I póki co nie wózek tylko ja...
Zachęcona wczorajszym słońcem wyciągnęłam Towarzysza Męża na spacerek.
Dzisiaj słońca nie ma, ale i tak jest cudnie (szczegóły tu).
A oto wczorajsza ja i dwudziestoczterotygodniowa (to brzmi dumnie!) M.
A odziane jesteśmy w co następuje:
- Sweter: zeszłoroczna (albo i sprzed dwóch lat) wyprzedaż w Primani; 5GBP
- szalik: podobnie - wyprzedażowy łup z ww. sklepu, z tym że sprzed ładnych 4/5 lat; 1GBP
- kurtka ekoskórzana z Vero Mody, kupiona kiedy mieszkaliśmy w San Sebastian, a Milly nam się nawet jeszcze nie śniła (i tak, dopinam się! :D jeszcze!)
- spodnie sprzed ciąży, Top Secret (mam dosłownie dwie rzeczy z tego sklepu, te spodnie i płaszcz z poprzednich postów, i ogólnie rzadko je noszę, a ostatnio jakoś się z nimi przeprosiłam, może to ta ciąża, hmmm) - megastreczowe, także Młodej nic nie uwiera, zdecydowanie do dłuższych swetrów się nadają; 99PLN (albo coś koło tego, stare jak świat, więc mam prawo nie pamiętać, zwłaszcza przy mojej kiepskiej ciążowej pamięci)
- moje hitowo-sezonowe biker boots z Zary Kids [czy ja już mówiłam że je uwielbiam?!], 199PLN
To znaczy, gwoli ścisłości, w to wszystko odziana jestem ja. Milly póki co jest goła (niewątpliwie) i wesoła (mam nadzieję). Już czekam na wtorek, kiedy znów idziemy ją trochę podejrzeć :) I tym optymistycznym akcentem - dobrej nocki!
z.-
Gratulacje bycia przyszłą mamą :) Ciąża to piękny okres :)
ReplyDeleteDzięki! Piękny jak piękny... Teraz jest super, ale dla mnie pierwszy trymestr był fatalny i jak słyszałam że ciąża to piękny czas i błogosławiony stan to miałam ochotę komuś przywalić :DDDD
Delete