W Rocker-Napperze mieści się na styk i nie za bardzo lubi w nim leżeć ostatnio, na sofie jej nie zostawię, bo się boję że się zroluje, a fakt jest taki, że czasem muszę jeść, a żeby jeść muszę ją zostawić na chwilę i to jedzenie przygotować. Poza tym chciałam żeby miała twardszą powierzchnię do ćwiczenia przewrotów z brzucha na plecy, które wszystkie genialne dzieci blogosfery już z powodzeniem wykonują, a Mill... tak jakby, z powodzeniem mniejszym. Tłumaczy ją fakt ciężkiej pupy (no ciężką ma, no!), przynajmniej w moich oczach. Tak czy inaczej, chciałam, żeby miała gdzie ćwiczyć. Poza tym wyrosła ze swojej niemowlęcej maty edukacyjnej (o niej tu), która była w porządku dla takiego mikro-mini dzieciątka, ale jak już ustaliliśmy, Mill wcale już nie jest taka mikro-mini. Mata została więc zwinięta w folię, opisana i wyniesiona do piwnicy w oczekiwaniu na dziecię no 2, a Towarzysz Mąż i ja zamieniliśmy dwa wakacyjne obiady w restauracji na matę piankową skip-hop.
Ja się szarpnęłam, dodatkowo, i zamówiłam też akcesoria do niej (o szczegółach zaraz), jako że kupowanie osobno maty edukacyjnej nie widziało mi się wcale.
Co to za cudo?
O macie dowiedziałam się od Ruby Soho z Life Stajla Baby Blog. A właściwie nie tyle dowiedziałam się, co odwiedzając ją zobaczyłam na własne oczy. A później przeczytałam tego posta.
Idea maty bardzo mi się spodobała, ale jako że nie dysponuję pokojem dziecięcym wiedziałam że żadne hiper-mega-ultra-neonowo-ostre kolory nie przejdą, mimo całej sympatii dziecięcej do nich i dobroczynnego ich wpływu na stymulację maluchów - ja nie odpoczywałabym dobrze otoczona intensywnymi barwami (nad czym kolorolubny Towarzysz Mąż boleje bardzo), więc wiedziałam że skuszę się raczej na coś neutralnego. Mata, oprócz funkcji ochrony Mill przed namiętnym nabijaniem sobie guzów, miała też spełniać zadanie nawet nie tyle ozdabiania, co po prostu nie oszpecania naszego salonu. A że będzie jego elementem permanentnym, ze względu na formę, wiedzieliśmy raczej od razu.
I tak, wiem że kolory nie są najważniejsze, ale dla niereformowalnej estetki takiej jak ja grają mega ważną rolę. A odcienie zaproponowane przez producenta bardzo mi się podobają. A wybór mamy następujący:
Green/Brown
Blue/Gold
Brights
Pink/Brown
Grey/Gold
Zoo (nieco mniejsza od pozostałych)
Kolory poza tym możemy układac niczym dusza zapragnie - wymieniać dowolnie kolorowe środki i ułożyć jednokolorowe cztery pasy, albo bardziej lub mniej regularne wzory tworzyć. Nasza mata została ułożona na chybcika przez Towarzysza Męża więc żadnej logiki w tym nie ma. Póki co podoba mi się taka 'przypadkowa', a jak przestanie... Cóż, bez problemu poukładam od nowa.
A co poza kolorem?
Mata to dwadzieścia płytek o wymiarze 35x35 cm, w formie kwadratu i kółka w środku, w wybranych przez nas kolorach i z łącznikami, którymi składamy tą matę w jedną całość o dość sporych wymiarach 175 cm x 140 cm. Wszystko wykonane z miękkiej pianki EVA o grubości 1,25 cm, bez potencjalnie niefajnych dla dzieciątka BPA, a także ftalanów, czy PVC.
Producent zapewnia że maty Skip Hop Playspot zostały zaprojektowane, przetestowane i wyprodukowane tak, żeby spełnić wymogi bezpieczeństwa produktów dla dzieci. I wszystko gra, tylko nagle widzę informację, że rekomendowany wiek w EU to 10 miesięcy +. A w Stanach 0+. No i tak się dziwię, o co chodzi, i czym europejskie niemowlęta różnią się od amerykańskich? Po zbadaniu sprawy okazuje się, że chodzi o łączenia tych 'puzzli' (czyli 35x35cm płytek) - według UE są one za małe żeby były uznane za bezpieczne dla takich maluchów (info stąd). A ja myślę - jak to? Przecież taki niemowlak nie jest w stanie tego zjeść, nie ma opcji. Więc spokojnie na potrzeby możliwości używania maty amerykanizuję moje dziecko. Mill ma 5,5 miesiąca i nie widzę zagrożenia w postaci połknięcia tych łączeń. Prędzej bym się mogła przyczepić do jednego elementu z akcesoriów, ale o tym zaraz.
Akcesoria
Akcesoria to pakiet trzech zabawek edukacyjnych, które mogą być substytutami regularnych kółek w macie. Trzy te kółka kosztują 1/3 ceny całej maty, co jest ceną zawrotną, ale moim zdaniem i tak warto, zwłaszcza w przypadku kiedy nie dysponujemy osobną matą edukacyjną. Wygląda to tak:
Mamy więc lusterko i dwa szeleszcząco-metkowe kółeczka z różnymi fakturami, a wiadomo, dzieci lubią metki i faktury. Kolory są nienachalne, a równocześnie bardzo prodziecięce. Jakość wykonania absolutnie bez zarzutu (poza lusterkiem, ale też się nie czepiam specjalnie - użytkowane w taki sposób musi, no po prostu musi, się skończyć rysami). Obawy mam natomiast co do gryzaka z formie liścia, tego o:
Kiedy dziecko jest na brzuszku i się nim bawi to ja mam czarno-matczyne wizje włożenia sobie tego liścia w oko. Także z mniejszymi dziećmi tutaj ostrożnie i pod nadzorem, powiedziałabym.
Niemniej jednak wszystkie trzy Mill lubi bardzo i chętnie się nimi zajmuje. Dwa pozostałe w naszym domu prezentują się tak:
lusterko przeżyło już obrzyganie mleczne, ale jak widać żyje, i choc zdjecie lekko nieostre, zapewniam że ma się dobrze
I moje osobiście ulubione, z bardzo trzeszczącym kwiato-płatkiem w kolorowe kropeczki. Nawet obiad od A do Z mi się udało dzięki niemu ugotować!
Ceny
No ceny są... dość zaporowe. Ale przeczytawszy mnóstwo pozytywnych opinii... i trochę też z braku alternatywy na rynku mimo wszystko się skusiłam. Używając porównywarki cenowej ceneo.pl wyszło na to że najkorzystniejszą cenę na rynku oferuje sklep coocoo.pl - ok. 278/9 PLN (w zależności od koloru) za maty podstawowe i troszkę mniej za mniejszą Zoo (ok. 246PLN) i tamteż zamówiłam naszą matę. I akcesoria, na które w zamian za zapisanie się do newslettera udzielony zostaje nam 5% rabat. Moje zakupy kosztowały niecałe 400PLN, czyli całkiem spoko... Jak na razie myślę że warto było i widzę już jak mata rośnie razem z Milly.
Jestę blogerę
Jako że moje doświadczenie ze sklepem jest bardzo pozytywne - szybka, bezproblemowa wysyłka, przemiły kontakt i towar dokładnie taki jak w opisie zupełnie bezinteresownie Wam ten sklep polecam. Ale ze względu na bloga udało mi się też zostać partnerem coocoo.pl, co oznacza, że jeśli skusicie się na matę, bądź cokolwiek innego, a zamówienie złożycie przez link obrazkowy w tym poście albo banner w prawym górnym rogu bloga, ja z tego tytułu otrzymam prowizję. W żaden sposób nie zmieni to ceny jaka Wy płacicie za produkt, a pokaże mi że doceniacie moje rekomendacje (tak więc - tu już interesownie - polecam Wam zakupy przez linka tego oto: http://www.coocoo.pl/?affiliate=millyme)
Milly & mata
I na koniec parę zdjęć samolotującej i nie tylko Mill które udało mi się cyknąć podczas wczorajszych popołudniowych wygłupów.
A Wasze dzieci? Jak spędzają czas?
Pozdrowionka,
z&m
PS. Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony coocoo.pl lub są mojego autorstwa, wiadomo!
PS. Wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony coocoo.pl lub są mojego autorstwa, wiadomo!
Zuuuu! chce mi sie baby no.3!!! Piękna! Pasuje do Was, do mieszkania i do mojej cudownej Miluśki, którą dzisiaj wyściskam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ReplyDelete:)))) Hehhehe, postaram się nie kusić Cię bardziej, ale wiesz, nic nie obiecuję :) Nowa kuzynka tudzież kuzyn dla Mill, czemu nie?:D
DeleteMilusia cudowna !!! mata też ! Przy mojej Zuzi baby no.3 i więcej już chyba nie robi większej różnicy :) Pozdrawiamy :) i ściskamy, dziewczyny kiedy się zobaczymy ?? helooooł :D A.Sz.
ReplyDeleteOlcza, halo! :) No właśnie, kiedy się zobaczymy????
DeleteStrasznie mi się podoba! Ale bida w portfelu więc będę musiała wymyślić coś zastępczego. A z tym fikaniem na brzuch to mój Gregory dziś pierwszy raz się majgnął. Więc nie wszystkie dzieciaki są takie hop siup i już wszystko umiem.
ReplyDeleteUfff... No Mill tak pomału fika... W Zakopcu fikała jak szalona a w domu się boi... Nie kumam jej! A mata jest spoko naprawdę, choćbym miała na nią znów oszczędzać i kupić to bym kupiła... Gotuję znów odkąd ją mam, powiem tak, bo ileż można jeść kanapki na obiad jako że dziecka nie można z oka spuścić?:> A tak bach na matę, i hulaj matka z garami:) Buziaki dla Grzesia!
DeleteJaka cudowna Milenka :-) i mata też fajnie się prezentuje :-) Moja Jula teraz cały czas na podłodze -uczy się raczkowac wczesniej tylko nogi i pupka się ruszały a teraz już powoli kuma co robić z rączkami :-) wiec zaraz bede biegac po całej chacie za moją stokrotką :-)Pozdrawiamy
ReplyDeleteNo widzisz, już biegasz! U nas dziś była Polka, córka Olgi z Instytutu Doświadczeń i biegała po macie, poza matą i wszędzie wszędzie... ten etap wydaje mi się lata świetlne oddalony od obecnego etapu Mill. Buziaki dla Julki!
DeletePIĘĘĘĘĘĘKNE! Mil zdecydowanie bardziej, niż mata. Fajne kolory wybrałaś, ja jaram się chyba każdym. Który wybiorę? Bo wybiorę, jak się będziemy na swoje wprowadzać, to planuję taką właśnie matę zamiast dywanu w dziecięcym (bo dywanów "nie zniese"). Może się wprosimy przetestować jak się skończy obustronna epidemia kataru - co prawda teraz już zaraźliwy nie jest, ale uniemożliwia mi wykrzesanie z siebie jakiejkolwiek energii ;)
ReplyDeleteOj tam, zdecydowanie bardziej, mata też daje radę :) I co, jak wypadły testy?:>
DeleteMam dokładnie tą samą matę (nawet kolory te same) i uważam, że to jeden z lepszych zakupów. Jest naprawdę rewelacyjna :)
ReplyDeleteZgadzam się i podpisuję oboma rękami!
DeleteObiema, to jest...
DeleteRewelacja! Ale cena kosmiczna ;P
ReplyDeleteNo, kosmiczna :( Ale biorąc pod uwagę to jak często jest eksploatowana to warto było :)
DeleteMy zdecydowaliśmy się na tą mniejszą ZOO bez dodatków - jesteśmy zadowoleni, chociaż teraz, jak Leon zaczyna zasuwać z prawie prędkością światła (na razie pełzając), interesuje go wszystko inne co jest poza matą - a to kontakt w ścianie po drugiej stronie pokoju, a to rozłożona deska do prasowania jeszcze w następnym rogu. Dlatego teraz matka nie spełnia już tak fajnie swojego zadania. Ale plusem jest to, że można ją szybko złożyć i rozłożyć, schować w tym zasuwanym opakowaniu i zabrać ze sobą - tak robimy, np. jadąc do teściów, żeby Leon nie pełzał po zimnych kafelkach tylko chwilę zajął się w miejscu, które zna :)
ReplyDeleteBrzmi dobrze. Dziś Pola Olgi pokazała mi jak to będzie kiedy Mill będzie łazić porządnie... Ale mata i tak się przyda, jest wydzielonym miejscem do zabawy (może kiedy będzie już trochę starsza i skuma tą ideę) i zamiast dywanu do dziecięcego pokoju, którego mam nadzieję się dorobię zanim mata umrze śmiercią naturalną tudzież tragiczną z nadmiernej eksploatacji.... :)
Deletepiękna jest.. i faktycznie będąc u Was zastanawiałam się czy jest większa, czy tylko mi się wydawało. A jednak jest! Ze swojej strony dodam tylko tyle, że łączników wprawdzie niemowlę nie zje, ale prędzej czy później znajdziesz na nich wiele odcisków ząbków, bo - przynajmniej moje dzieci - wgryzają (wgryzały) się w nie namiętnie. Dodatkowo- jeśli ktoś rozważa zakup maty zoo, to.. wiecie.. lepiej jednak wybrać taką, jaką ma Zuzi. Zwierzątka po jakimś czasie ścierają się i już nie jest tak pięknie. A za tą cenę, one nie powinny się ścierać i koniec. I Kropka :)
ReplyDeleteMill samolot <3
Jest większa, w rzeczy samej. Zjedzenie łączników... A niech je, na zdrowie, ślady zębów, zwłaszcza tak małych i pięknych, myślę że moje poczucie estetyki zdzierży :)
DeleteHahhaha, teraz skumałam 'Kropkę' z dużej litery! :D
DeleteRzeczy od Skip Hopa są takie piękne! Też zastanawiam się nad zakupem maty od nich dla synka. Ta twoja wygląda świetnie w pokoju i widać, że córcia dobrze się na niej czuje :)
ReplyDeleteDziękuję i wciąż polecam, mata jest piekna i baaaardzo funkcjonalna!
DeleteFajna jest ta mata. My mamy taką standardową - okrągłą z pałąkami i przyczepionymi zabawkami. Ale ta jest dużo większa. Może też zakupię, zastanowię się. :)
ReplyDeletePolecam! Taką z pałąkami ma Mill u dziadków i też lubi, ale na tej liczę że będzie mieć więcej miejsca do przewracania i turlania :)
DeleteSuper, jak ładnie ćwiczy ! Mi się marzy mata skip hop ale to już przy następnym, chyba że po macierzyńskim zacznę zbijać kokosy to kupię :D
ReplyDeleteHahhahaha, no właśnie, wiem, te ceny... U nas mata też jako inwestycja długoterminowa :)
DeleteOd jakiegoś czasu kupujemy produkty Skip Hopa i jesteśmy bardzo zadowoleni. Taka mata jest bardzo potrzebna maluchowi w rozwoju. Co najwazniejsze jest zrobiona z materiałów bezpiecznych dla dzieci. Fajnie wygląda i warto zainwestować. Jak w większość produktów tej marki, przynajmniej moim zdaniem. :) Fajne są teraz na jesień płaszczyki przeciwdeszczowe i parasolki :) Wiemy, ze ceny niskie nie są ale jak same pisałyście, to inwestycje długoterminowe.
ReplyDeleteJa akurat potrzeby na płaszczyk na jesień, który zresztą wątpliwą uinwestycją długotwrminową jest biorąc pod uwagę że niemowlak rośnie, nie mam parcia, ale matę sobie chwalę. Nasza już co prawda rozebrana i czeka na nowego niemowlaka ale spisała się naprawdę super!
DeleteRównież zastanawiałam się nad kupnem maty Playspot Skip Hop. Trafiłam też na bajecznie kolorowe maty Dwinguler z ekologicznego PVC. Jednak przeczytałam artykuł mówiący o wycofaniu mat Skip Hop ze sprzedaży z Belgii i Francji oraz inne niedobre informacje dotyczące mat piankowych, niestety :/ Jest to bardzo ważne, tym bardziej, że młodsze maluchy te maty gryzą. Problemy z matami piankowymi opisałam we wpisie http://chochliczek.com/o-matach-i-ich-bezpieczenstwie.
ReplyDeleteOstatecznie zrezygnowaliśmy z zakupu.
Dzięki za informacje! Trzeba być czujnym, to prawda.
DeleteMalutka jest urocza! :))
ReplyDeleteDzięki :)
DeleteMamy tą matę w wersji blue/gold. Mogę ją wychwalać w nieskończoność.
ReplyDeleteTeż ją lubię, bardzo!
DeleteTeż korzystam i sobie cenię :)
ReplyDelete