Jak zwykle, zaczynamy od ważenia. Pani mówi że mam wejść na wagę, włażę. Patrzy pani na wagę, patrzy w moją kartę ciąży, mówi że mam zejść i spróbować jeszcze raz. Próbuję. Z wagą wszystko w porządku. Tylko nie moją.
- To jak - pyta pani od ważenia - skurczyła się pani?
- Na to wygląda - mówię i wzruszam ramionami.
Waga pokazuje prawie kilo mniej niż trzy tygodnie temu.
I tyle samo co 3 stycznia.
W dziewiątym miesiącu ciąży to nienormalne, powinnam tyć na potęgę.
Ale z reguły nie wymiotuje się też tyle ile ja w dziewiątym miesiącu ciąży, więc jak widać nie wszystkie reguły muszą działać i na mnie.
Ciśnienie i reszta w porzo, jak zwykle. Wyniki badań też mam dobre, nic dziwnego że mam znów siłę na spacery i inne aktywności (choć bez szału, ćwiczyć mi się już nie chce, ale ponoć dziewiąty miesiąc ciąży mnie w tej kwestii usprawiedliwia) skoro żelazo z marnego 30 (przy normie 50-170) wzrosło mi do 94 (czyli suplementacja działa).
Mówię na wejściu mojej ginekolożce że mnie martwi że ona taka mała. Że tydzień temu na prenatalnych mi powiedział pan doktor że waży tylko 2300 i że taaaaaka malutka jest.
- A przepływy dobre? - pyta ginekolożka
- Dobre.
- No to niech będzie i malutka, posiedzi jeszcze trochę i będzie super.
Tej wersji się trzymam.
Przy badaniu dowiaduję się że:
a) Millusina główka przypiera do kanału (a to bardzo dobrze)
b) skraca mi się szyjka (nareszcie! ma 3 cm, więc szału jeszcze nie ma, ale szału ma prawo jeszcze nie być, ważne że idzie w dobrym kierunku)
c) skurcze które mam, które trwają czasem i pół godziny albo i dłużej są normalne, i to dobrze że je mam bo to znaczy że organizm ćwiczy
d) Milly jest rozmiaru dziecka 35-tygodniowego standardowego (czyli nadgoniła tydzień przez tydzień mimo tego, że ja schudłam, dobra nasza!)
e) i waży 2,5 kilo - czyli już konkret - powiedziała ginekolożka i uspokiła mnie wielce
f) więc mimo tego że jest mała jest w sumie gotowa. Mogłaby jeszcze trochę urosnąć w brzuchu, ale jak zechce się urodzić to przeciwwskazań nie ma.
Moi rodzice postanowili pojechać na tygodniowy urlop jutro i chcieliby jednak żeby jeszcze tydzień poczekała, aż wrócą.
Na to będziemy więc liczyć, ale jeśli chce wyłazić, to niech wyłazi.
Jesteśmy gotowi (yyy... chyba?).
Ściskamy!
z&m
Krótka nóżka (34w0d przy wieku 38w1d?!) zapewne po mamusi i tatusiu, których nóżki też nie należą do najdłuższych w kategoriach 29-cio i 30-tolatków i głowa w zupełnie przyzwoitym rozmiarze 36w2d (choć widzę z rozpiski powyżej zdjęć że to średnia i nawet w swoim podeszłym wieku 38 tygodni i 1 dnia Milly łapie się w normę, jeeee!)
Dobrze, że schodzi do kanału rodnego, u mnie przez to był problem podczas porodu, nie mogłam wyprzeć Zosi. Ale reszta u Was w porządalu i o to chodzi :) Jeśli chodzi o przybieranie na wadze to właśnie ponoć w 9 miesiącu waga już nie powinna zbytnio iść w górę. Powiem Ci, że jeśli córeczka bedzie malutka to łatwiej bedzie Ci ja urodzić, ot taki plus :)
ReplyDeleteNo tak, waga nie powinna zbytnio iść w górę w dziewiątym miesiącu, pod warunkiem że wcześniej szła - a ja ważę tyle ile na początku stycznia, czyli od siódmego miesiąca :/ O tym plusie z małej córeczki też myślałam :)))) I dla porodu w wodzie, na który ciągle liczę, to też podobno dobrze jak dzidziuś nie za duży, więc myślę sobie że tak po prostu ma być :)
DeletePojechali jednak??????wiesz, ze jak cos to dzwon;)
ReplyDeletePojechali, ano! Będę dzwonić! xxxx
DeleteNa to chyba nigdy nie jest się do końca gotowym, poród do duża rewolucja dla Mamy ;) Dacie radę !
ReplyDeletehttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Oj no jasne że nie jest się nigdy gotowym! Mam na myśli bardziej to że kołyska stoi, zapas pieluszek jest, odzienie potencjalne wyprane i wyprasowane, wózek w piwnicy, torba do szpitala spakowana... Jakoś damy radę! :)
Deletewidać organizm się już przygotowuje, to dobrze:) a z tym określaniem wagi to różnie bywa, często słyszałam, że na usg waga dzidziusia była x a po urodzeniu nagle x do kwadratu :D np. mojej dobrej koleżance powiedzieli, że synek waży ok. 3kg, a urodziła niemal cztero kilogramowego bobaska :))
ReplyDeleteNooo, to dobrze że mi takie historie opowiadasz, bo ja słyszę tylko odwrotne w stylu: Nooo, moja miała ważyć 3,5kg a urodziła się 2,5kg i takie tam, mało optymistyczne. Oczywiście że to określenie wagi jest takie pi razy oko (jak to powiedział nasz pan doktopr od prenatalnych - to tak jak ja bym sobie zmierzył głowę, brzuch i nogę i na podstawie wyliczył wagę - no cośtam wyjdzie, ale będzie to bardzo plus minus), więc postanawiam się nie martwić na zapas :)
Deletei tego nie martwienia się trzymaj :) powiem Ci, że ja jeszcze nie słyszałam, że komuś mówili więcej, a dziecko mniejsze się urodziło, zawsze w drugą stronę, ale wszystko jest możliwe jak widać :) mi akurat dobrze wycelowali, bo miało być 3000g i było 3170g :)) uściski!
DeleteO widzisz, to mam nadzieję że będzie tak i u nas i okaże się jednak trochę większa niż 2,5kg :) Byle nie DUŻO WIĘKSZA :)))
Delete