Tuesday 21 January 2014

W30 Milly Miś

Dziś będzie o gestach, które wzruszają.

Taki ogólnie wzruszeniowy dzień mam dzisiaj. Ale gest, ten tytułowy, który wzruszył, właściwie wydarzył się wczoraj. A właściwie jeszcze dawniej.

Cała historia zaczyna się mniej więcej 7 grudnia, kiedy z moimi ulubionymi znajomymi wybieram się do mojego ulubionego cukiernio-ciastkowo-kawowo-herbacianego miejsca zwanego Byfyjem (więcej i o miejscu i o tej wizycie tu). Wybierać się tam lubię zawsze i bez okazji, ale wtedy akurat okazja była, a okazją tą był bożonarodzeniowy jarmark, na którym cudnych ręcznie robionych rzeczy było bez liku.

 Mnie najbardziej urzekło stanowisko z misiami (a jakże, macierzyńskie hormony śmigały na całego), które miały ciuchy i imiona  i ogólnie wyglądały obłędnie. Przesympatyczny pan sprzedający misie oraz jego wybitnie zdolna żona która je robi ucięli sobie z nami pogawędkę, i mimo tego że wtedy nic nie kupiłam, ciągle te misie do mnie wracały. Moja przyjaciółka A. kupiła dwa i co je widziałam to żałowałam że jednak się nie skusiłam. Nic straconego, Misia producenci prowadzą wszak bloga i zamawiać misie online też można. Zainteresowanych odsyłam do Roszpunkowa gdzie można oglądać absolutnie przepiękne misiowe typy (i nie, nie jest to wpis sponsorowany, po prostu mój prywatny i osobisty nad misiami zachwyt).  

Tak za mną łaziły te misie że aż umieściłam je na mojej Świątecznej Łiszliście (tej). Nawet opisałam byłam takiego wymarzonego. Z sukienką. I kropkami. I nazywającym się tak jak moja dziewczynka wbrzuszna póki co (ale już niedługo nie).

Po czym dotarła do mnie paczka od dobrego duszka J. J. mieszka w Norwegii, znamy się od liceum czyli od jakichś wstyd się przyznać 15 lat i kontaktujemy ze sobą nieprzerwanie od tej pory, częstotliwość nie ma znaczenia, bo zwykle jest tak, jakby przerwy między ostatnimi rozmowami/wizytami w ogóle nie było. J. jest cudowna, o czym przekonywać nie trzeba. J. totalnie ujęła mnie za serce swoim gestem. Mianowicie J. skontaktowała się z Roszpukowem i zamówiła tam misia wedle mojego życzenia. Nawet sukienkę ma taką, jaką sobie wymarzyłam. Miłość od od pierwszego wejrzenia. Już myślę, jakby tu zrobić na tego misia półeczkę w okolicach łóżeczka (którego jeszcze nie ma :)

Nie wiem jak J. dziękować. Macie jakiś pomysł?

Bo z wzruszenia wszelkie dobre pomysły i mowę szlag mi trafił.


Milly Miś w całej okazałości. Z Małą Gajką dla J. pod pachą :)

2 comments:

  1. Cala J.:)slodkie i przemile:)

    ReplyDelete
  2. Ojej! Jest i nawet wpis;)!!! Emocje Zuzi bezcenne! Cieszę się, że Millenkowy Miś ( a raczej Misia) się podoba! Całuję gorąco!!! I zabieram się dziś za nowe danie na blogu, bo przez ten wypad na narty się rozleniwiłam:( Może podsunie Zuza tipy na systematyczne wrzucanie posta;)? Masz jakieś wypróbowane techniki??;)

    ReplyDelete