Tuesday, 9 September 2014

M6 Depresja pourlopowa (?)

Nie, ja nie mam, ale Mill chyba.

Zepsuło nam się dziecko, przyszła kryska na Matyska i skończyło się rumakowanie. Uśmiechnięte od rana do nocy niemowlę zostało zastąpione przez dziecko nieśpiące, marudzące, wiszące na cycku i nieumiejące-się-zająć-niczym.

Nie wiem czy to zęby (zwariuję przez te zęby, słowo daję! Zostawiają już ślady na gryzaku, ale ciągle ich nie ma - no jak to możliwe, jak?) czy jakiś skok rozwojowy (czy to jest czas na skok rozwojowy?) czy rzeczywiście depresja pourlopowa w rzeczy samej (mało prawdopodobne).

W ramach pochmurnego deszczowego dnia zabrałam się idiotycznie za sprzątanie szafy, naszej i Mill. W ramach dziecka jedzącego niczym noworodek - duuuuużo i dłuuuuugo (nawet godzinę, o co kaman?), ale za to nieśpiącego (trzy drzemki po 10 minut to nie spanie, umówmy się. Przecież ja nawet kawy nie zdążyłam wypić!) śpię dzisiaj z niewidoczną spod sterty ciągle wymagających posegregowania i ogarnięcia ciuchów podłogą. Peszek.

Mill w końcu usnęła. Ja piszę tego posta padnięta na dziób i marzę o tym, żeby zasnąć obok.

Aaaaaa, to tak to jest mieć wymagające dziecko.

Przyznaję, słabo.

Co Wy robicie w takie dni? Bo macie też takie dni, prawda?

Pozdrawiamy ciepło (choć ledwo ledwo),
z&m


26 comments:

  1. Wymagająca czy nie, marudząca czy nie - Milly i tak wygląda słodko.
    Gdybyś zobaczyła aktualny stan mojego mieszkania, to byś się uśmiała z tych swoich ubrań na podłodze. Dzisiaj przyznałam sobie, że nie ogarniam (przetworów znów mi się zachciało, a na 2 tygodnie temu książkę powinnam była oddać gotową).

    ReplyDelete
    Replies
    1. O - przetwory, wow! Moje mieszkanie już w miarę w miarę,w przeciwieństwie do mojego dziecka, którego minę na załączonym obrazku można by było dziś opisać jako 'O, Mill w dobrym humorze' :/

      Delete
  2. Ja korzystam z rana - dziś wstałam przed 6, nakarmiłam małą to jeszcze padła, wstawiłam pranie i zanim mąż wyszedł do pracy wskoczyłam do wanny i się wykąpałam, żeby później oddać się tylko córce - wczoraj też mieliśmy z nią jazdy, nie spała od rana do 13, ale jak padła tak spała do 16. Czasem jest dramat, ale na szczęście na drugi dzień jest lepiej póki co. A o zębach wolę nie myśleć nawet...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pobudka o 6 rano - podziwiam. Ja o 6 rano jetsem totalnym zombie i narodziny dziecka tego kompletnie nie zmieniły :) Lepiej już dziś? U nas, psia kostka, nie bardzo. Zędy ssą.

      Delete
  3. Może to kwestia zmiany pogody (czy u Was: w ogóle klimatu). Lenka, jak zmienia się pogoda, to też wariuje. Wczoraj np. miała dość podły nastrój. No cóż, dziecko też człowiek, może być meteopatą.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Może. A Mill, wygląda na to, jest ząbkującym meteopatą. Acha, i pełnia jeszcze była, ponoć dużo dzieciaków takich zmierzłych...

      Delete
  4. Wydaje mi się, że pogoda bardzo wpływa na małe dzieci, tak to widzę z obserwacji.

    ReplyDelete
  5. U nas po powrocie przyplątał się katar i to była dopiero masakra- pobudki w nocy z płaczem i bulgotanie w nosie- serce się krajało, pół nocy stary ją nosił w pionie, a ona tak buczała uuu-uuu-uuu bidulka, w końcu zasnęła na konstrukcji z poduszek w naszym łóżku, żeby głowę miała wyżej, obudziliśmy się połamani, ale dziecku lepiej... także rozumiem i współczuję, dla mnie też to był szok...
    P.S. A wczoraj była ponoć pełnia i mała nie chciała zasnąć- oczy jak 5 złotych i dalej fikać. Zasnęła 1,5h później niż zwykle. A zazwyczaj zajmowało jej usypianie 20 min karmienia i już.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ej, u nas też katar!!!! I o pełni też słyszałam. O nieeee...!

      Delete
  6. A moze skok rozwojowy? Jest taka aplikacja na iphona " The wonder weeks", pokazuje w jakim okresie rozwojowym jest teraz dziecko i czy "swieci slonko" czy jest chmurka. U nas przez ostatnie 3 tygodnie byla chmura z piorunem i dokladnie taki nastroj malej :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oooo, super! Koniecznie muszę to ściągnąć!!!! Dzięki za cynk!

      Delete
  7. U nas bywa róznie a jak ktoś pyta czy Jula grzeczna?? Odpowiadam NiEGRZECZNA bo jak zachwalam to potem mam masakre :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, slusznie! Ja Mill chwalę pod niebiosa, ale od trzech dni padam na ryj, totalnie. Matki z niegrzecznymi (serio niegrzecznymi!) dziećmi - uszanowanie! Masakra,w rzeczy samej, to mało powiedziane....

      Delete
  8. Moja droga nie ma tak dobrze żeby Mill była ciągle grzeczniutka. Przecież ona to jest dziecko anioł, musi Ci czasem pokazać jak to jest mieć małego bobasa w domu :P

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to się dowiedziałam. I tego... yyy... ciężko jest.

      Delete
  9. U nas chyba też jakiś skok albo inne cholerstwo, bo Pawełek nagle zaczął się bać wszystkich, poza mamą i tatą. Do tej pory było to stworzenie towarzyskie, a nagle strach w oczach i wrzask... oby mu to przeszło...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oooo, to tego jeszcze nie przerabialiśmy. Teraz marzę o towarzystwie chcącym się zajmować Mill bo padam! :)

      Delete
  10. Jak dobrze, że istnieją skoki rozwojowe. Zawsze można na coś zrzucić jak się dziecko psuje. Mi to racjonalizowanie bardzo pomaga, bo trzymam się wtedy płomiennej nadziei, że to MINIE. Ale zgadzam się. Posiadanie dziecka typy high need baby na co dzień to prawdziwa jazda bez trzymanki. Mam na to obecnie pewien pogląd, bo jestem teraz sama przez tydzień, a na tapecie totalny lęk separacyjny...więc jest...cóż, wesoło. Sąsiedzi, przepraszam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Upsi daisy! Spoko, ja byłam sama przez 6 tygodni i dałam radę, to co, Ty przez tydzień nie dasz? No jak to tak, jasne że dasz! Nawet z lękiem separacyjnym, a jak! A skoki rozwojowe... Tak tak, trzymajmy się tej wersji :)

      Delete
  11. Moja kochana Mill! Chodź do cioci, ciocia chętnie przytuli!!! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj taaaak, niech ciocia przytuli, bo mama marzy żeby się zakopać pod kołdrę i spod niej nie wychodzić.... :/

      Delete
  12. Czytam Zuz twojego bloga już od dobrych kilku miesięcy. Inspirowałam się twoimi wpisami, gdy byłam w ciąży i po porodzie...Muszę przyznać, że Milly jest wyjątkowo bezproblemowym dzieciątkiem, w porównaniu do naszego szkraba ;/. Ma ponad 3 miesiące i od urodzenia jest najglośniejszym dzieckiem w mieście. Pobudki robi nam o 4 rano, i za cholere nie da się go udobruchać :/ całymi dniami przyklejony do mnie , nie mam chwili na nic :( Marzy mi się by mój Marcel choć przez jeden dzień był spokojnym bobaskiem, śpiącym nie krzyczącym aniołkiem.
    Milly przejdzie niebawem. 3majcie się :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ooooo, mam nadzieję że masz rację i że rzeczywiście niebawem jej przejdzie!

      Bardzo się cieszę że nas podczytujesz i że komentujesz - to szalenie miłe. Trzymam kciuki żeby Marcello też trochę odpuścił i pokazał Wam jak to jest mieć fajnie wyluzowane dziecko (choć moje jest niewyluzowane od paru dni ja już wysiadam - więc wiesz - megarespekt!). Buziaki!

      Delete