Wednesday 7 May 2014

M2 Klocek

Dzień rozpoczęłyśmy o 8:20, kiedy zadzwonił telefon. Numer nieznany, których zwykle nie odbieram, ale o 8:20 kiedy człowiek jeszcze w głębokim półśnie (może być głęboki półsen?) po niespaniu między 4 a 5:30 rano bo córeczka miała taki kaprys, wszystko się może zdarzyć, tak więc zdarzyło się i mnie odebrać telefon od nieznanego numeru.

Na szczęście odebrałam, bo była to moja pediatra, która zapomniała komórki z domu więc dzwoniła z przychodniowego telefonu, żebym była wcześniej (bo wizytę miałyśmy na 12:50) bo skonsultowała moją pupę (w sensie pupę Milly i mój z nią problem) ze swoimi koleżankami od noworodków i ma na nią pomysł i się nie może na nas doczekać. Wyrwana ze snu zebrałam się w pięć sekund więc (no dobra, 10 minut, ale jak na stanu od spania i piżamy do wyjścia z domu to jak na babę to jak 5 sekund) i poszłam na ratunek pupie.

Dowiedziałam się tym samym że NIE MA TRAGEDII! Pani doktor po tym jak ostatnio wyglądała pupa M. spodziewała się dalszej masakry ('bo te pupy bywają właśnie takie problematyczne') a nawet coś się ruszyło do przodu i jest nieźle a wręcz dobrze. Możemy odstawić antybiotyk i przerzucić się na Tormentalum (koleżanka od noworodków doradziła Tormentiol ale moja przytomna pediatra zauważyła że on ma kwas borny którego się dla noworodków w ogóle nie poleca a wręcz przeciwnie).

Poza tym klasyka - czyli ważenie i - po raz pierwszy od urodzenia - mierzenie. Oto co zastałyśmy:


(i tak, skopałam skarpetkę!)

4130?! Z 2700? W 5,5 tygodnia? Niezły klocek mi urósł, nie?

Poza tym mega respekt dziewczyny które rodzicie 4kilowe dzieci. Mnie się ona teraz wydaje ultragigantem!

Dzień dobrych wiadomości, tak więc. Popołudnie u dziadków też dziecko przeżyło, i to całkiem w porzo, poza tym że zostawiłam jej ZA MAŁO jedzenia (120 ml w dwóch butelkach na niecałe 4 hz karmieniem tuż przed wyjściem włącznie) - no cóż, następnym razem zostawię więcej. Człowiek się uczy (na błędach) całe życie, a jakoś nie boję się że ją zagłodzę na amen. Ale mam pytanie techniczne do odciągających pokarm na zapas - jak Wy to robicie? Ja musiałabym chyba codziennie siedzieć i odciągać i mrozić, bo w razie jakiegoś niespodziewanego wyjścia albo takiej sytuacji jak dzisiaj, czyli ponadprzeciętnego głodomorka, jakieś zapasy muszę mieć. Odciągacie o jakiejś stałej porze? jakieś konkretne ilości? Z obu piersi czy z jednej? Mieszacie pokarm z różych ściągnięć w obrębie tego samego dnia? Wychodzi na to że jestem kompletnym laktacyjnym laikiem więc proszę o rady, są na wagę złota!

Ściskamy ciepło,

Tyjąca M. i niestety nie chudnąca (ale i nie tyjąca też) z.-

15 comments:

  1. Rośnie pięknie! Ja planuję na jutro większe wyjście (Silesia! Ikea!), bo kłótnie małżeńskie na poziomie maksymalnym. Czas pójść a nie tylko zazdrościć, że on chodzi. W związku z tym od wczoraj gromadzę w zamrażarce pokarm na kilka godzin mojej nieobecności. Peszek - Polka na jedno posiedzenie ściąga 150-200ml. (150 na mały głód). Więc ściągam jak szalona. Najlepiej po nocy, kiedy piersi są mega pełne, karmię małą z prawej, a potem opróżniam lewą laktatorem (100ml. w 5 minut). Czasem też jak mamy dłuższą dżemkę w dzień to robię tak samo (po godzinie, dwóch od zaśnięcia). I przed pójściem spać - jak się obudzi będę ją karmić z nieodciągniętej. Chowam pokarm do lodówki i po pół godzinie do zamrażarki (wyczytałam gdzieś, że nie należy mrozić od razu bo coś tam odżywcze bla bla). Lepiej mrozić w małych ilościach bo potem jak odmrażasz a mała nie spije Ci wszystkiego na raz to nie możesz takiego mleka trzymać za długo, podgrzewać drugi raz nie wypada. Mrożę po 70-80ml. Czasem Pola chce się po prostu napić i po 50-ce już dziękuje. Wolę wylać 20-30ml niż 50 albo 100. A jakbyś miała miliard pytań polecam forum na gazeta.pl Karmiące Piersią Inaczej (http://forum.gazeta.pl/forum/f,46749,Karmiace_Piersia_Inaczej.html). To zbiór lasek, które "zawodowo" odciągają i karmią z butli (praca, wybór, studia itp.). Na forum znajdziesz miliardy porad i odpowiedzi na wszystkie problemy związane z odciąganiem mleka. Uratowały mnie już kilka razy - korzystaj.

    ReplyDelete
  2. Ja staram się odciągać wieczorami metodą 7:5:3 tak abym miała "coś" na noc kiedy mały płacze bo nie może się przyssać dobrze. Przyznam, że jeszcze nigdy nie mroziłam, trzymam w lodówce i zawsze schodzi na bieżąco. Wiem, że nie należy mieszać pokarmu odciąganego w różnych porach dnia. Swoją drogą u mnie słabo z tą laktacją, jak odciągam pokarm to mi wychodzi 100ml ale z obu piersi więc nie ciekawie. Boję się, że mam piersi po mamie, która karmiła tylko 2 miesiące a potem bank pusty :(

    ReplyDelete
    Replies
    1. Im więcej/częściej karmisz lub odciągasz (chodzi o pobudzenie brodawek) - tym więcej będziesz miała mleka. A jak zauważysz, że się kończy - szoruj do poradni laktacyjnej. Nasze mamy miały przechlapane, bo były zdane tylko na siebie. Teraz sposobów co nie miara i jakbyśmy chciały możemy karmić dzieciaki do 18-ki ;)

      Delete
    2. Dzięki za rady dziewczyny! U mnie z odciąganiem słabizna total - metod 7:5:3 właśnie wychodzi mi max 60-70 ml i nie chce więcej:/ Konsultowałam już to z położną i próbuję trochę to rozhulać, ale prawdopodobnie mam kryzys laktacyjny, który sam powinien przejść, więc póki co nie bawię się w herbatki-sratki tylko próbuję odciągać parę razy dziennie. Grunt że M. się najada!

      Delete
  3. ślicznie Wam rośnie Milly :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. :) Ano rośnie. Choć liczba jej podbródków zdecydowanie przekracza standard ;)

      Delete
  4. Kochana ponieważ z laktatorem byłam niespełna rok za pan brat, z własniego doświadczenia mogę powiedzieć, że w miare systematyczne odciąganie w określonych godzinach przynosiło niewiarygodne rezultaty , w sensie mozna by było rozkręcić interes letni - zdrowe lody na patyku dla dzieci :) ;) mleko było wszędzie pomrożone (max 6 m-cy) opisane i ponieważ ja ściagałam co 3 godziny więc dolewałam do poprzedniego, wiem wiem że co 3 godz. może brzmi zaskakująco ( w sensie że tak często) ale Nikola nie chciała piersi od początku więc nie pozostało mi nic innego jak dla niej odciągać i podawać z butelki i tak się udało rok czasu ( ręcznie aj ) :), jak wspomniałam mleka było na tyle że mogłabym sobie wtedy pozwolic na wyjazd 2 tygodniowy nie obawiając się że będzie głodować :), przy Zuzi było podobnie, na szczęście ona chętnie złapała piers ale niestety musiałam wylądować w szpitalu kiedy ona miała 6 tygodni i aby utrzymac laktacje ściągałam co 3, 4 h pokarm i udało się, mleka było wystarczająco że nie trzeba było jej dokarmiać sztucznym. Myślę, że może nie koniecznie po każdym karmieniu ale co 2-gie, 3-cie ściagaj sobie do pojemniczka albo woreczka i zamrażaj ewentualnie zostawiaj w lodówce (max 2 -3 dni) :) i w razie wyjścia będziesz spokojna o zapasy mleka :) a nie na ostatnią chwilę, po co się niepotrzebnie sztresować :D.
    Dziubdziuś mały jest Uroczy :* ściskamy mocno <3 A.Sz.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ręcznie! Co trzy godziny! Ajjj... W takiej sytuacji na pewno i na bank zmieniłabym laktator na elektryczny. Ja mam od początku elektryczny i mimo całej mojej antypatii do laktatora i tak uważam że jest mniejszym złem :) Ja co trzy godziny nie mam szans odciągać no bo przecież coś musi zostać dla Milly, która problemu z cyckiem nie ma, a nie chcę aż tak rozhulać laktacji żeby nie móc robić nic poza ściąganiem pokarmu :)))) Ściągam teraz 2-3 razy dziennie max (ciężko się wstrzelić z rozkładem dnia plus tak, żeby ona była akurat najedzona, ale żeby minęło wystarczająco dużo czasu dla zapasów do uzupełnienia,,,) Ale jakoś dajemy radę! A pojemniczki/woreczki masz do polecenia jakieś konkretne? Ja na razie lecę na gratisach, ale muszę dokupić jeszcze trochę na pewno, i fajnie by było wiedzieć co warto:)

      Odściskujemy! Z.C.

      Delete
  5. hej, no ale piękna jest Twoja Milly, i jaka stylówa że hej, niech się schowają pajacyki, zaczyna się strojenie dziewcząt! A ze skarpetkami to tak, znamy, też mam takiego małego skarpetkowego rebelianta w domu, ciągle musi którąś skopac :)
    Co do odciągania to Ci wiele nie pomogę, gdybym chciała to pewnie bym mogła odciągać nocą bo pełno tego mam, a młoda śpi i śpi i śpi i czeka z jedzeniem do rana. Ale wiesz co.. wolę spać, więc nie odciągam. Wcale nie odciągam. Gdy muszę wyjść zostawiam mm, i myślę że nic jej się nie stanie jak raz - dwa razy w tygodniu dostanie modyfikowane. Poza tym przecież karmię ją na życzenie. A nie odciągam raz: bo nie lubię laktatora i samego procesu odciągania. Dwa - popyt rodzi podaż - czym więcej odciągnę tym więcej się naprodukuje.. a ja dziękuję za więcej :)))

    ReplyDelete
    Replies
    1. No ba, stylówa musi być :ppp

      Jeśli chodzi o MM to Towarzysz Mąż ma IDENTYCZNE podejście jak Ty i ja w sumie po cichu się z nim zgadzam, ale nie wiedzieć czemu się zaparłam żeby karmić wyłącznie piersią (hmmm... może dlatego że daję radę w miarę bezproblemowo, i jak czytam o tym jak się dziewczyny poświęcają w ramach laktacji to zwyczajnie mi głupio jej dać MM skoro nie muszę i wynika to tylko z mojej wygody, yyy... Podejrzewam że to dlatego że jest pierwszym dzieckiem a nad pierwszym dzieckiem zawsze się wybitnie trzęsie, czyż nie?)

      Odciągania też nie lubię, ale się przyzwyczajam. Niech ma!:)

      Delete
  6. Ja na początku ściągałam a potem robiłam jak Ruby, zostawiałam z mm, tylko najpierw sprawdzałam czy w ogóle dzieciak je zje i miałam spokojną głowę że na pewno nie zabraknie a ja nie musiałam się męczyć z laktatorem ( ręcznym.. brr.. następny na bank, na milion procent będzie elektryczny ! ). Jak młoda zaczęła przesypiać noce to odciągałam rano na pełnych cyckach i wtedy szło bardzo sprawnie. Podobno mleko po nocy jest bardziej tłuste i bardziej kaloryczne dlatego warto takie podawać dzidziowi na kolację żeby dłużej spało ;)

    Cieszę się że z pupą nie jest tak źle ! Tylko już żeby zdrowa w końcu była ! :)

    Moja kluska ważyła 200g mniej niż Milenka teraz więc był niezły kolos do wypchnięcia :D ciekawe jak to będzie z następnym? Mogłoby być drobniejsze ! :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie, ja toczę z Towarzyszem Mężem boje o MM, ciekawe czy polegnę (nie planuję!). Ja wiem że on to w trosce o mnie i moją wygodę, ale kurka, jak się zaparłam żeby karmić piersią to karmię, zwłaszcza że nie kosztuje mnie to nie-wiadomo-ile-wysiłku (ok, no muszę poświęcić tą godzinę albo 1,5 dziennie na odciąganie, znam gorsze tragedie, poza tym multi-tasking typu blogowanie/czytanie i odciąganie w tym samym czasie, więc to się nawet jakby tak nie do końca liczy :p) i mógłby mi Towarzysz Mąż nie utrudniać :)

      Przesypiać noce... Yyy... Choc dziś Mill przeszła samą siebie i spała 5,5h! Ciągiem! Oł łał.


      Pupa się w końcu (w końcu!) goi ładnie, więc mam nadzieję że jeszcze tydzień max i dowiem się co to jest pupcia niemowlaka :))))

      A że Małgosza była klocek to wiem i mega podziwiam i współczuję, bo ja dziecka wielkości obecnej M. urodzić sobie kompletnie nie wyobrażam. Przecież tożto się nawet w brzuchu nie ma jak zmieścić, no bo jak, no ej! :)

      Następnym razem? To będzie następny raz jakoś rychło?:>

      Delete
    2. 1,5 h to całkiem sporo ! Ale właśnie, ręce masz wolne możesz uprzyjemniać sobie czas, a ja dwie ręce miałam zajęte i obolałe, jedynie ślepka w tv !
      Ja trochę uległam bo wszyscy wokół mnie nagonkę na mm robili, a Ty się nie daj w takim razie jak postanowiłaś ! :))
      Spoko, od tych pierwszych 5,5h się zaczyna :D Małgosia też dopiero po miesiącu zaczęła spać jakoś znośnie że mogłam się trochę bardziej wyspać.

      Cieszę się z pupki ! Nareszcie !

      Nie no, mam nadzieje że nie rychło :D Że M. jak wyjedzie to nie zostawi mnie w stanie błogosławionym :D Bardziej mam plan za rok albo dwa, ju noł łat aj min ? Do formy muszę wrócić, zapomnieć jak to jest być w ciąży bo wspomnienia ciągle żywe :D

      Delete
  7. Super pozazdrościć, bo moja Jula w kwietniu malo przytyła :-/ zobaczymy jaki bedzie maj. Chyba czeka mnie mleko modyfikowane ale walcze o pokarm

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to trzymam kciuki za pokarm, ale nie spinaj się za bardzo MM, przecież to nie jest żadne zło, nie ma co demonizować. Wiadomo, pierś najbardziej daje radę ze względu na te wszystkie przeciwciała i inne ćmoje boje, ale i MM jest jedzeniem i dzieciom się od niego żadna krzywda nie dzieje, więc nie ma co panikować. Buźka dla Julki! x

      Delete