Saturday, 25 January 2014

W31 Masaż.... aua!

W sumie jeszcze nie wiem czy aua, ale podobno. Wbrew pozorom, do przyjemnych on ponoć nie należy.

Od paru dni na tapecie u mnie temat porodu i tego co zrobić, żeby sobie ułatwić ile wlezie. Wolę sobie pluć w brodę że robiłam co mogłam i nie pomogło, niż nie robić nic i potem żałować.

Tym sposobem postanowiłam wypróbować metodę poleconą na szkole rodzenia, a poza tym obecną i w internecie, w postaci masażu krocza. Brzmi dobrze, ale prawdopodobnie tylko brzmi. Nie wiem, dowiem się jutro, bo dziś się już nie będę stresować. Późno jest, poza tym, a przydało by się w końcu wyspać, dla odmiany. Grunt żeby pomogło.

Masaż krocza można wykonywać od 30 tygodnia ciąży co parę dni, a od 37ego codziennie. Choć różne źródła mówią różnie, niektóre że od 32-ego, albo 34-ego.

Jak to zrobić? Znalazłam bardzo obrazowe wideo na mamazone: http://www.mamazone.pl/tv/film,24679,masaz-krocza-przed-porodem.aspx

A czym? Tu też zależy od strony. Na tej zlinkowanej mówią że oliwa z oliwek, olejek z migdałów bądź jojoba i witamina e. Jest też gotowy olejek do takiego masażu Weledy (Weledę ogólnie polecam, cudowne składy i działanie kosmetyków, tylko drogie, cholerstwo!) - więcej o nim tu - ale zdecydowanie jest droższy, niż trzeba, patrząc na skład. Ja postanowiłam pobawić się w małego chemika i wykorzystać przepis mojej nowej ulubionej położnej.

Czego potrzebujemy? [ceny z mojej apteki]

- Olejek ze słodkich migdałów (50ml) [12.40PLN za 100ml, czyli jeszcze mamy gratisową pięćdziesiątkę do nawilżania całego ciała, do czego ten olejek też się świetnie nadaje]
- Gliceryna (50 ml) [3.20 PLN]
- Witamina E - 10 kapsułek [4.00PLN za 30 kapsułek, czyli znowu, 20 mamy na tak zwane zaś]

Wszystko mieszamy, trzymamy w lodówce, i używamy.

Całkowity koszt produkcji wynosi więc 19.60 PLN czyli niecałe dwie dychy, a składników mamy więcej niż potrzeba. Wychodzi nam, też prostym rachunkiem licząc, 100ml (plus te 10 kapsułek wit E, więc nawet trochę ponad sto) płynu, który powinien starczyć na wszystkie przedporodowe masaże. Jeśli zabraknie, wystarczy dokupić glicerynę (przypominam, 3.20PLN!) i mamy kolejną porcję z tych samych składników. Przy olejku z Weledy, którego 50 ml kosztuje w aptece internetowej prawie 50PLN (choć teraz znalazłam w überpromo za 42 - na przykład tu), to naprawdę dobry deal.

Z tego co widzę na forach różnorakich, warto się pomęczyć z tym ponoć mało przyjemnym masażem. Dam znać po porodzie, bo wcześniej działanie chyba ciężko oceniać.

Zdjęć Wam i sobie oszczędzę. Ale od jutra (tak, jak zwykle, od jutra) jedziemy z tym koksem!

Znacie jeszcze jakieś sposoby na ułatwienie sobie porodu? Wszystko przyjmę!

Porodo-przygotowujące się,
z&m



bohaterowie dzisiejszego odcinka: witamina e, gliceryna i olejek ze słodkich migdałów

PS. Odkryłam że lody waniliowe Carte D'or są lepszym panaceum na zgagę niż Rennie, więc i hormony ciążowe dziś w ryzach :)


4 comments:

  1. O cholerka, choliba znaczy sie, przeciez to w sumie w wiekszosci dzieciowy blog.jestem pod wrazeniem twoich przygotowan.choc w sumie brzmi niezle, to wcale nie musi byc niemiłe.....a moze masowac maz?:D ja pilam herbate z lodyg malin, bo miala pomoc przy rozwarciu.cholerka wie czy pomogla, nie pamietam mowiac szczerze..... ale sprobowac wszystkiego warto....

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ponoć warto... Nie wiem, okaże się. Mąż pomagać może, ale wbrew pozorom to ponoć nie jest erotyczne sexi-lexi w najmniejszym stopniu, a nawet trochę nieprzyjemne na początku może być, więc po cholerę mi mąż (to znaczy wiadomo po cholerę mi mąż, mąż ogólnie fajną instytucją jest, ale do masażu, póki rozmiar brzucha pozwala, chyba obejdę się bez). O tych malinach też słyszałam i też pewnie wypróbuję, ale może rzeczywiście trochę później.

      Delete
  2. Musze powiedzieć, ze ja nawet nie słyszałam o masażu krocza. W żadnej ciąży go nie robiłam. Hmm.

    ReplyDelete