Monday 17 February 2014

W34 Hipnoporód - warto nie warto?

Moja historia przedporodowa jest długa.

Porodu bałam się panicznie, od zawsze. Na pierwszej wizycie u mojej ginekolożki, kiedy już wiedziałam że jestem w ciąży, nieopatrznie wyraziłam swoje obawy. Ona od razu, że w takim razie machniemy cesarkę albo zewnątrzoponowe i po problemie. Coooo? Podejście to mnie zaskoczyło mocno.

Postanowiłam jednak więcej poczytać, więcej się dowiedzieć, zobaczyć co i jak. W sumie tyle kobiet rodzi, i mimo bólu jakoś do siebie dochodzi, co więcej, decyduje się na kolejne dzieci. Musi to więc być do przeżycia.

Na poród w wodzie byłam nastawiona od dawien dawna. Trochę już pisałam o tym tu. Mój próg bólu do wybitnie wysokich nie należy, ale im więcej czytałam tym bardziej byłam pewna swojej decyzji. Poród w wodzie wyklucza jednak wszelkie medyczne znieczulacze. Albo rybka albo akwarium ( a swoją drogą, czy tylko ja uważam że to powiedzenie kompletnie nie ma sensu? Przecież rybki zdecydowanie nie wykluczają akwarium ani vice versa, wręcz przeciwnie!). Poszłam więc w rybki (albo akwarium) i ambitnie zaplanowałam, że chciałabym rodzić w wodzie.

A potem zobaczyłam filmik na dziecięcym kanale Agnieszki, nieesia25. O hipnoterapii przy porodzie tudzież hipnoporodzie. I przepadłam (zwłaszcza, że połączenie hiponoterapii i porodu w wodzie rację bytu ma). Filmik możecie obejrzeć tu:




Temat zainteresował mnie do tego stopnia, że postanowiłam nabyć płyty polecane przez Agę, i płyty w końcu do mnie dotarły, razem z moją teściową. Towarzysz Mąż je dorwał w dobrej cenie na eBayu, wysłano je do teściowej, i przyszły, i przyleciały i w skrócie - mam je i ja!

Płyty powinno się słuchać od 32 tygodnia - trochę to przepasowałam, ale to nic, po prostu będę słuchać codziennie (instrukcja mówi żeby robić to parę razy w tygodniu, a na dwa tygodnie przed terminem codziennie, a ja ambitnie będę słuchać codziennie od już) i zobaczymy jak mi pójdzie. Dzisiaj, kiedy wszyscy domownicy permanentni i tymczasowi, pojechali do Krakowa, ja w końcu miałam szansę się za płytę zabrać. I jakie są moje pierwsze wrażenia?

Super! Ale.... zasnęłam! Mimo tego, że zgodnie z zaleceniami książeczki w środku, płytę puściłam będąc bardzo obudzona (wczesnym popołudniem, po małym joggingu w parku i porządkach domowych). Ponoć to normalne, zdarza się, podświadomość ciągle działa tak czy inaczej, ciekawe jak mi pójdzie dalej. Nie wiem co jest na płycie. Nie obudziłam się na 1, 2, 3, 4, 5 wake up! które ponoć mówi Maggie Howell, autorka płyty (skoro się nie obudziłam to skąd wiem że tak mówi, zapytacie, a wiem to mianowicie z jednego z miliona forów, które przeczytałam, zanim zdecydowałam się płytę zakupić), obudziłam się gdzieś w połowie nagrania które leciało chyba trzeci raz. Drzemka w dzień mile widziana, bo jednak ciąża mnie już lekko męczy, nie ma co, ale mimo drzemki mam nadzieję że podświadomość zadziałała, i coś tam zakonotowała.

W płycie pokładam wielkie nadzieje. Po dzisiejszej sesji jestem zrelaksowana, a to zawsze jakiś dobry początek (zwłaszcza że zwykle po drzemkach w dzień czuję się jak zombie i nie mogę do siebie dojść, dlatego też drzemek w dzień zwykle nie praktykuję). Choćby ta płyta miała tylko zredukować mój strach przed porodem (a ponoć u 90% badanych kobiet to zadziałało w ten sposób) to chyba warto.

Tak, wiem że różnie może być. Tak, wiem że może się skończyć cesarką. Tak, wiem, że będzie bolało.

Ale wiem też, że nasze, dziewczyńskie, ciała są zaprojektowane tak, żeby rodzić. Zawsze były. Więc może warto się poddać naturze, na tyle na ile się uda, i zobaczyć co z tego wyjdzie?

Jakie są Wasze doświadczenia? Co myślicie o hipnoporodzie? Może któraś z Was stosowała? Każde doświadczenie mile widziane!

Już niedługo...!

Czekające na spotkanie (przynajmniej co druga),
z&m

10 comments:

  1. Dobre!to bedzie tak:wszystko sie zacznie, potem zasniesz i budzsc sie z drzemki bedzie juz Milly:)ale by to bylo piekne.a tak powaznie, jest do przezycia i to nie raz.boli, a co ma nie bolec, ale to dlatego rodzimy my, a nie plec brzydka.oni nie daliby rady.a kto ma dac jak nie my?tylko pamietaj, zamykaj oczy zeby ci naczynka nie popekaly (zlota rada Michasi:))!;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No właśnie widzisz Agi, to kompletnie nie tak... Nikt tu nie próbuje nikomu wmawiać że bólu nie ma, że drzemiesz a budzisz się jak jest po wszystkim (też byłam taka scepytczna zanim zgłębiłam temat) - chodzi o to, żeby nad bólem mieć lepszą kontrolę i niepotrzebnie nie poddawać się farmakologicznym metodom łagodzenia bólu, a przy tym nie mieć traumy porodowej. A oczy zamykać oczywiście będę :))))

      Delete
    2. Ale Zuzi, zle mnie zrozumialas.wiesz, ze dla mnie wszystko jest dobre, co tylko nie jest chemia wymyslona przez koncerny farmaceutyczne i ingerujace w nasz organizm. ja tylko mowie, ze skoro na ciebie tak dziala, to moze warto puscic ja przy porodzie:)wredy zuzia zasnie i wszystko odbedzie sie raz dwa-to byloby piekne gdyby moglo sie wydarzyc:)

      Delete
    3. Przy porodzie ponoć puszczać nie trzeba, bo wtedy już organizm wie co i jak robić, żeby się relaksować (choć brzmi to jak oksymoron, relaks przy porodzie, przyznaję sama). Zasnąć nie zasnę i nawet się tak nie nastawiam, ale czegokolwiek co może jakkolwiek pomóc bez zbędnych dzikich ilości pomocy okołomedycznych - będę próbować.

      Delete
    4. I bardzo dobrze:) lepiej zrpbic wszystko, niz potem pluc sobie w brode, ze mozna bylo cos a sie nie zrobilo:)a noz widelec pomoze:)

      Delete
  2. też o tym słyszałam, ale nie stosowałam :P więc nie pomogę...wrażeń z porodu tez nie przytoczę, bo po co masz słuchać opowieści, skoro u Ciebie i tak będzie inaczej:) zawsze jest inaczej niż sobie to wyobrażamy. No ale fakt, ze przeżyłam poród naturalny, bez znieczulenia i jeszcze z kroplówką z oxytocyną (co podobno powoduje, że skurcze są silniejsze - tak twierdziła położna, ja nie mam porównania, bo rodziłam raz):) świadczy tylko o tym, że da się:) i nie ja jedna dałam radę :D
    W każdym razie trzymam za Was moooooooocno kciuki! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda, nie ma dwóch takich samych porodów, ale jednak opowieści zawsze słuchać (choćby po to, żeby wiedzieć, że inni mają gorzej, hue hue). Wielki szacun za przeżycie porodu bez zneiczulenia i w dodatku z oksytocyną - aua! A za kciuki dziękujemy, przydadzą się, w końcu już tak niedługo, aaaa... A torba do szpitala ciągle nie spakowana, i zamiast się wziąć za siebie i torbę spakować (i kupić rzeczy których jeszcze nie mam) i przestać się tym martwić ja się tylko stresuję, że jestem jeszcze niegotowa. Standard i klasyk, cała ja. Ale jak tylko teściów odprawię to się tym zajmę, obiecuję! :)

      Delete
    2. podobno kobieta pakuje torbę do szpitala, kiedy podświadomie wie, że już czas :D także nie martw się:)

      Delete
    3. O nie, o nie!!!!! Jeszcze za wcześnie jest,a ja już czuję maksymalną potrzebę spakowania się :)))) Muszę jeszcze poczekać do przyszłego tygodnia na część rzeczy które do torby spakować muszę, ale gdybym miała wszystko to już bym była spakowana :) Torbę już przytargałam od mamy, także zawsze jakiś kroczek do przodu. Mój target na ten i przyszły tydzień to wizyta w ikei (przewijak by się przydał :), pranie, prasowanie i segregowanie ciuchów (małej, nie moich) i ogólne ostatnie przygotowania. To ponoć normalne przy pierwszym dziecku że się człowiek tak spina :) A ja własnie chcę to machnąć i się rozpiąć i mieć świadomość że w razie czego wszystko jest :)

      Delete
  3. PS. Dzisiaj słuchania płyty ciąg dalszy. Znów zasnęłam (ja, wielki przeciwnik drzemek w dzień). Czuję się super. Pociesza mnie fakt, że ponoć ludzie inteligentni są na hipnozę podatni :p

    ReplyDelete