Ja jestem spokojna, Towarzysz Mąż też, ale dzień bez miliona pytań o to, czy to już, dniem straconym.
Kończy się na tym że obiecujemy wszystkim, że damy znać jak coś się w tej kwestii zmieni, ale chyba do końca nam nie wierzą. Więc zasypywani jesteśmy, zwłaszcza ja, telefonami/mailami/smsami/wiadomościami o tej samej treści - czy coś się dzieje, czy M. już po drugiej stronie brzucha, czy, czy, czy...
Obietnice nie zdają się na nic, wszyscy chcą wiedzieć, już, natychmiast.
Gdybym miała inny charakter pewnie byłabym już nieziemsko zestresowana. A tak kończy się tylko na lekkiej irytacji.
Nie, jeszcze nie.
Naprawdę damy znać jak coś się zmieni.
W nocy miałam skurcze, które mnie obudziły. Co dziesięć minut. Przez półtorej godziny. Czekając na to aż przyspieszą zasnęłam i przespałam do rana. I nie, nie dzieje się nic.
Termin z miesiączki na pojutrze. Termin z karty ciąży w niedzielę (więcej o terminach tu). W rodzinnych zakładach babcia i ja odpadłyśmy, na placu boju została mama (29/03), tata (01/04) i Towarzysz Mąż (05/04).
A i tak M. wyjdzie kiedy chce.
Też Was tak wszyscy pytali czy to już?
Ciągle nierozpakowane,
z&m
[obrazek stąd]
Bo w pierwszej kolejności nie powinnaś podawać nikomu daty, uogólnia się np. ''początek kwietnia'' żeby był zapas, bo jak się dziecko ociąga, to Cię ludzie zamordują pytaniami ;) Teraz musisz się przemordować, następnym razem będziesz ostrożniejsza :D
ReplyDeleteZuzi prześlę Ci pewien link zwykładem, nic na temat ciąży ale temat za chwilkę będzie również Was dotyczył. Nie jestem zwolenniczką przekonywania nikogo do swoich racji, bo każdy ma swój rozum i serce, ale by świadomie wybrać, trzeba poznać dwie strony medalu i umieć wszystko wypośrodkować i nie ufać nikomu na 100%, zwłaszcza jeśli to dotyczy zdrowia naszych dzieci.
https://www.youtube.com/watch?v=xH8gIFJcjik
http://www.mp.pl/szczepienia/specjalne/show.html?id=98368
DeleteGdybym powiedziała 'koniec marca' to podejrzewam że już od połowy miesiąca nie miałabym spokoju, bo 20-sty to też koniec marca :)))
DeleteZa linki dziękuję, tematyka spędza mi trochę sen z powiek i sama nie wiem co myśleć. O tym wkrótce.
Na początku te pytania mnie bawiły. Mniej więcej od 17 kwietnia nawet 2 razy dziennie, od tych samych osób dostawałam sms "czy coś się zmieniło" i się wkurzałam... ale odegrałam się po porodzie, 6 rano to idealna pora na sms z dobrą nowiną ;)
ReplyDeleteHa, cóż za świetny plan! :)))) Nawet jeśli przyjdzie mi urodzić o ludzkiej porze może poczekam na jakąś nieludzką żeby się podzielić nowiną :p
DeleteTrzymam kciuki.
ReplyDeleteU nas był termin na 23 marca, Lulencja urodzona 3 kwietnia, więc nigdy nie wiadomo, możesz się jeszcze pobujać ;)
I jakoś nie pamiętam by pytali, ale to było prawie dwa lata temu ;)
Jeeee, Matka Debiutująca na millusinym blogu! Ave!
DeleteTo nieźle Ci się ufuksiło... U mnie akcja pytanie telefoniczno-smsowo-wiadomościowa trwa.
U nas też było mnóstwo pytań... Nasza Zośka wyszła 3 dni po terminie, chyba przez to, że miała zakaz w starym roku ;-) Już nie mogę sole doczekać Waszej Malutkiej po tej drugiej stronie:* Teraz najedz się smakołyków, zrób cos dla siebie :*
ReplyDeleteNo pamiętam, pamiętam jak to było z Zośką :))) Smakołyki jem (choć apetyt dopisuje średnio, ale jem, jem, zwłaszcza że już pięć dni nie wymiotowałam, dobra nasza, pierwszy raz tak długo od stycznia chyba, hurra!) i usiłuję się zajmować wszystkim tylko nie myśleniem o tym, kiedy w końcu będziemy rodzić, ale pewnie wiesz z doświadczenia że to nie takie proste :)))
DeleteMnie na szczęscie ominęła ta wątpliwa przyjemność. Ale to szybko zleciało. Zaraz będziesz po. Trzymam kciuki:)
ReplyDeleteNo cóż trochę rozumiem bo jaj co rusz słyszę pytanie o płeć.... A nasze maleństwo nie chce nam pokazać więc nic nie wiemy... Ale pytania są uciażliwe, tak jak te o samopoczucie. Nikt przyszłej matki nie zapyta "jak leci?" tylko wszyscy "jak się czujesz?". Pozdrawiam!
ReplyDeletePs. Życzę żeby te ostanie dni upłynęły Ci na błogim lenistwie i samych miłych rzeczach ;)
Hhahaha, 'Jak się czujesz?' to temat na osobny post :)))
DeleteOstatnie (mam nadzieję!) dni rzeczywiście upływają nam dosyć leniwie, spacerowo-czytelniczo-telewizyjnie :) I spotkaniowo (choć czarne wizje odejścia wód płodowych w miejscu publicznym mnie nie opuszczają) - a jak!
Odzdrawiam!
A ja zazdroszczę, że znajomi o Tobie nie zapomnieli i że się interesują. Co poniektórzy z racji ciąży spotykają się wykluczeniem:) więc ciesz się!
ReplyDeletePoważnie?! Ja myślałam że wykluczenie następuje po tym, jak minie pierwsza euforia związana z dziecięciem na świecie :))) No to rzeczywiście, chyba zacznę się cieszyć, wykluczona się absolutnie nie czuję, wręcz przeciwnie!
Deleteo matko, jak ja dobrze to pamiętam, jeszcze z racji tego, że Ben urodził się tydz. po terminie, to sobie wyobraź to szaleństwo :D w końcu najzwyczajniej w świecie nie odbierałam tel i nie odpisywałam, ot co, może to i niezbyt miłe, ale wtedy nikt też nie pomyślał jak ja się czuję...
ReplyDeleteżyczę Ci spokoju :)
Dzięki! Ja też już mam przeczucia porodu tydzień po terminie (cholibka, gdybym takie miała w styczniu to bym się jednak zgłosiła na Wasze niedzielne spotkanie :), mimo tego że jakaś część mnie się łudzi że jednak się uda ciut wcześniej... Oh well... Z tym niestety nic się nie da zrobić i trzeba czekać. A za życzenia spokoju dziękujemy, tylko spokój nas może uratować! :)
Deletetaaak, pamiętam te pytania. Przy pierwszym porodzie cierpliwie to znosiłam, przy Kropce już wyrobiłam sobie zdanie, ze to jest jednak kurde mało taktowne, ja tak nie wydzwaniam do znajomych na końcówce, wiem, że mają dość stresu i bez moich trzech groszy. Więc stanowczo powiedziałam wszystkim, że takie pytania wywołują dodatkową presję i dolewają oliwy do ognia - a wiadomo, że i tak siedzieliśmy na bombie. Powiedziałam też żeby mnie o to nie pytać więcej. No i się skończyło :)))
ReplyDeleteJa odpowiadam twardo że nic się nie zmieniło i że naprawdę dam znać kiedy się zmieni. Chyba działa, bo dwukrotnie te same osoby się nie meldują. Choć akcja 'Czy to już?' trwa.
Deletei co.. już? :))
ReplyDeletehaha:D
Deletehahahahahah! Nie, jeszcze nie. naprawdę dam znać jak coś się zmieni w tej kwestii ;pppp
DeletePoza tym, jak słusznie zauważyła moja studiowa koleżanka G., która jest też stałą czytelniczką bloga (ha! mam stałych czytelników!), jak pewnego dnia nie będzie posta to będzie wiadomo, że to już ;p