dolegliwości.
    No i ten tego.. wesołych ŚWIĄĄĄĄT!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tam, zaraz się rumienisz. Słowniczek jest super, nie ma to tamto. Kocham proporcje cycki-brzuch, nigdy nie wyglądałam szczuplej (mimo tego że zdecydowanie byłam szczuplejsza, bo w parę sprzedciążowych sukienek się w cyckach ni hu-hu nie mieszczę:) i tego się trzymajmy,a nie tam jakichś strasznych luster w łazience. U mnie też jest coraz lepiej więc chyba rzeczywiście idzie ku lepszemu :) Wesołych ŚWIĄĄĄĄT i Wam!!!!!

      Delete
  3. Przeczytałam wszystko ale 70L to coś czego nigdy nie zapomnę. Próbuję sobie nawet wyobrazić. I tak sobie myślę że pewnie ta rozmiarówka jakaś dziwna nie?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiesz co, chyba nie :/ Centymetr, jasny gwint, nie kłamie. Rozmiarówka standardowa, z Alles Mama (Zresztą polecam bardzo te staniki, są super, i na allegro w dobrych cenach!). Mam parę zdjęć z karmienia ale z cyckiem większym dwa razy od głowy dziecka zapierają dech w (nomen-omen) piersiach więc do publikacji się nie nadają;)

      Delete
  4. no to brzucha Ci zazdroszczę bo u mnie flak wisi:( ale ja znowu przytyłam mega dużo. Z biustem w 100% się zgadzam! Tylko pierwszą noc po powrocie do domu spałam bez stanika z wysmarowanymi maltanem piersiami. Cyc...ki za przeproszeniem mi się tak rozrosły, że jeden większy to do pępka mi sięgał. Teraz bez stanika ani rusz!.
    U mnie występuje jeszcze huśtawka nastrojów, o wiele większa niż w ciąży.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja pierwszą noc w szpitalu spałam bez stanika i była to masakra, MASAKRA! Więc wiem o czym mówisz :) Huśtawki nastrojów nie mam, ale może jeszcze nabędę? Ściskam Cię mocno! x

      Delete
  5. Co do kupy to fakt - nawet po cesarce. Co do szwów no to wsumie nie wiem ot mi tylko koncówki obcieli reszta zostala :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Cokolwiek zrobienie z tymi rzekomo rozpuszczalnymi szwami pomaga bardzo, przynajmniej pomogło mnie! :)

      Delete