Friday, 13 December 2013

W25 Piątek trzynastego

Niby wszystko zdarzyć się może, niby świat w różowym kolorze...
A czasami wcale nie w tak różowym...

Dla mnie piątek trzynastego to dzień złych wiadomości i złego samopoczucia.
Mimo tego że dzień zaczął się cudownie od krótkiego wypadku do Częstochowy i spotkania z D. i jej boskimi dwiema córkami. Ale o tym może jutro. Albo w jakiś bardziej optymistyczny dzień.

Skurcze B-H nie odpuszczają, wręcz przeciwnie, nasiliły się sporo.
Dziś spotkały mnie cztery, trwające po 15-20 minut, z bardzo bolącym dołem brzucha.
Martwię się, Milly naprawdę i na pewno nie jest jeszcze gotowa.
Monitoruję te skurcze, biorę potrójny magnez i jak jeszcze raz się powtórzy to, zgodnie z zaleceniem ginekolożki, zaaplikuję nospę forte a jak nie pomoże to jednak trzeba będzie odwiedzić szpital.

Nie chcę, nie chcę, nie, nie, nie, nie. Jeszcze nie.

Zdecydowanie czas zwolnić chyba. Dobrze że jeszcze tylko tydzień w pracy i Święta, potrzebuję tej chwili oddechu. Potrzebuję skrócić moją listę rzeczy do zrobienia. Wywalić rzeczy które mogą poczekać, a zrobić te, które nie mogą. Bo jak widzę ile mam rzeczy do ogarnięcia to jestem tak przerażona że nie ogarniam nic. Znacie to?

Poza tym to dzień złych wiadomości. Chciałabym pomóc, ale nie mogę. Mało rzeczy denerwuje mnie tak, jak bezsilność. Frustruje mnie, wścieka, a nic nie jestem w stanie zrobić. I na tym właśnie polega problem. Teoretycznie świetnie to brzmi: nie przejmuj się rzeczami na które nie masz wpływu. A czasem tak się nie da...

Chyba muszę iść dziś wcześniej spać. I obudzić się jutro. Czternastego. Tak, czternasty to na pewno lepszy dzień.

4 comments:

  1. Może trzynasty nie jest dobrym dniem, ale to nie znaczy, że nie sprzyja dobrym wpisom :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki Tato Piszący Bloga. Cieszę się że ten dzień już mamy z głowy, oby dalej było tylko lepiej, czego i Tobie, i rodzince, i panu spod Monopolowego życzę.

      Delete
  2. Chyba piątek był dla nas obu ciężki, i obie powinnyśmy "wziąć" się za siebie... Pora zwolnić obroty...!

    ReplyDelete
    Replies
    1. I jak Ci idzie? Ja zaczęłam od pójścia do pracy i szalenia z dzieciakami przez dwie godziny :/ O dziwo dzieciaki były spoko, gorzej z chodzeniem. Brzuch mnie boli przy chodzeniu (i to wolnym!) po 5 minutach. Przetestowałam dzisiaj trzykrotnie, za każdym razem to samo.Trochę to martwiące i zdecydowanie ograniczające. A spacery takie zdrowe ponoć... Nospa poszła w ruch, zobaczymy co dalej :/

      Delete