Sunday, 23 March 2014

W39 Bieg wiosenny

W moim ukochanym Parku Śląskim organizowano dzisiaj Bieg Wiosenny. Dzisięć kilometrów, dla niepełnosprawnych pięć i dla nordic-walkingowców też pięć. Świetna inicjatywa. Mimo trochę gorszej dzisiejszej pogody (choć do biegania akurat!) ekipa dopisała i ludzi było mnóstwo.

Co to ma wspólnego ze mną i z Milly? W samej końcówce ciąży bałam się ryzykować zapisania na 23 marca (bo miałam cichą nadzieję że akurat będę na porodówce), poza tym nawet dzisięciokilometrowy bieg na tym etapie ciąży nawet ja wiem że nie jest dobrym pomysłem. Zapisałam Towarzysza Męża, ale w międzyczasie zepsuł sobie kolano i w końcu nie pobiegł. W sumie to dobrze, bo potencjalna perspektywa małego dziecka w domu z Towarzyszem Mężem z jeszcze bardziej zepsutym kolanem do najlepszych nie należy. Ja w każdym razie poszłam pokibicować (brawo B.!) i w ramach mojego dwugodzinnego spaceru (Milly wyłaź!) połaziłam sobie trochę wśród biegaczy.

Szłam i łzy wzruszenia mi leciały nie do opanowania (cholerne hormony!). Wolontariusze z Caritasu świetnie dopingowali, atmosfera była boska i ja chciałam się znaleźć po tej biegającej stronie. I nie zrozumcie mnie źle, nie zamieniłabym mojego ciążowego maratonu na dziesięć kilometrów biegu po parku, ale jednak tęsknię za bieganiem bardziej, niż myślałam że będę, a dzisiejsza impreza mi to jeszcze bardziej uświadomiła.

Poza tym skurczy na dzień dzisiejszy zero, nie dzieje się absolutnie nic.

Tracę nadzieję że kiedykolwiek urodzę.

Podejrzewam że dużo z Was to przeżywa(ło) i nie ja pierwsza nie ostatnia i wiem już o co chodzi z tym powiedzeniem, że końcówka jest najgorsza. Fizycznie czuję się super, ale to codzienne zastanawianie się czy to dziś, a to dziś nie następuje, daje mi się we znaki. A może to tylko ten deszcz...

Ściskamy Was mocno przekonane że się przeterminujemy,
z&m



Dzisiejsze parkowe bieganie

 I trochę wspomnień - od tego biegu zaczęła się moja przygoda z bieganiem.... Lilaton w San Sebastian, marzec 2011

I rok później, cel: zejść poniżej 30 minut - skończyłam w 27. Kolejny cel na pięć kilometrów, co prawda osiągnięty treningowo, ale nie oficjalnie (już po ciąży, oczywiście) - poniżej 25. I półmaraton w październiku :))))


Dla tego poczucia po... Warto! 

A Wy jak, biegacie?

12 comments:

  1. Dziewczynki to leniuszki :) Dobrze jej tam w środku to nie chce wychodzić ;) Tak jak moja, miała być przed terminem a siedziała do 3 dni po ! :D Dojrzeje lada dzień i wyjdzie :)

    Bieganie jest ok , ale ja wolę popływać ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja pływać lubię tylko na wakacjach, poza tym baseny mnie jakoś nie kręcą :) A wyłazić ona nie chce, Skubana! Co prawda mamy jeszcze parę dni do oficjalnego terminu, ale nic nie sugeruje jakiejkolwiek zmiany:/ Skurcze od wczoraj niemal kompletnie zniknęły, ja nie wiem!

      Delete
  2. Ja nie biegam , lubie jeżdzić na rolkach -już bym pojeżdziła ale narazie brak czasu ...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też lubię rolki, ale dosyć niepewnie mi jeszcze idą... A sezon rolkowy jeszcze przed nami, więc nic się nie martw, i czas się pewnie prędzej czy później znajdzie!

      Delete
  3. A ja nie mogę:/ ciśnienie i te sprawy... i dla tego też nie rodziłam naturalnie więc i tego czekania nie było...ale jak mała się pojawi i będziesz miała ochotę to ja serdecznie zapraszam na sesje...podejrzewam, że nie mamy do siebie daleko a zdjęcia noworodkowe są fenomenalne...co by nie robić reklamy zapraszam po szczegóły na naszego fb (sesja w ramach prezentu urodzinowego oczywiście:))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ooooo! Oooooo! Cóż za fantastyczny prezent! Ja oczywiście znam Wasze zdjęcia :)))) I nic przeciwko reklamom dobrych produktów i usług nie mam, także reklamuj się do woli! I zgadzam się, zdjęcia noworodkowe są fenomenalne!!!!!!

      Delete
  4. Ja zdążyłam przed terminem - 4 dni - choć sporo się ruszałam przed, oczywiście bez przesady, ale różne formy aktywności przyspieszają nieco poród, zwłaszcza jak już jesteśmy blisko terminu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja się też ruszam! Spacery 2 godziny dziennie to minimum! Na razie nie pomaga :/

      Delete
  5. Mi na przyspieszenie porodu pomogło mycie okien,odszedł czop,w nocy wody i sruuu do szpitala hehe :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Kurka, a ja jak na złość mam pomyte okna! :))) babcia Towarzysza Męża mówi że mam podłogę na kolanach szorować - jej pomogło za każdym razem, a że ma piątkę dzieci to chyba wie co mówi :D Dam Milly czas jeszcze do piątku, może się zepnie i wyjdzie, a jak nie to chyba rzeczywiście się skończy na ostrych porządkach :)

      Delete
  6. Ja omijam sklepy sportowe i parki szerokim łukiem, bo obecnie jestem w taki nastroju, że doprowadza mnie to do ryku pod hasłem "jestem wielka, ociężała i będę jeszcze większa i w ogóle masakra"

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie martw się, przejdzie! Ja się przyzwyczaiłam do chodzenia zamiast biegania w tej końcówce, ale przez większość ciąży też nie mogłam się pogodzić z tym, że ciąża mnie jednak bądź co bądź fizycznie ogranicza. Główka do góry, w ogóle nie jesteś wielka (i nie dam sobie wkręcić że jesteś bo widzę że nie :D) a biegowo odbijemy sobie po ciąży! Już niedługo!

      Delete