Wednesday, 19 March 2014

W38 OOTD#9 aka Kiedy nie wiem co na siebie włożyć...

Kiedy nie wiem co na siebie włożyć z reguły wybieram coś, w czym dobrze się czuję i nie eksperymentuję wybitnie.

W ciąży też mam takiego ulubieńca (a nawet dwóch, ale dzisiaj siłą rzeczy będzie tylko jeden, bo, podobną siłą rzeczy, nie noszę dwóch na raz), który nie jest niczym szczególnym i nie powala na kolana, ale mnie w nim wygodnie, ale jednak bardziej wyjściowo niż w dresie.

A jeśli o wyjścia chodzi to mały alert dla mam i mam-to-be ze Śląska - dzisiaj w hotelu Qubus (na Uniwersyteckiej 13) o 17:00 odbędą się warsztaty z pierwszej pomocy dla maluchów - są jeszcze wolne miejsca więc można się spokojnie przytulać jeśli ktoś ma akurat wolne popołudnie. Więcej szczegółów tu. Ja się wybieram, ambitnie, o ile oczywiście nie wyląduję na porodówce, ale to scenariusz mało prawdopodobny (mam nadzieję, choć syndrom wicia gniazda mega postępuje!).

Tak więc oto mój strój (jeden z dwóch) w te dni, kiedy kompletnie nie wiem w co się ubrać:

1. Koszulka-zwyklak GAPowy w paski, którą mogłyście widzieć już tu (i pewnie na milionie innych zdjęć, bo tak jak pisałam wcześniej, rzadko się zdarza żebym jej nie nosiła)
2. Koc. To znaczy kamizelka, że niby, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wygląda jak koc. Miałam już ja na sesji ciążowej (tu) i w ogóle miewam ją często aż za, bo jakoś sobie ulubiłam owijanie się tym kocopodobnym czymś bez względu na to co pod spodem (a noszę to chomonto i do sukienek i legginsów i tunik i spodni i ogólnie wszystkiego wszystkiego, choć wiem że wyglądowo nadaje się raczej do noszenia do dresu przed telewizorem w domowym zaciszu, kiedy Towarzysz Mąż nie ma już złudzeń że szpilki i wąskie kiecki to najwygodniejszy zestaw pod słońcem)
3. Dżinsy (też już o nich było, na przykład tu), które dla mnie są absolutną podstawą garderoby i nie, nie uważam że są nudne, a nawet jeśli, to trudno.
4. Buty z Clarcs. Kupione na hiszpańskim lotnisku na jakiejś dzikiej przecenie po namowach mojej teściowej. Swojego czasu chodziłam z nich bardzo dużo, teraz mniej, bo jednak obcas (nawet taki mikro-mini jak ten) od jeżdżenia samochodem się niszczy, a jeżdżę samochodem więcej niż chodzę (choć może niekoniecznie, ale jak idę chodzić to jednak ubieram buty kompletnie płaskie). Na dzisiaj są idealne, bo nie przemakają (a nie wiem jak u Was ale u nas leje jak z cebra), a w przeciwieństwie do moich zarowych sezonowych ulubieńców nie mają warstwy futra od środka która przy temperaturze 13'C (na plusie!) jest jednak lekkim przegięciem.
5. Biżu to co zawsze (zegarek MK, bransoletki Ani Kruk, pierścionek zaręczynowy i obrączka - wszystko w zbliżeniu do zobaczenia w tym poście) plus (poszalałam, a co!) małe kolczyki wkrętki (takie) i łańcuszek z komunii (sic!) z serduszkowymi zawieszkami, które zapewne są przeznaczone do noszenia osobno, ale jakoś ten duet mi się spodobał. Zawieszki też są z komunii (sic! sic!)





Wsio.



 I na dwóch ostatnich zdjęciach w ramach bonusu mała gra w Jest brzuch/nie ma brzucha... (brzuch jest, tylko od frontu wygląda, jakby go nie było,a  przynajmniej nie w takim rozmiarze, w jakim jest):



Pozdrawiamy jeszcze dwa w jednym,
z&m

13 comments:

  1. wygladasz bardzo promiennie i dobrze, że dałaś odnośnik, do Twojej sesji, bo przegapiłam efekty o.O jak to możliwe, to ja nie wiem, ale nadrobiłam :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mamo Silesio, przy mojej postowej nadprodukcji to zdziwiłabym się gdybyś czegoś nie pominęła:))))

      Delete
  2. Bardzo ładnie wyglądasz, promiennie. A w tym końcowym okresie to ciężko z tym ubieraniem, szafa pełna, a człowiek chodzi ciągle w tych samych rzeczach ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki, a kompletnie się nie czuję! Ja chodzę w tym samym ale całkiem to sobie chwalę, choć szczerze mówiàc stęskniłam się trochę za moją przedciążową garderobą:)

      Delete
  3. Najważniejsza jest wygoda i to, abyś czuła się komfortowo!
    Świetnie wygladasz,a brzuszek tylko dodaje uroku. :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Dobry brzuszek nie jest zły, ale już trochę czekam aż się go pozbędę :)

      Delete
  4. fajny masz ten koc! i w ogóle ładnie się prezentujesz.. tak promiennie i w ogóle :) wiem jak ciężko się ubrać pod koniec ciąży, a gdy tylko urodziłam postanowiłam pozbyć się tunik i koszulek, które nosiłam w kółko pod koniec ciąży. Po prostu mam ich tak dość, że nawet po domu nie chcę tego nosić.czas na zakupy!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Koc lubię, nie ma to tamto. I nie wiem co z Wy z tym 'promiennie' - bardzo mi jest miło, choć akurat czuję się już wręcz przeciwnie. Ja właśnie całkiem lubię moje ciążowe ciuchy choć mimo wszystko mam nadzieję że wrócę do mojego przedciążowego rozmiaru (który nie był znowu tak bardzo mniejszy :D) i wróci mi większy wybór ciuchów :) A na zakupy stanikowo i koszulowo-karmieniowe też się szykuję :)

      Delete
  5. Ojej, ale z Ciebie śliczna mama :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ojej, dziękuję :) Choć jeszcze nie mama, ale już bardzo prawie! :)

      Delete
  6. Wyglądasz prześlicznie Mamusiu :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Aaa i sesja przepiękna! Żałuję, że nie mogłam sobie pozwolić na taką...

      Delete
    2. Dzięki Asju! A sesją się nie martw, nadrobisz następnym razem! Wszyscy mówią że to drugie dziecko jest zawsze jakośtam poszkodowane i tylu zdjęć co pierwsze nie ma i tak dalej,a tu proszę, Ty sobie przy drugim machniesz sesję i trochę mu/jej wyrównasz straty :p

      Delete