Oprócz oczywistych bynajmniej niematerialnych fantastycznych wspomnień millusine chrzciny zaowocowały mnóstwem fantastycznych prezentów. Tak więc oto nasze (yyy... Milly to jest, Milly) chrzcinowe prezenty:
Absolutny hicior na zamówienie (dzięki A.B.-B. i A.B.-B.owa mamo!) - Rocker Napper firmy Tiny Love podpatrzony u Ruby Soho a polecany mi w komentarzach pod tym postem. Milly uwielbia.
Pierwsza biżuteria. Podoba mi się bardzo (bardzo!) i zastanawiam się czy wypada pożyczyć od córki która nie ma jak zaprotestować :p Osobiście chrzcinowej biżuterii nie mam, ale mam za to komunijną i lubię i noszę (nooo... może poza zegarkiem). Dziękujemy Ojcu Chrzestnemu i Angielskiej Teściowej (zupełnie jakbym miała jakąś nieangielską).
Mimo tego że z zasady nie cierpię bibelotów i innych kurzołapaczy, ten od Mamy Chrzestnej mojej i Mamy Chrzestnej mojej córeczki wyjątkowo mnie zauroczył. No bo przecież czy to nie jesteśmy my? No identyczni przecież no!
Babcia Towarzysza Męża która Milly zobaczy dopiero za miesiąc kiedy ją wywieziemy wakacyjnie do UK posłała srebrną ramkę. Ramka ciągle czeka na oficjalne chrzcinowe zdjęcia, które będą gotowe niedługo.
W mojej świątecznej łiszliście (tu) pisałam o tym, że chciałabym takie właśnie pudełeczko. I tak, wiem że minęło pół roku,a le cierpliwość popłaca, doczekałam się i piękne jest! Przyjechało oczywiście z UK razem z moją Angielską Teściową.
I, również od Angielskiej Teściowej (szaleć to szaleć, nie? W ogóle moja angielska rodzina na chrzciny przyszła z walizką pełną prezentów dla M.) jedna z pierwszych książeczek - historie dla dzieci o angielskim miejscu zamieszkania Towarzysza Męża (ha! kto zgadnie gdzie to?). Prezent trafiony w stu procentach, książki zawsze u nas w cenie.
Książeczek dorobiliśmy się też dzięki mojej przyjaciółce M. i jej angielskiemu mężowi T. Set jest pięknie wydany, pięknie ilustrowany i ogólnie świetny. Siostrzenice Towarzysza Męża znają na pamięć cały zestaw, więc Milly i ja mamy trochę do nadrobienia.
Od siostry Towarzysza Męża przywędrował do nas set z Bambi. Mimo tego że jestem zdecydowanym przeciwnikiem Myszki Miki/Minnie i Hello Kitty dla niemowląt (to znaczy co kto lubi, ja nie lubię) i z całą moją miłością do Disneya dziecięcych ciuszków z ich wzorami raczej nie lubię - to ten zestaw mnie totalnie ujął. Mimo różu w ilości do porzygania jest dziewczyński i śliczny. I ze świetnej bawełny. Świetnie się nosi i pierze. Aż trudno uwierzyć że pochodzi z Asdy, a konkretnie z linii George at Asda (czyli tak jakby konkurencji F&F z Tesco. W ogóle jestem pod wielkim wrażeniem jakości Asdowych ciuchów i pewnie w ogóle bym na nie nie zwróciła uwagi zachłystując się tanim jak barszcz Primarkiem ale moja Angielska Teściowa, babcia dotychczasowo dwóch wnuczek, przetestowawszy chyba wszelkie możliwe marki za George at Asda i Nexta właśnie ręczy. Wszelkie podstawowe podomowe bodziaki i pajacyki też mamy georgowe i sprawdzają się super, polecam!) A zdjęcia z oficjalnej strony Asdy, a konkretniej stąd i stąd.
Od cioci Towarzysza Męża za pośrednictwem Angielskiej Teściowej dostaliśmy też ten piękny zestaw... Yyyy... na roczek.
A od szwagierki jeszcze te cudne buciki. Tylko yyy... też na 9-12 miesięcy.
PS. Dori, czyż one nie wyglądają znajomo?
Zestaw do odciskania stópek, super sprawa, choć jeszcze, wstyd się przyznać, nie odcisnęliśmy. Zadanie na weekend zdaje się. Ojciec chrzestny na bis.
Z alternatywnym spellingiem Millusiowego imienia Millie Miś. Nie wiem gdzie ma stać, jeszcze nie wykminiłam, więc mieszka w szufladzie i czeka na matki (czyli moje) bardziej kreatywne czasy. Oczywiście od Angielskiej Teściowej.
No i lalka Milly (też z alternatywnym spellingiem) musi być. Tak, zgadliście, sprawka Angielskiej Teściowej.
Druga z nieobecnych ciotek Towarzysza Męża również przez Angielską Teściową posłała misia słusznych gabarytów...
Kartki te i więęęęęęcej jeszcze M. dostała też. Planuję jej zrobić chrzcinowy album zdjęciowo-kartkowy, więc wypatrujcie jakiegoś DIY.
A rodzice moi hojnie zasponsorowali kulinarnie event w cudownym miejscu w moim ukochanym Parku Chorzowskim.
Także rozpieszczona została córka do granic niemożliwości. W wieku pięciu tygodni. Strach się bać co będzie dalej!
Ściskamy Was mocno w te deszcze i wiatry,
z&m
Naprawdę piękne prezenty :)
ReplyDeleteTeż tak myślę, dzięki! :)
DeleteBardzo znajome trzewiczki ;-) nasze sie ostatnio zdekompletowaly ---> Martusia (nie ja tylko Ona ;)) zgubila jeden wiec jakby Wam tfu tfu sie kiedys przydarzylo zapodziac to uderzajcie do nas nikt sie nie pozna ;-) prezenty pierwsza klasa milo ze strony TM ze nie stawial przeszkod;-) moja latorosl dajej jest malym poganinem :-( musze sie wreszcie wziac za bary z tematem ;-)pozdrawiam Dori;-)
ReplyDeletehehhe, spoko, gdyby córka wdała się w mamusię butki na sto procent zdekompletuje (to znaczy ja butów nie dekompletuję, ale wszystko inne i owszem :D) więc fajnie wiedzieć że możemy do Was uderzać :) Temat... Jak temat, poszło szybko i sprawnie i cieszę się że tak szybko to załatwiliśmy :)
DeleteBardzo znajome trzewiczki ;-) nasze sie ostatnio zdekompletowaly ---> Martusia (nie ja tylko Ona ;)) zgubila jeden wiec jakby Wam tfu tfu sie kiedys przydarzylo zapodziac to uderzajcie do nas nikt sie nie pozna ;-) prezenty pierwsza klasa milo ze strony TM ze nie stawial przeszkod;-) moja latorosl dajej jest malym poganinem :-( musze sie wreszcie wziac za bary z tematem ;-)pozdrawiam Dori;-)
ReplyDeleteŚwietne prezenty! Szczególnie bujaczek z Tiny Love- ja też już dostałam cynk, żeby nie kupować bo dostaniemy w prezencie;)
ReplyDeletePolecam, jest super!
DeleteBoski zestaw do odciskania stópek. Sama bym taki chciała. Zastanawiam się jak dużym nietaktem byłoby dać rodzinie... listę prezentów. Nienawidzę nietrafionych, shitowych dupsów, którymi od lat obdarowują mnie ciotki i babcie. A jedna już przyjechała w odwiedziny z... kompletem pamiątkowych monet z trzema papieżami. MATKO!!!
ReplyDeleteuśmiałam się z tych monet :))
Deleteteż rozważam listę prezentów, chociaż nasze chrzciny ograniczą się do rodziców, rodzeństwa i chrzestnych.
Hahha, mnie też papieże rozwalili :) U nas, podobnie jak u Ruby, też tylko rodzice, rodzeństwo i chrzestni (ok, i jedna przyjaciółka), więc skromnizna. Z listą prezentów to nie wiem, nas się moja NIEangielska rodzina zapytała co chcemy, ale myślę że możesz im delikatnie.. hmmm... zasugerować. Typu wiesz, czytałam o tym i o tym, tu i tu.... Fajne, nie? :))))
DeleteUu ła ! Super prezenty !
ReplyDeleteZgadzam się ze zdaniem o jakości George, mam trochę ciuchów tej firmy dla Małgosi po starszych kuzynkach i są na prawdę super ! A motyw w jelonka bardzo mi się podoba , hello kitty też średnio lubię, a myszka mini ma plusa za to że jest czerwona a ja czerwony lubię , chociaż nic z nią w sumie jeszcze nie mamy :D
Szkoda że Małgosia będzie miała chrzciny dopiero na roczek :(
A rocker naperowi muszę się bliżej przyjżeć, co to za wynalazek bo wygląda intrygująco ;)
George jest super, ja się coraz bardziej przekonuję :) Z Myszką Minnie mamy piękny georgowy komplet, ale akurat granatowo-beżowo-złoty, bez czerwieni (którą też lubię) - w każdym razie bez różu też, więc zapewne niedługo zadebiutuje :)))) A co jest złego w chrzcinach na roczek?:> A Rocker-napper jest super, bardzo sobie chwalę i Ruby wychwalam pod niebiosa za polecenie, bo nie dość że mi kolorystycznie się świetnie wpasowuje w mieszkanie to Milly go uwielbia:)
DeleteWow! Ale prezenty :) Extra!!!
ReplyDelete:)))
DeletePrezenty fajowe, angielskie rodziny lubią chyba dosłownie 'obsypywać' prezentami:)
ReplyDeleteTia... Ale chyba tylko dziecięco-chrzcinowo, bo ślubnie już średnio (hmmm... powiem tak: nie, nie mamy listy prezentów, ale planujemy podróż poślubną życia, 6 tygodni w Stanach, więc jakbyście się dorzucili w ramach prezentu było by super... I tak dostalismy 10GBP na przykład od trzyosobowej rodziny ;p Ale to zupełnie inny temat :D)
Delete