1) Mamy zdecydowanie za dużo ciuchów dla malucha 0-3 (baba prawdziwa, choć jeszcze się nie urodziła. Dobrze że niemowlęta nie mówią bo i tak pewnie bym słyszała że nie ma się w co ubrać co rano). Teraz naprawdę musi urodzić się w miarę mała żeby zdążyła wszystko założyć.
2) Kocham róż, ale ilość różu w szafie Milenki mnie przeraża.
3) Młoda ma więcej ciuchów niż Towarzysz Mąż.
4) A chyba nawet więcej niż ciężarna ja.
5) Miejsce w szafie jest ograniczone.
6) Zdecydowanie muszę po raz kolejny wszystko przejrzeć, poprać, poukładać i przeorganizować.
7) Czy wszystkie nowe rzeczy dla dzieci trzeba prać i prasować?
8) I naprawdę w 60'C?
9) Nie wiem jak to się stało że z niemienia niczego dla M. nagle ma tyle.
10) Dużo już gotowe, ale jeszcze tyyyyyle nie, więc póki co musi siedzieć w brzuchu. Jest zdecydowanie za wcześnie, moja torba szpitalna jest niespakowana (ba, nawet nie mam połowy rzeczy które w tej torbie mają się znaleźć) i ciągle nie zdecydowałam czy potrzebuję stacji do przewijania czy nie (a mieszkanie, kurka, nie chce być z gumy).
No ale miało być o prezentach angielskich a nie przedporodowych rozkminach, więc do rzeczy:
Prezent gwiazdkowy dla M. który nie zmieścił się w walizce Towarzysza Męża po Świętach. Od Mamas&Papas. Czuję się posh co najmniej jak Kate (od Williama).
A oto co było w środku. Jakość bawełny jest obłędna. Mam nadzieję że M. nie wyrośnie z tego w tydzień. I niedrapki ma! Myślę że to będzie nasz zestaw do szpitala (no bo hasło przewodnie 'Welcome to the world' do szpitala nadaje się bardzo). Ooooch i aaaaach!
Bodziaki z długim rękawem i pajacyki (ponoć dobre do spania). Przyszły jeszcze bodziaki z rękawem krótkim, ale gdzieś mi umknęły w zdjęciowym szale.
Czy Wy widzicie te kokardki!?!?!?!?!
Butki pewnie będą musiały poczekać na kolejną zimę (jeśli się doczekają, bo zimy u nas ani widu ani słychu), a reszta to różowy klasyk. Towarzysz Mąż dostał na Święta od swoich przyjaciół, ale jako że się nie zmieściło to w walizce to przyszło teraz.
Moja królikowa obsesja trwa (choć podobno królik na ręczniku to przypadek) - dobry ręcznik z kapturkiem nie jest zły. Musimy dokupić jeszcze kilka. Macie jakieś godne polecenia?
Królików część kolejna. Osobiście jestem w nich absolutnie zakochana. Absolutnie! I te butki, ach ach!
A tu róż w takim wydaniu w jakim lubię najbardziej - w formie akcentu, w towarzystwie szarego i granatowego. Do zjedzenia.
Prezent od cioci Towarzysza Męża. Towarzysz Mąż jako wielbiciel mocnych kolorów bardzo zadowolony. Niech ma!
Nie jestem fanką Myszki Mickey/Minnie ani Hello Kitty, ale ta mi się wyjątkowo spodobała. Koronkowy kołnierzyk, granatowy, kremowy i złoty kolor i kropeczki... Lubię to!
Pozdrawiamy zasypane prezentami,
z&m
Moj hit to szarości z rozem i mini,bo w kropki:)bedziesz ja 5 razy na dzien przebierac i fotografowac,zeby wszystko zalozyla:)
ReplyDeleteJak się dorobię aparatu do tego czasu:)
DeleteCudne, cudne, cudne :) och, ach i jeszcze raz och ;)
ReplyDeleteNooo... Ja dokładnie tak reagowałam:)))
Deleteniby za różem nie przepadam, ale jak się widzi takie maleńkie, rozkoszne ciuszki, to jak tu tego różu nie lubić? Jak żyć, no! :))
ReplyDeletesuper te prezenty!
Bez różu przy małej dziewczynce ani rusz :))))
Deletefajne rzeczy, chociaż faktycznie różu sporo. W 60 st nie trzeba prać! wystarczy w 40, ale z podwójnym płukaniem (w niektórych pralkach jest tryb niemowlęcy, by dodatkowo wypłukać płyn/proszek). No ale z prasowaniem nie ma zmiłuj.. przynajmniej na początku.
ReplyDeleteO, bardzo fajna konkretna rada, dzięęęki! Muszę obcykać programy w mojej pralce bo ja zawsze piorę na krótkim:))) a płynu do płukania też się takim dzieciaczkom nie daje, prawda?:> jeśli chodzi o ilość różu to powaliła mnie totalnie, ale na szczęście dla równowagi mamy dużo potymkowych chłopczykowych rzeczy więc wersji of stóp do głów różowych naszego dziecka się nie spodziewam:) udanego porodu Twojej dziewczynki, czekam na niusy! X
Delete