Tak więc do dzieła, oto i one, rzeczy zbędne, bez których dało by się obejść bezproblemowo noworodkowo:
1. Chusta
Chustowaniem się jarałam zanim jeszcze byłam w ciąży. Idea podoba mi się wielce, rodzicielstwo bliskości, powrót do natury, fizjologiczne pozycje i ogólnie wszelkie chustowe argumenty bardzo do mnie trafiały. Estetyczne też. Jeszcze w ciąży uczyłam się chustę wiązać (o szczegółach tu) i ćwiczyłam na misiu. A potem... urodziłam i niemalże zaraz po wyjściu ze szpitala, w czwartej dobie życia M., usiłowałam ją uszczęśliwić chustą na siłę. Śpiące dziecko plus pierwsze chustowe próby to nie jest dobre połączenie. Próbowałam jeszcze parę razy, ale coś chyba robię nie tak bo Milly lubi chustę co najmniej średnio. Walczymy jeszcze z tą chustą i mam nadzieję że niedługo zrobię edit posta że jednak chusta jest super i nic innego tylko chusta, ale póki co nie śmiga.
(Tak, wiem że czapki nie ma. Zdjęcie robione jest na balkonie, w temperaturze cieplejszej niż pokojowa, a wyszłyśmy tylko na dwie minuty bo lepsze światło do zdjęcia. Zmartwionym melduję że dziecko się nie rozchorowało i ogólnie wciąż ma się dobrze).
2. Rożek
Podobnie jak u Dominiki, kompletnie zbędny. Nie kupowałyśmy żadnego, jeden odziedziczyłyśmy po ciotce M., matce córki M., która przed tygodniem miała komunię, kiedy to zleciało!? (dzięki M!) Rożek jak rożek, działa jak ma działać, ładny jest też. Raz go użyłam do karmienia w parku i do tego się sprawdził super, bo łatwiej go zmieścić w koszyku wózka niż rogal do karmienia. Ale jako że M. nie cierpi być zawijana w cokolwiek (na szczęście nie zainwestowałam w woombie!) rożek leży odłogiem i czeka na lepsze czasy.
(obrazek stąd)
3. Niedrapki
Po raz kolejny jak u Domi, niedrapki kompletnie się nie przydały. Ja nawet nie kupowałam niedrapek, mieliśmy jedne od teściowej, które były w noworodkowym zestawie od Mamas&Papas (tym), a stwierdziłam że jak się sprawdzą to najwyżej dokupię i przytomnie nie kupowałam na zapas. Nie sprawdziły się niedrapki nie dlatego że Milly się nie drapała, bo gdyby mogła to by się drapała na potęgę (parę szram sobie urządziła na dziobie, nie powiem), ale Towarzysz Mąż czyli Tata załatwił problem obcinając paznokcie (obcinarką dziecięcą. Planowałam obgryzać, ale nie wyszło, bo się bałam, więc Towarzysz Mąż przejął pałeczkę i to on obcina Millusine pazurki) i tym sposobem skończyło się drapanie. Do tej pory zresztą M. nie cierpi mieć czegokolwiek na rękach, wywijane niedrapki od pajacyków muszą pozostać wywinięte, bo podnosi córka alarm kiedy nie są. Mam nadzieję że fobia do zimy jej przejdzie.
(obrazek stąd)
4. Wanna na stelażu
'Wanienkę' dostaliśmy od A.B.-B. W cudzysłowie, bo 'wanienka' słusznych rozmiarów. Około siedmioletnie dziecko dałoby się w niej wykąpać, spokojnie. Za prezent byliśmy niezmiernie wdzięczni, nie mniej jednak okazało się że kompletnie się nie sprawdza. Za dużo wody trzeba do tego ustrojstwa nalać, żeby wykąpać 2,7-kilowe dziecko. I jeszcze nalać to pół biedy, ale wylać to dopiero problem! Plecy do wymiany (ha, a ponoć stelaż miał być żeby plecom było lepiej). Wanienkę zostawiamy na czasy kiedy M. będzie większa i włożymy ja po prostu do dużej wanny żeby nie lać tyle wody, a wystarczy ją przechylić na bok żeby opróżnić (bo nosić się tego nie da. Noj nie da). Póki co zainwestowaliśmy dwie dychy w wanienkę z Ikei (tą) która jest bardziej odpowiednia rozmiarowo i kąpiemy Mill na stole w kuchni.
(obrazek stąd) Ta wanienka jest zdecydowanie mniejszych rozmiarów i zdecydowanie bardziej się sprawdza niż standardowych rozmiarów wanienki niemowlęce.
5. Szmatki/ręczniczki Ikea
Ktoś mi je polecał (ale jak Boga kocham, nie pamiętam kto!) kiedy byłam na etapie kompletowania wyprawki dla Milly. Że niby świetnie się sprawdzają, bo tu się uleje, tu pobrudzi, tu cyc siknie mlekiem i te sprawy. Podłożyłam parodniowej Mill taką (wypraną i wyprasowaną, żeby nie było) szmatkę pod buzię do spania bo jej się ulewało (zresztą do tej pory jej się ulewa, taki model) i niechcący zmasakrowałam jej połowę twarzy (ta strona która dotykała pieluszki była mega sucha i podrapana, do czerwoności wręcz). Także kuchnia wzbogaciła się o 10 szmatek, a my zostałyśmy przy hicie znanym od wieków - pieluszkach tetrowych.
(obrazek stąd)
Ikea twierdzi że to bawełna, miękka i przyjemna dla skóry dziecka. Jak miękka i przyjemna można zobaczyć na zdjęciu poniżej.
6. Półśpiochy (zwłaszcza lekko za duże) i za duże śpiochy (a na początku nawet rozmiar 50 był za duży)
Kiedy nie miałam jeszcze dziecka i robiłam rekonesans ubranek dziecięcych (tu i tu) półśpiochy wydawały mi się cudownym rozwiązaniem. Jeden ciuch zamiast trzech (spodnie + dwie skarpetki), mniej roboty z przebieraniem. I teoretycznie rzeczywiście tak powinno być. Praktycznie półśpiochy (i pajace, które są lekko za duże w sumie tak samo działają) kompletnie się u nas nie sprawdziły... Bo Milly jako że ma coś z piłkarza (o tym było tu) kopie tymi swoimi słodkimi kończynkami tak, że stopę z miejsca na stopę wykopuje (nawet przy półśpiochach niemalże obcisłych, a to talent jest!) i się wkurza że ma stopę nie tam gdzie trzeba. Rozwiązaniem tego problemu podpowiedzianym przez położną jest nakładanie skarpetek na tą część stopową, wtedy nie ma szans się wykopać (choć, jak się okazuje, wszystko zależy też od rozmiaru skarpetek i niewątpliwego talentu progenitury). Tylko wtedy idea półśpiochów się kompletnie traci i równie dobrze można ubrać gatki i skarpetki. Półśpiochom na tym etapie mówimy więc nie.
A oto patent ze skarpetkami na przykładzie za dużych śpiochów. To znaczy wtedy - w okolicach Wielkanocy - za dużych, bo teraz bynajmniej za duże nie są, wręcz przeciwnie, Millusine dni w nich są już ewidentnie policzone. A szkoda, bo są fantastyczne i bardzo bardzo je lubię i Milly w nich też.
7. Kołderka do łóżeczka/kołyski
Łóżeczka nie mamy, tylko kołyskę (a o tym tu). Łóżeczko ma M. u rodziców. O ile kołyska jest cudowna (dzięki A.B-B!!!!) o tyle pościel do niej już córeczce nie spasowała. Wkurza ją kołdra i zdecydowanie spokojniej i lepiej śpi pod kocykiem albo dwoma. A jak jej za ciepło to kocyk (albo dwa) skopie, z kołderką nie szło jej tak łatwo. Może to kwestia pory roku i zimą pójdzie lepiej, ale póki co nie zmuszam młodej do kołdry skoro dobrze jej pod kocykiem (albo dwoma).
A oto kocykowa Milly:
8. Staniki do karmienia Mothercare
Zamówiłam u teściowej mój rozmiar z końcówki ciąży. Yyy... Okazał się kompletnie nietrafiony tuż po porodzie (z 80 GG do 70L a nawet 65M), w ogóle nie trzyma tego co ma trzymać i sprawia że mój biust wygląda co najmniej nieatrakcyjnie (co można zobaczyć tu). Nie nie i jeszcze raz nie.
zdjęcie autoplagiat z tego posta
I cycki, dosłownie, na brzuchu:/
9. Pluszaki
Niektóre są nawet urocze. Wszystkie dostajemy w prezentach. Głównie od ludzi którzy nie mają dzieci albo nie mieli ich dawno (jak moja babcia, na przykład). Zwłaszcza te wielkich rozmiarów. Albo wyjątkowo brzydkie i chińskie (kolejny raz - babcia i babcine koleżanki wiodą tu prym). Radocha dla Milly żadna, bo ona zabawek jeszcze zbytnio nie kuma (chyba że to tak, awansem, na czas kiedy pluszaki lubić zacznie). Graci to nasze małe mieszkanie i zbiera kurz. Może kiedy M. będzie starsza je docenię, póki co - noł-noł.
Niektóre są nawet urocze. Wszystkie dostajemy w prezentach. Głównie od ludzi którzy nie mają dzieci albo nie mieli ich dawno (jak moja babcia, na przykład). Zwłaszcza te wielkich rozmiarów. Albo wyjątkowo brzydkie i chińskie (kolejny raz - babcia i babcine koleżanki wiodą tu prym). Radocha dla Milly żadna, bo ona zabawek jeszcze zbytnio nie kuma (chyba że to tak, awansem, na czas kiedy pluszaki lubić zacznie). Graci to nasze małe mieszkanie i zbiera kurz. Może kiedy M. będzie starsza je docenię, póki co - noł-noł.
10. Gratisowe poradniki ze szpitala
Pełne bzdur sprzedawanych przez producentów kosmetyków pielęgnacyjnych/akcesoriów do karmienia i innych producentów szmerów-bajerów. Wszystko jest dobre i wspaniałe, a że napakowane chemią i często-gęsto uczulające to już przecież nie ma żadnego znaczenia. Najbardziej kocham teksty o diecie matki karmiącej, które czasem przeczą same sobie (w odległości dwóch stron - pierwszy z brzegu przykład - wszystko co jesz ma być gotowane bądź gotowane na parze i lekkostrawne, dwie strony dalej - dużo świeżych warzyw i owoców - które bynajmniej niekoniecznie są lekkostrawne, albo - polecane: produkty zaierające wapń, tj. mleko, jogurty, sery - a na kolejnej stronie mleko jako produkt zakazany - WTF?!). Także nie, darmowym lekturo-broszurom też mówię nie.
(zdjęcie stąd)
Wsioooo. A u Was? Macie coś co się nie sprawdziło na swoich listach? A może któreś z moich/naszych kitów to Wasze hity?
Pozdrawiamy,
z&m
Świetna lista! zgadzam się w calej rozciaglosci. Szczególnie z tymi stanikami! Masakra!!! Zamist tetrówek do buzi polecam pieluszki bambusowe z Maylilly, mięciutkie są o wiele bardziej niz tetra i mają fajne wzorki. Chusta mi osobiście bardzo się przydała. No i w łóżeczku spią tylko ciuchy, bo my w trójeczkę się kokosimy :);)
ReplyDeleteMuszę te pieluszki bambusowe obcykać, zamiast kocyków na spacerki w ten upał też będą fajne, dzięki za polecenie! I fajnie że Wam się chusta sprawdziła, ja ciągle liczę na to że M. się do naszej też przekona... W łóżku śpi Milly sama a na kokoszenie trójkowe przychodzi rano albo w dzień :)
DeleteNie wiem jak jest w realu, ale na tym zdjęciu z chustą Milly jest stanowczo za daleko od Ciebie, pewnie dlatego, że chusta jest za słabo dociągnięta. Musi być naprawdę bardzo ciasno, na początku mi się wydawało wręcz, że robię dziecku krzywdę i że zaraz je zgniotę. Przy ciasno zawiązanej chuście, u małego dziecka, głowa jest wciśnięta w Twoją klatkę piersiową. Może Milly po prostu niewygodnie? :)
ReplyDeleteNa tym zdjęciu Milly jest tak daleko żeby było ją widać :) Normalnie jest dociągnięta, ale ciągle jej nie pasuje:/ Może z elastyczną było by lepiej, może ona jest po prostu za mała na tkaną, ja nie wiem... Może rzeczywiście jej niewygodnie. Tulę uwielbia, ale póki nie dostanę potwierdzenia od fizjoterapeuty że wszystko jest ok to staram się jej nie nosić.
DeleteNo kolejna lista, która daje do myślenia... Też jestem najarana na chustę, mam nadzieję że nam wyjdzie. Tak jak jestem najarana na pieluszki wielorazowe, ale im częściej o tym myślę tym bardziej mi się nie chce :/ Lenistwo bierze górę i podejście w stylu - i tak będzie dużo roboty....
ReplyDeletePóki co zgadzam się z wannienką, która powinna być poręczna i wygodna no i z pluszakami, które są kurzołapami...
O, o wielorazowym pieluchowaniu też myślałam, ale zdałam sobie sprawę z tego że ledwo wyrabiam z praniem dla naszej trójki (a w ciąży dla naszej dwójki) więc się poddałam zanim zaczęłam. Do chusty mam nadzieję jeszcze się M. przekona.
DeleteMała wanienka sprawdza się super, a pluszaki może rzeczywiście muszą jeszcze poczekać...
Wanienkę na stelażu używałam i przy synu i teraz - dla mnie to bardzo przydatna sprawa. Podobnie rożek był używany, a teraz leży rozłożony i córka na nim śpi. Każdemu co innego służy..
ReplyDeleteNo jasne, dlatego post nazywa się NASZE kity :)
DeleteJak dla mnie półśpiochy to niezbędny element dziecięcej garderoby :) Właściwie ubieram Lenkę w półśpiochy codziennie, do tego body i gotowe. Do przewijania wystarczy zdjąć i robić swoje. Jak dla mnie rewelacja. Z kolei nie przepadam za pajacykami.
ReplyDeleteJa pajacyki kocham! Ale tylko te w dobrym rozmiarze :) Półśpiochy - też myślałam że będzie tak jak u Ciebie i rewelacja, no ale może Lenka tak nie kopie, bo Milly ewidentnie półśpiochów nie kmini (niestety!)
DeleteNo to u mnie w takiej kolejności. Absolutny hit nr 1: woombie, aktualnie już drugi rozmiar, pierwszy sprzedany, za całkiem sensowną kasę, hit nr 2: pajacyki/półśpiochy-od początku ulubiona część garderoby, powoli przechodzimy na bardziej dorosłe ciuszki, no ale pajace uwielbiam i już:) hit nr 3: niedrapki. Oczywiście to już historia. W szpitalu powiedziano nam, że paznokcie dopiero po miesiącu do obcięcia (wtf?? oczywiście szpony były już tak długie, że zrobiliśmy to wcześniej). No, ale ten element pielęgnacji był dla mnie najtrudniejszy wtedy:)Także niedrapki eksploatowane były, że hej:)
ReplyDeleteJa byłam mega napalona na woombie i stwierdziłam że pierwsze oznaki kolki i zamawiam... Ale na szczęście (tfu tfu i odpukać w niemalowane!) obyło się bez kolek a córka okazała się egzemplarzem nieowijalnym :) Pajacyki też na początku kochałam (te najmniejsze najbardziej!:) i zresztą ciągle lubię... Półśpiochy jednak nam nie leżą, nie nie. I czemu nie obcinać przez miesiąc paznokci, que!? Nam położna kazała właśnie obciąć zaraz po przyjściu do domu i odradziła niedrapki bo blokują mnóstwo ważnych receptorów... Co szpital to obyczaj, widać :)
DeleteBo, cytuję "się rozwarstwiają" :)
DeleteYyyy... No i? Nasze się nie rozwarstwiły!!!!
DeleteU nas kitem okazał się rogal do karmienia, chociaż pewnie dlatego, że dostałam go dopiero przy trzecim dziecku, i więcej mi przeszkadzał, niż pomagał (dwójkę wykarmiłam bez, ewentualnie z podłożonym zwykłym jaśkiem, i jakoś nie umiałam się odnaleźć z tym rogalem). Chusta sprawdziła się przy średnim, ale przy małym już nie. Rożek - uwielbiany (niestety dość szybko wyrastali). Staniki do karmienia - tu zgadzam się z Tobą w 100%, nic nie trzymają, wyrzucona kasa. A wanienkę na stelażu bardzo sobie ceniłam, wypracowałam system przechylania jej, żeby wylać wodę, bo podnieść i przenieść absolutnie nie byłam w stanie.
ReplyDeleteO widzisz, a u mnie rogal to absolutny HIT i nie lubię karmić bez niego (choć pewnie gdybym go nie miała to rożek byłby w hitach nie w kitach :) Fajnie że masz system do wanienki i że choć przy średnim się chusta sprawdziła... W ogóle trójka dzieci - mega RESPECT! :)))
Deleteu nas hitem były wszystkie śpioszki i pół śpioszki :) a z pluszakami to jeszcze przyjdzie pora, zobaczysz Ben kocha swoje pluszaki, tuli, całuje, głaszcze, choć ja przejrzałam wszystkie co dostaliśmy i zostawiłam tylko te najładniejsze, lub ulubione, reszty się pozbyłam bez skrupułów :) Mamy tak do 10 sztuk i wystarczy całkowicie. Co do reszty, to całkowicie się zgadzam!
ReplyDeleteŚpioszki tak, półśpioszki nie-e :) A system max 10 pluszaków - podoba mi się. I pies Bena wcale nie jest brzydki! :)
DeleteAhh ! Bo pewnie gdyby wanienka była mniejsza lepiej by się sprawdziła :) ja mam malutką dlatego jestem zachwycona nią :)
ReplyDeleteCo do pluszaków to współczuję, my mamy na szczęście zaledwie kilka !
O stanikach zdanie wyrobiłam sobie w 1 m. karmienia, że bez fiszbin to jedna wielka kupa, używałam takowy tylko w nocy żeby mnie nie uciskały a wkładki laktacyjne coś musiało trzymać :)
A te ręczniczki z ikei tragedia !! Nieźle ją podrapały ! Nie ma to jednak jak tetra ;)
Ja teraz czekam na macierzyński i lecę jednak po otulacz bambusowy, nie otulam już ale przyda się po to by przykrywać młodą w tym upale bo cieńsze to niż kocyk a grubsze niż zwykła pielucha ( no i przyjemniejsze w dotyku ;) )
A Milly jest cudowna jak zwykle ! Szkoda że mieszkacie tak daleko bo z chęcią bym wzięła w ramiona tą Twoją kruszynę !
Hahha, co do staników to mam identycznie - choć mówiąc szczerze bez fiszbin mam z końcówki ciąży z M&S które Towarzysz Mąż mi przywiózł w prezencie świątecznym i są sto razy lepsze od tych z Mothercare i to właśnie ich używam w nocy. I co prawda nie mają tych otwieranych klapek ale mi to nie robi, bo śpię w koszulkach na ramiączkach i ściągam ramiączko razem z ramiączkiem od stanika i nie ma problemu :)
DeleteTe ręczniki to masakra, zgadzam się. Wiesz jakie ja miałam wyrzuty sumienia!?!?!?
Otulacz bambusowy też chcę, właśnie w tym samym celu, bo otulanie u nas nie przejdzie :)
A Milly jest cudowna podobnie jak Twoja Małgosia. Mieszkamy daleko, ale od czego są wakacje? :D
u mnie rożki są 3 i wszystkie w ruchu, teraz już mniejszym bo ciepło ale wieczorem jak mały nie chce zasnąć to go pakuję do rożka i wtedy szybciej się uspokaja. Ze skarpetkami na pajacach męczę się i ja ale znowu z gołej stopy zawsze po 5 minutach skarpety skopane i już sił nie mam szukać tego po całym łóżeczku. Te ściereczki z ikei kupiłam i ja , byłam dumna z mego geniuszu bo niby takie praktyczne będą. A to faktycznie ostre jak papier ścierny.
ReplyDeleteO widzisz, to masz Grzesia z tych lubiących się otulać, Milly tego nie cierpi. A skarpetki... Milly też skopuje, ale tylko te za duże. Tych w dobrym rozmiarze nie ma szans skopać :) A teraz jest tak ciepło że w ogóle gołe nóżki rządzą :) Ściereczki kit nad kity :/
DeleteHm... z rzeczy, które nam się nie sprawdziły to będą głównie używane ubranka od teściowej (!), niedrapki (nikt ich chyba nie używa!) i ciuchy na rozm. 50 i niektóre 56 ;) Reszta super.
ReplyDeleteUżywane ubranka od teściowej, hahahah!!!! Tylko w Instytucie Doświadczeń :p Jak zobaczysz komentarze wyżej to zobaczysz że jednak ktoś ich używa. I na paru blogach które czytam też dziewczyny używały. U nas nie-e. A ciuchy na 50 i 56 to nasz absolutny HIT bo na M. było wszystko za duże na początku, a w czymś trzeba chodzić, choćby tylko przez miesiąc (choć ona dopiero po 6 tygodniach wyrosła z pierwszych śpiochów:))))
DeleteNo to lecim :) Byłam strasznie pro-chustowa dopóki nie zobaczyłam ile te cholerstwa kosztują i jak się je wiąże. Spasowałam. Rożki są po prostu cudne, milusie, wspaniałe, urocze i... niepotrzebne. Niestety w ciążowym szale zdążyłam kupić dwa, bo ładne. Łapki niedrapki też nie były potrzebne ani razu.
ReplyDeleteCo do ręczniczków Ikea to my od początku używałyśmy starej dobrej tetry, ale powiem Ci, że byłaś odważna podkładając je takiemu maleństwu pod buzię. Ja bym się bała, że je na siebie zarzuci i nawet jeśli się nie udusi (no raczej taką szmatką to trudno), to się bardzo wystraszy. Kiki kiedyś (mający chyba z 5 - 6 m-cy), zarzuciła sobie na twarz kocyk i potwornie się wystraszyła ;)
Za to z kołderką u nas jest inaczej. Znaczy było, bo teraz jest ciepło. Ewciak spał pod nią przez całą prawie zimę i dopiero gdzieś tak w lutym przerzuciłyśmy się na śpiworki, które są moim hitem. I tutaj moje wymądrzanie się, które możesz spokojnie zignorować, bo wiem, że nikt nie wie o dziecku tyle co matka :) Z moich doświadczeń i wszystkiego co słyszałam od starszego pokolenia to takie maluchy nie skopują z siebie nakrycia, bo im gorąco, tylko skopują je po prostu. Jak mówię - moje doświadczenia to potwierdziły. Niemniej jeśli kocyki się sprawdzają to nie ma przecież powodu nic zmieniać, nie?
A półśpiochów bym na Twoim miejscu jeszcze nie skreślała ;) Kitka tak samo wszystkie skopywała w tempie błyskawicy. Zaczęły być praktyczne tak w wieku 4 - 5 m-cy.
1. No z chustą jest ciężko, ale ciągle walczymy... Choć z coraz mniejszym zapałem :/
Delete2. Stara dobra tetra jest najlepsza i nie mogę uwierzyć że o niej zapomniałam kompletując wyprawkę (na szczęście szybko nadrobiłam braki :) Nie bałam się że się udusi, nie przyszło mi to do głowy że może... Ciągle nie sądzę żeby było to jakieś wielkie zagrożenie - jej głowa pośrodku tego ręczniczka zajmuje jego większość, więc choćby się uparła go zarzucać to fizycznie nie da rady bo nie ma czym, jako że ta wystająca spoza głowy część jest po prostu za krótka...
3. Paweł Zawitkowski, że niby ekspert od dzieci, twierdzi że mają mieć możliwość skopania kołderki albo kocyka jak im nie pasuje i ma się ich nie przykrywać na siłę. Może starsze pokolenie ma inną szkołę, ale tak jak piszesz, ja słucham intuicji i własnego dziecka, zwłaszcza że ona nie skopuje żeby skopywać i za każdym razem kiedy ją przykrywam, tylko raptem parę razy ten koc skopała jak jej ewidentnie nie pasował (ja też wyjmuję nogę z kołdry jak mi za gorąco, więc nie będę dziecka zmuszać żeby nie wyjmowało) - więc widać doświadczenia mamy inne :) Ale widać ile dzieci tyle doświadczeń :)
4. Półśpiochów nie skreślam, tak jak piszesz, czekam na lepsze czasy :))))
This comment has been removed by the author.
DeleteCo do skopywania, to mówię - nie upieram się :) Mój krasnal skopuje dla samego skopywania, bo przecież te małe stopy nie mogą sobie leżeć bezczynnie, prawda? ;) Skoro Milly tak nie robi, to znaczy, że widać naprawdę jej gorąco. Ale właśnie o to, kurczę, chodzi! Ja wiem, że są pewne uniwersalne zasady, ale każda matka wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka! Dlatego raczej jestem ostrożna z krytyką czyichś metod pielęgnacyjno - wychowawczych i oczekuję też, że nikt mnie nie będzie krytykował "w ciemno" tylko dlatego, że jego dziecko ma inaczej.
DeleteNiedrapki faktycznie nieprzydatne, u nas również obcinającym jest mąż.. i zgadzam się co do pluszaków, sama je lubię, ale odkąd przychodzi do nas dużo gości, musiałam wybrać te naprawdę ładne a resztę spakowałam do reklamówek i oddałam teściowej na prezenty dla dzieci w szkole (jest nauczycielką) na dzień dziecka. Więc już nie muszę patrzeć na ten nadmiar. Rożki - u nas się sprawdziły przy obu maluchach, ale krótko - przez jakiś miesiąc najwyżej, i to pewnie dlatego, że nie miałam rogala do karmenia. Wanienka ze stelażem - nasza jest super, ale też głownie dlatego że ma odpływ. Gdy kończę kąpać małą wyciągam korek i woda sobie spływa do wanny sama:) A zamiast kołderek (których ogólnie takie maluchy nie powinny używać ze względów bezpieczeństwa) polecam Ci śpiworki, z których nie da się rozkopać, ale też na buzię się nie da przypadkiem założyć. Oczywiście tylko na noc,za dnia najlepsze kocyki, a teraz to chyba cieniutkie pieluszki przy tej pogodzie :)
ReplyDeleteOooo, widzisz, to już wiem co zrobić z nadmiarem pluszaków od babci (bo serio, niektóre są tak brzydkie że nawet podać dalej wstyd). Rożki, podejrzewam, też by się u nas sprawdziły gdyby nie rogal do karmienia więc odwrotnie niż u Was :) Śpiworek mamy jeden, ale Mill go nie za bardzo lubi a ja póki co jej nie zmuszam. Przy tej pogodzie tylko pieluszki, si, si!
DeleteU mnie na razie chusta wyrasta na hit, a wózek na kit. Chyba wzięła sobie do serca moje postanowienia i rekonesanse ciążowe.
ReplyDeleteWanienkę mamy tę samą, Tomek sobie chwali. Większej nie potrzeba.
A niedrapki okazały się kitem w trzeciej sekundzie ich użycia. :D
No to fajnie że Wam chusta działa, też bym chciała! A co z wózkiem nie halo?
DeleteJa mam tylko problem z porządnym doszorowaniem tej wanienki z oliwki, ale walczę :)
Niedrapki... No kit, kit!