Tuesday 6 May 2014

M2 Do pracy rodacy?

Jeszcze mi się nawet połóg nie skończył, a tu praca wzywa...

Co prawda z domu trochę pracuję już od kiedy Milly skończyła dwa tygodnie. Parę lekcji miałam, jakieś tłumaczenie wpadło, ale wszystko w domu i z tatkiem czyli Towarzyszem Mężem zajmującym się dziecięciem. Z wyrozumiałymi uczniami którzy gotowi są do zrobienia sobie niezapowiedzianej przerwy w razie nagłego córcinego ataku głodu.

Aż tu... Jutro idę do pracy. Do szkoły. Towarzysz Mąż też będzie w pracy, więc M. po raz pierwszy zostanie z dziadkami. Co prawda na max 4h, ale jak standardowa mama po raz pierwszy dość mocno to przeżywam. Laktator na podorędziu, zapas mleka musi być. I wiem że u rodziców żadna krzywda jej się nie stanie, ale jednak... dziwnie tak. Żebym jeszcze szła na zakupy, albo randkę z Towarzyszem Mężem, ale nie, ja idę do pracy. Duh.

Niby tylko na gościnne występy, zastępstwo, te sprawy, ale... Pojawiła się propozycja żebym wróciła na jeden dzień w tygodniu na najbliższy miesiąc. 4,5h w pracy, więc z dojazdem 5, nawet z zapasem 5,5. Czy ja dam radę ją zostawić na tyle? I to co środę? Ja wiem że tylko na miesiąc, ale ona jest taka malutka... Z drugiej strony wiem że będzie zaopiekowana, a ja zarobię miliony monet na jej, jakby nie patrzeć, gadżety (yyy... albo szczepionki, na przykład). Poza tym wyjdę do ludzi, oderwę się chcąc nie chcąc od okołomaminych i okołodziecięcych tematów i może na dobre mi to wyjdzie i docenię wszystkie te domowe chwile (nie żebym ich nie doceniała, ale jak każda mama wie, człowiek na macierzyńskim jest lekko społecznie odizolowany i sam fakt konwersacji z kimś dorosłym i nie na tematy dziecięce to jakby wygrać trójkę w totka). Kobiety w Stanach mniej-więcej tyle po porodzie wracają do pracy na pełen etat to co, ja na 4,5h przez jeden dzień w tygodniu i tylko przez miesiąc nie dam rady? Jaaa?

Aaaaale.... No po to nam wprowadzili roczny macierzyński żeby siedzieć na czterech literach i zajmować się dzieckiem, a nie latać po pracach. Zwłaszcza takim mikro-mini dzieckiem, która nawet nie ma jeszcze sześciu tygodni.

Sama nie wiem.

Jak myślicie? Brać, nie brać?

Skonsternowana z.- z zupełnie niczego nie podejrzewającą m.



No ale taka Malusia jeszcze jest...

24 comments:

  1. O jejku jejku jaka malusia ♥
    Ja bym wzięła, 5,5 zleci szybko, za 2 razem będziesz spokojniejsza, jeszcze dwa i po kłopocie ! A monety wpadą ! Szczepionki kosztowna sprawa !
    Ja odwiedzałam i odwiedzam moją byłą pracę w House i tęskniłam/tęsknię za układaniem koszulek w kosteczkę, kasowaniem i liczeniem kasy ( i wieloma wieloma innymi bo od tego praca mimo pozorów dopiero się zaczyna ;)) aż mi się po nocy śniło ! Z chęcią bym wtedy do nich ( a nawet i teraz ) pochodziła, dzieciaka maleńkiego ( bo moja też jeszcze jest maleńka hihi) zostawiła i ładowała baterie :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Było w pracy w porzo! :) Oczywiście przepasowałam deadline na środę, ale zalapałam sie na 2,5h w poniedziałki. Może i dobrze, krakowskim targiem, wyjdę, ale na krotko, do ludzi wyjdę, a rodziców M. nie zamęczę i rzeczywiście cośtam zawsze wpadnie... :)

      Delete
  2. Myślę, że mała da sobie radę pod opieką dziadków. A dla Ciebie faktycznie dobrze zrobi mała przerwa od pieluchy. Pewnie i tak będziesz dzwonić co pół godziny ale myślę, że te 5 godzin szybko minie. Trzymam kciuki :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ha ha, mogę dzwonić tylko co 1,5h, bo w trakcie lekcji nie bardzo... Dziś zadzwoniłam i był to błąd, bo się dowiedziałam że zjadła prawie cały zapas mleka więc całą ostatnią lekcję nie mogłam się skupić bo myślałam tylko o tym co moi rodzice z nią zrobią jak zje cały i będzie ciągle głodna :] Ale masz rację, szybko minęło!

      Delete
  3. Ufff, a myślałam, że jestem jakąś wyrodną matką, że pierwszy artykuł napisałam już 2 tygodnie po porodzie... :) Jeśli tylko masz ochotę i siły, korzystaj z okazji! Roczny macierzyński jest przywilejem, a nie przymusem. Ja zresztą skorzystam pewnie co najwyżej z tego podstawowego, czyli 20 tygodniowego.

    ReplyDelete
    Replies
    1. E, ja nie, ja się szarpnęłam na roczny... Półroczne maleństwo to jednak jeszcze mega maleństwo i już wiem że ciężko bym ją miała oddać po 20 tygodniach. I tak, kocham moją pracę, ale praca nie zając w moim przypadku, a Milly i owszem. Choć całkowicie rozumiem mamy które chcą/muszą do pracy wrócić wcześniej. Ja bym wybitnie nie rozpaczała musząc wrócić... No ale właśnie nie muszę :) Może na jeden dzięń w tygodniu właśnie, ale to się jeszcze zobaczy. Byle do października :)

      Delete
  4. A to tak można świadczyć pracę podczas urlopu macierzyńskiego? Muszę w ogóle sprawdzić jak to wszystko prawnie wygląda, bo mnie to ciekawi. Ja myślę, że tylko Twoja matczyna intuicja będzie najlepszym doradcą. Ja, jeśli będą wpadać jakieś fuchy to chętnie coś porobię, ale z racji, że nie jestem w obiegu to o fuchy raczej ciężko...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Można, jeśli się prowadzi działalność, a że ja prowadzę działalność to mogę. A dobra fucha nie jest zła jednak, zwłaszcza tak mało angażująca czasowo. Chyba się skuszę :)))

      Delete
  5. Generalnie jestem za! Upewnij się tylko, że to wszystko legalne. Pamiętam mąż mi coś tam tłumaczył, że przez pierwsze pół urlopu macierzyńskiego nie wolno mi podejmować żadnych umów czy to stałych czy zleconych bo coś tam, coś tam. Za do w drugiej połowie urlopu samowolka, pod warunkiem, że praca nie koliduje Ci z opieką nad dzieckiem (czyli, że Milly ma sucho, najedzona i szczęśliwa). Pogoogluj, poszukaj i jak legalnie to bierz :) Chyba, że bez formalności to bierz czem prędzej. Odetchniesz. A jak opieka jest dobra (mąż, babcia) to nie martw się. Mąż się podszkoli i będzie jeszcze lepszy a dziadkowie... cóż, wychowali już conieco, prawda? ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Z tego, co wiem, to nie można tylko umów o pracę zawierać, a umowy zlecenia i o dzieło jak najbardziej.

      "Czy w trakcie urlopu macierzyńskiego (podstawowego i dodatkowego) a później rodzicielskiego można pracować np. na umowę zlecenie lub dzieło?

      Kodeks pracy nie stawia ograniczeń, jeżeli chodzi o podjęcie pracy w trakcie wymienionych urlopów na podstawie umowy cywilnoprawnej np. umowy zlecenia, o dzieło lub w ramach prowadzenia działalności gospodarczej - zarówno u pracodawcy, który urlopów udzielił, jak i na rzecz innego podmiotu. Umowy cywilnoprawne przewidują bowiem większą swobodę wykonującego pracę co do czasu, sposobu i miejsca jej świadczenia."

      Źródło: www.rodzicielski.gov.pl

      Strona ministerstwa pracy, więc rzetelne źródło:)

      Delete
    2. Dzięki za wyrękę:)

      Delete
    3. Jak na gov.pl to chyba wiarygodne, choć mąż i tak twierdzi, ze "baby się nie znają". Eh. No comment.

      Delete
    4. No wiesz, foch! Jak baby się nie znają, ej!!!! Ja podpadam pod przypadek własnej firmy, więc jak najbardziej mogę pracować mimo macierzyńskiego, ba, nawet ludzi mogę zatrudniać i biznes rozkręcać. Ale nie chce mi się, mówiąc szczerze, szaleć firmowo, bo szaleństwo to ja mam w domu :))))

      Delete
  6. ja myslę, że najlepiej to zastanowić się co będzie zgodne z Twoimi oczekiwaniami, bo wiadomo, że jedna mama woli wyść inna nie i obie opcje są dobre, jeśli mama jest zadowolona i oczywiście dziecko ma się dobrze. Wszak szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko :))) obojętne co postanowisz, to rzymam za Was mocno, mocno kciuki! :*

    ReplyDelete
    Replies
    1. ps. i przestań produkować posty z prędkością światła :D jak zobaczyłam ile napisałaś od mojej ostatniej wizyty, to głowa mała :D a ja taka rozleniwiona komputerowo od dłużeszego czasu, że zamiast ciągnać mnie do niego to uciekam kiedy mogę :))))

      Delete
    2. Też myślę że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Wzięłam poniedziałki (bo, jak pisałam wyżej, środa mi przepadła), na trochę krócej, więc mam nadzieję że to kompromis między moją potrzebą wyjścia z domu a Milly potrzebą bycia ciągle ze mną (yyyy... zapasem jedzenia, znaczy się).

      Posty z prędkością światła, phi, ja tu sobie w brodę pluję że dwa dni opuściłam bo teściowie byli i w ogóle... :p Ja uciekam w komputer,a le tylko trochę. Pisanie mnie relaksuje, A czytanie Waszych postów sprawia że jestem w stanie jakoś ogarnąć karmienia o dzikich porach nocnych :)

      Delete
    3. no to świetnie, że znalazłaś taki kompromis! :) pewnie szybko się przyzwyczaicie do takiego rytmu :))

      ja bardzo lubię pisać blog i czytać inne, ale jak mam w ciągu dnia przy dobrych wiatrach te 1,5h kiedy Ben śpi, to czasem lecę jak głupia do komputera, a czasem właśnie mam ochotę porobić coś zupełnie innego, choćby odmóżdżyć się przy jakimś serialu (np. "suits", albo "orange is the new black") :D , a wtedy robią się zaległości :)))

      Delete
  7. Jasne że zacznij, pamietam, ze taka praca dawała mi dużo radosci jak Młody był młody (chociaz fakt, mial juz wtedy ok4miesięcy) taka odskocznia, pretekst by sie ogarnąć, ubrac, z ldzmi zobzczyc :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak zrobiłam. W końcu to tylko 4 dni, jakby się zastanowić. Dam radę. A M. to już w ogóle:)

      Delete
  8. To tylko 4,5 h :-) dasz rade, ja urodzilam 10 marca a wracam 8 września do pracy na cały etat

    ReplyDelete
    Replies
    1. Trzymam kciuki w takim razie! Ja mogę sobie pozwolić na niewracanie do pracy przez ten ustawowy rok, więc tak też zrobię...

      Delete
    2. To zazdroszczę bo ja niestety raczej nie miałabym do czego wrócić, a w mojej małej miejscowości ciężko o pracę.

      Delete
  9. Zrób co podpowiada Ci intuicja :) Ty już wiesz co dla Was będzie najlepsze :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Brać! Co prawda mniej godzin, ale parę. Będzie dobrze :)

      Delete