Sunday 11 May 2014

M2 Klub Bebetto, piknik, facet z brodą i inne cuda-wianki

No tak, ledwo skończyłam połóg a już cierpię na permanentny niedoczas. Sorry blogu!

Wczoraj dzień zaczął się pięknie od pikniku na Dolinie Trzech Stawów (tak, wiem że z reguły mówi się 'w dolinie' ale tu się przyjęło mówić 'na Dolinie Trzech Stawów' i nie mam pojęcia dlaczego, ale tak się mówi to tak mówię i ja) organizowanego przez Judytę aka Mamę Silesię. Ruby Soho miała Spotkanie Mam Blogerek (o którym tu a u Judyty tu) na koniec połogu, kiedy ja byłam na porodówce i koniec połogu wydawał mi się czymś tak odległym jak Ju Es end Ej, a tu proszę - minęło jak z bicza strzelił i w ramach nagrody pocieszenia mnie się na koniec połogu trafił maminy dziewczyński piknik.

Było cudnie, co było do przewidzenia. Pogoda, mimo porannego deszczu, dopisała, słońce wylazło, była więc zielona trawka, kocyki (zazdrość dla specjalnych nieprzemakalnych piknikowych Judyty i Olgi! Muszę koniecznie taki nabyć, a cynk dostałam że są w Biedrze), dzieciaki, zakąski i ploteczki.

Było nas cztery, wózków Bebetto były cztery (dwie Luki i dwa Nika, i tak, wiem że się tego nie odmienia, ale odmienić mam kaprys więc odmieniam), dzieci było czworo w przekroju wiekowym od 6 tygodni do 1,5 roku, kocy też było cztery, zabawek i książeczek bliżej nieokreślona ilość i ogólnie... fajnie było!

Za tydzień też pójdziemy, a co mamy nie iść. Podobnie jak Olga z Instytutu Doświadczeń myślę, że fajnie jest o dzieciach gadać z osobami które dzieci mają, bo dla bezdzietnych znajomych, których jednak mam ciągle dość sporo, tematy 30 kup dziennie, odciągania pokarmu i doświadczeń z porodu to taki totalny kosmos jak dla mnie budowa rakiet NASA. Nie dziwię im się zresztą, dla mnie też był, zanim nie miałam dzieci.

Ale nie myślcie sobie że gadałyśmy tylko o dzieciach, każda obsesja ma swoje granice. Gadałyśmy też na przykład o teściach, a przede wszystkim teściowych i wyszło na jaw że jednej z nas cyjanek w kuchni teściowej szkodzi na przykład. I ogólnie było cudnie i śmiesznie i w kolejną sobotę na pewno też tak będzie, także ten, stawcie się! Mimo tego że spec od reklamy ze mnie żaden na pewno będzie znów super i polecam:)

Wieczorem Towarzysz Mąż postanowił urządzić imprezę. No Eurowizja była, a Eurowizja to takie nasze małe zboczenie, bo odkąd się znamy zawsze oglądamy i celebrujemy. I tak, wiem, że to kicz i żenada i masakra, ale co ja poradzę że kocham Eurowizję? Eurowizję zaliczyliśmy już w Anglii, w Portugalii, w Hiszpanii i w Norwegii, a w Polsce jeszcze nie, więc w ramach tego że zawsze musi być ten pierwszy raz nastąpił on wczoraj. No ale co będziemy sami Eurowizję oglądać, zwłaszcza ja, która nawet nie może się porządnie (ani nawet nieporządnie też nie) wina napić właśnie w ramach tej eurowizyjnej celebracji. Czy ja to w ogóle mogę oglądać na total trzeźwo ja się pytam?

Tak więc stanęło na tym że moi pracowi angielscy znajomi przyszli do nas, obstawialiśmy swoje typy (mnie obstawianie przepadło, bo akurat karmiłam M. w sypialni), graliśmy w eurowizyjne bingo (do ściągnięcia na przykład tu) i bawiliśmy się przednio! Córeczka postanowiła być towarzyszka i nie spać przez 4h tylko po to żeby paść i - uwaga - spać ciągiem 5,5h. Nie zdarzyło jej się to jeszcze nigdy, od porodu. 5,5h! Ciągiem! A potem tylko szybkie karmienie, przewijanie i kolejne prawie 4 godziny. O mamoooo, jeszcze chwila i dowiem się co to znaczy w miarę przespać noc (to znaczy - żeby nie było że narzekam, bo nie narzekam, bo ona się budzi, karmi, przewija i idzie dalej spać, nie mniej jednak z reguły się budzi na takie karmienio-przewijanie co 3-3,5h, co jednak lekko podejrzewam zaburza rytm snu). I fajnie tak było ludzi zobaczyć... Bo z racji M. moje wyjścia w miasto i do ludzi są póki co ograniczone. Więc ludzie przyszli do nas. I było super.

I tym optymistycznym akcentem na dzisiaj wsio!

Ściskamy Was mocno,
Wyjściowa m. i już popołogowo również w miarę wyjściowa z.-

 Cudowna Olga z Instytutu Doświadczeń i wwózkowa Pola


 Sprawczyni całego zamieszania - Judyta z bloga Mama Silesia z padniętym Benem. Punkty bonusowe dla tych, którzy na zdjęciu doszukają się Milly.

I 'camera shy' Dorota z córką Martusią. Dorotka, masz bloga? Bo jeśli masz to dlaczego ja go nie znam?

18 comments:

  1. Wygląda sielsko! A gdzie fota Zuzi? Z małą?

    ReplyDelete
    Replies
    1. No bo było sielsko,czyż nie? A zuzi-fota u Judyty: http://mamasilesia.blogspot.com/2014_05_01_archive.html Co prawda ilością podbródków i buziną pyzatością dorównuję na niej mojej córce ale cóż, każdego szkoda :D

      Delete
  2. Super takie spotkanie :) Zazdraszczam Wam tego mieszkanki dużych miast ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sama bym sobie zazdrościła! :) Spotkanie rzeczywiście super!

      Delete
  3. było świetnie! Zresztą nie mogło być inaczej jak takie fajne babeczki przyszły :))) ps. bezczelnie podkradłam od Ciebie fotki :) chyba mnie nie zabijesz? :D i ja nawet uchwyciłam Ciebie na fotce (co prawda zdecydowanie gorszej jakości niż Twoje i w trakcie żywiołowej dyskusji, ale mam) :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. acha no i wybacz, ale w tytule też mam wzmiankę o naszym gangu Bebetto, bo nic mi się tak mocno z tym spotkaniem nie kojarzy jak Bebetto razy 4 :D :D

      Delete
    2. Nie zabiję, no bo kto mi będzie spotkania blogerek organizował?:> :))))
      Hue hue, a poza tym kradnij ile wlezie, na zdrowie! x

      Delete
  4. Kurde nooooo, ależ żal, wielki żal, że nas tam nie było. Za tydzień nic nas nie powstrzyma, chyba że huragany, wichry lub powodzie (moja mama kiedyś się obawiała, że jeziora na wakacjach wyleją.. chociaż jeziora z zasady nie wylewają, ale to co :) W każdym razie, kurde, nie wiem czy powinniśmy tam przyjeżdżać, bo ten tego.. nie mamy bebetto :) hihi, i co to będzie tak bez firmowej fury?
    p.s. wiesz co, nie wiem czy już dotarła Twoja Tula, ale chwilowo zastanawiam się czy nie poczekać z noszeniem H. w nosidle, bo normalnie cała sie afera z tego zrobiła, że ponoć za mała jest.. http://lifestajlababy.blogspot.com/2014/04/vamos-la-playa-o-o-o-o-o.html
    Niby według producenta za mała nie jest, ale lobby chustowe próbowało mnie do tego przekonać i nie wiem skąd wytrzasnąć niezależnego i nieortodoksyjnego eksperta, który rozwieje moje wątpliwości (bo lobby chustowe jednak troszkę ortodoksyjne jest, i mówię to chociaż nic do chust nie mam i gdyby nie brak umiejętności to chętnie bym chustowała też:) Piszę Ci co byś też wiedziała, wszak Twa córa jeszcze mniejsza niż moja!

    ReplyDelete
    Replies
    1. No to widzimy się za tydzień. i już-już chciałam pisać że masz się nie martwić że nie masz Bebetto skoro masz Tulę, ale kurka, wobec takiego dictutm to już sama nie wiem...

      A tak na poważnie - nasza Tula doszła, jest testowana, post się o niej pisze, ale pierwsze wrażenia cuuuudowne, Mała ją uwielbia i nosi się chętnie bardzo! Zmartwiło mnie to że może być słabo kręgosłupowo, poczytałam wszystkie Wasze komentarze i nie wiem sama co myśleć. W Gliwicach jest babeczka doradca chustowy, może się rzeczywiście skuszę, bo po chustowym falstarcie myślałam że tylko Tula mi zostaje, a tak jednak może bym miała i to i to... Lobby chustowe ortodoksyjne jest indeed. I dzięki że mi o tym napisałaś bo teraz sama będę kminić co z tą Tulą, ale skoro Milly ją tak lubi, to jak ja mam jej ja zabrać, no jak? (choć wiadomo, kręgosłupa jej zepsuć nie chcemy, jak trzeba to trzeba)

      Delete
    2. Pewnie mnie zaraz lobby chustowe zablokuje na bloggerze, ale telepie mnie od nerwów jak słyszę o chustonoszeniu i doradcy chustowym! Trend jak każdy inny, w Indiach tak od lat i nikt profesjonalnie się tam nie trudni technikami wiązania. Mechanizm prosty jak konstrukcja cepa, tylko ktoś to dobrze opatentował. I co, że eko, fit i trendy, skoro Polka nawet przy dobrze zawiązanej chuście na miliard sposobów drze się w niebogłosy, bo to nie jest styl przemieszczania się? Z kolei córcia koleżanki w chućie ma jak w niebie, bo lubi "lekki zwis". Od dzieciaka zależy, czy mu się dobrze leży. Nie dopasujesz do wszystkich dzieci. Jak Kropce wygodnie w nosidle to chyba jej reakcja jest najlepszym miernikiem wygody i komfortu (noworodki mają taką magiczną moc manifestowania krzykiem wszystkiego, co dla nich złe). Dyskusja pod postem Vamos a la playa wzburzyła moją jakże spokojną naturę. Jasne! Nie ufajmy absolutnie żadnemu producentowi, bo każdy to zło wcielone, podkupiony przez rehabilitantów od wad postawy. Wspomnę tylko cichutko, że chusty też mają producentów twierdzących to samo, ba nawet posługujących się tymi samymi frazami. Nie rozumiem, doprawdy. Zły humor mnie dopadł bo mi maszyna do szycia nie działa jak trzeba to się na chustomanii wyżywam. Howk.

      Delete
    3. To prawda, że chusty też ktoś produkuje promując jednocześnie własne teorie i styl życia.. z nosidłami podobnie, najważniejsze to być otwartym i tolerancyjnym i nie traktować wszystkiego przesadnie histerycznie, a robiąc risercz natknęłam się na fora, gdzie chustonoszące brały się za bary z nosidłowymi matkami, znieważając wzajemnie i wyzywając od najgorszych.

      Fakt, że są produkty naprawdę ZŁE, wezmy takie chodziki, albo nosidła w których dziecko wisi - na przykład babybjorn promowany radośnie przez producenta, że niby można w nim nosic dziecko przodem do swiata, wyginając mu bezlitośnie i nienaturalnie kręgosłup, okej tu nie trzeba byc ortopedą, ale wystarczy odrobina common sense by wiedzieć , że to jest zło. ale o Tuli nawet chusto ortodoksi piszą, że 'przynajmniej nosi w Tuli' co w tłumaczeniu na nasze oznacza, że okej, może nie w chuście, ale z tych wszystkich wstrętnych nosideł przynajmniej wybrała to przyzwoite dla kręgosłupa dziecka. Tak czy inaczej dalej myślę czy nosić tą wkładką czy nie.

      Delete
    4. Zuziu, jedna z chustowych dziewczyn, naprawdę miła, napisała do mnie emaila, że w parku chorzowskim są spotkania i doradca chustowy też jest, nazywa się to klub kangura, można pewnie wygooglać co jak i kiedy. w tą sobotę było jedno właśnie, ale ty się wtedy piknikowałaś..

      Delete
    5. Wyggoglam więc, dzięki za cynk!

      Jeśli chodzi o nosidełko... Yyyy... Niby racje, jak pisze Olga, że da nam młodzież znać jak im niewygodnie... Tylko ten, tego... Mnie też jest wygodnie jak się garbię, a to nie znaczy, że to kręgosłupowo dobre. Hmmm... Też dalej myślę co zrobić, ale pewnie się skończy na noszeniu. A Wasza wkładka też ma taką jakby poduszkę pod czterema literami? Bo moja wygląda inaczej niż na przykład na filmiku instruktażowym z cyklu jak używać Tuli z wkładką niemowlęcą na YouTubie i się zastanawiam czy oni tą wkładkę zmienili czy z moją coś nie halo?

      Delete
    6. nasza wkładka ma taką grubą podstawkę na pupę i zapinanie na nóżki, a całe plecki są otulone takim miękkim panelem, który otula też kark, widziałam na zdjęciu że Wasza wkładka kark też otula więc prawidłowo. Co poza tym? Na jednm z filmików widziałam że wkładka jest mocowana do nosidełka, ma jakies zaczepy. Nasza żadnego montowania do nosidełka nie posiada, jest tylko przyciśnięta nosidełkiem.
      PS. Też się garbię, więc you've got the point
      PS 2. Młody właśnie rozbił moją lampkę nocną 4 FCK SAKE! @#$!!!!!!!!

      Delete
    7. No, to nasza wkładka taka sama jest na to wygląda.
      PS. To co, 'pajączek'? Bo mnie już chyba nic innego nie pomoże...
      PS 2. Oj tam, chrzanić lampkę! Zainwestuj w czołówkę (punkt 11 http://millyme2014.blogspot.com/2014/04/m1-gadzety-modej-mamy-nasze-hity.html)

      Delete
  5. Ha ha alez pokracznie wyszlam :-D nie mam bloga swojego ale namietnie bede podczytywac Wasze ;-) pozdrawiam Dori ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tam pokracznie, bardzo ładnie, niczym proper celebrytka! :) Do podczytywania zapraszamy i mam nadzieję do zobaczenia za tydzień. Uściski dla Martusi! x

      Delete
  6. Ha ha alez pokracznie wyszlam :-D nie mam bloga swojego ale namietnie bede podczytywac Wasze ;-) pozdrawiam Dori ;-)

    ReplyDelete